Mieszkańcy Półwyspu Helskiego co roku w lipcu idą do Swarzewa. Przecież nie może ich zabraknąć na uroczystościach odpustowych ku czci Matki Bożej Szkaplerznej.
Odpust ku czci Matki Boskiej Królowej Polskiego Morza odbył się w niedzielę 15 lipca. Pielgrzymi z półwyspu przybywają tu, tak jak na pucki odpust ku czci Świętych Apostołów Piotra i Pawła. W swarzewskim sanktuarium homilię do zgromadzonych wygłosił biskup Ryszard Kasyna. – Wizerunek Maryi przypomina nam, że jest Ona nieustannie obecna w tym sanktuarium jako Królowa Polskiego Morza. W spotkaniu z Maryją zawsze jesteśmy dziećmi – mówił hierarcha. Matka – nie sposób w kilku zdaniach zawrzeć wszystkich treści, jakie niesie w sobie to słowo, które ma zapach i smak dziecięcych wspomnień. Słowo, które w mgnieniu oka otwiera przed nami ten świat pełen ciepła czułych, troskliwych dłoni. Świat miłości. Miłości, którą człowiek otrzymuje, której człowiek się uczy. – Kaszubi z północy, ludzie z pozoru twardzi i oszczędni w okazywaniu uczuć, doskonale odczytują tę prawdę. Na odpust Matki Bożej Szkaplerznej mieszkańcy półwyspu pielgrzymowali od zawsze – mówi z uśmiechem ks. Bogusław Kotewicz, dziekan z Jastarni. – Nie można dokładnie ustalić, kiedy to pielgrzymowanie się rozpoczęło, ale początki sięgają średniowiecza – dodaje ks. Stanisław Majkowski, proboszcz swarzewskiego sanktuarium. I chociaż ostatnio nieco zmniejsza się liczba pielgrzymów, wciąż z półwyspu do Swarzewa przychodzi ich kilkuset. Już w sobotę, przed godziną szóstą pierwsi pątnicy ruszają z Helu. Później na trasie dołączają się kolejne miejscowości. Jurata, Jastarnia, Kuźnica… We Władysławowie dołącza także pobliskie Chłapowo. Zdziwienie turystów powoduje nie sama pielgrzymka, ale idący na czele grup mężczyźni niosący drzewce chorągwi. Chorągwie przypinają dopiero przed kościołem. – Nie jest łatwo pozostawić obowiązki – mówi pan Zbyszek. Z wyglądu trzydziestolatek, drobny biznesman. – Prowadzę bar, wynajmuję pokoje I choć jest pełnia sezonu, nie wyobrażam sobie, aby nie przyjść do Maryi do Swarzewa – w jego głosie słychać skrywane wzruszenie. Na nocleg wracają pociągiem. Do siebie, bo przecież jest blisko. A potem w niedzielę jadą na Mszę odpustową. Wszystko po to, by po uroczystościach znów piechotą, w pielgrzymce powrócić do swoich domów. Uroczysta Suma odpustowa sprawowana jest przy ołtarzu polowym. Wierni wypełniają kościelny cmentarz. Grobów nie ma tu wiele, ale te, które są, przypominają o konieczności modlitwy za zmarłych. Za tych, którzy przed nami się tu modlili, pracowali, zginęli na morzu. Przypominał o tym w powitaniu proboszcz ze Swarzewa. I o tę modlitwę prosił. Każda Eucharystia jest przecież spotkaniem światów. Tajemnicą świętych obcowania. W tym roku na Sumę odpustową przybyła też pielgrzymka rowerowa z oddalonego o 12 kilometrów Starzyna. 80 osób. – W przyszłym roku będzie więcej – śmieje się ks. Jan Plottke, proboszcz parafii. Podczas liturgii, w której nie zabrakło czytań po kaszubsku, w kościele i na przykościelnym placu odbywały się liczne spowiedzi. – Jak prosić o łaski, skoro serce z Bogiem nie pojednane? – pytał jeden pielgrzymów. Po Eucharystii jeszcze chwila czasu na obiad, zabawę i zakupy w odpustowych straganach. A potem jeszcze pożegnanie chorągwi z figurą Matki Bożej. Takiego pokłonu jak tu, na Kaszubach, nie można spotkać gdzie indziej. Najpierw trzymający chorągiew opuszcza ją ku dołowi, następnie lekko unosi, czyniąc zamaszyście nad ziemią znak krzyża. Podobnie dzieje się z feretronami ze świętymi wizerunkami. Jest czternasta, pora wracać do domów. Idący do Helu mają przed sobą 40 kilometrów. Pytam jeszcze przypadkowego młodzieńca, czy nie lepiej wracać autobusem albo pociągiem. – Całe życie człowiek gdzieś idzie. Życie jest ciągłym pielgrzymowaniem – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Rafał Starkowicz