Kresowiacy. Co zabrać, gdy w kilka godzin trzeba spakować dobytek całego życia? Mieszkańcy Jackówki spakowali paszę dla zwierząt i mąkę na chleb, garnki i pierzynę. Także obraz swojej patronki.
Sierpień 1945 roku W Jackówce, wiosce położonej 24 km od Stanisławowa, a 60 km od Lwowa, była tylko niewielka przydrożna kapliczka. Mieszkańcy korzystali z parafialnego kościoła w pobliskim Tłumaczu. – Świątynia była duża, wysoka, elegancka – wspomina Roman Mazurek, urodzony w Jackówce, obecnie mieszkaniec podwrocławskich Siedlakowic. – W tym kościele miały miejsce wszystkie najważniejsze wydarzenia w naszym życiu: chrzest, Pierwsza Komunia, rodzinne śluby i pogrzeby. Uroczystościom patronowała św. Anna. Jej pozłacany drzeworyt wisiał w głównym ołtarzu kościoła w Tłumaczu „od zawsze”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ilona Migacz