Parafrazując proroka Koheleta, jest czas powitań i czas pożegnań. W moim przypadku dzisiaj jest to drugie, w postaci ostatniego edytorialu w gdańskim GN
Prawie 9 lat mojej pracy w największym obecnie tygodniku opinii w Polsce to dziesiątki tysięcy kilometrów przejechanych po drogach i bezdrożach Pomorza i setki napisanych tekstów. Przede wszystkim jednak to spotkania z Wami, Czytelnikami, a zarazem osobami, które mi zaufały, dzieląc się niejednokrotnie na naszych łamach osobistymi sprawami. Dziękuję za każde spotkanie, za liczne listy do redakcji z propozycjami nowych tematów. Za potknięcia przepraszam. Polecam Waszej modlitwie osoby, których już nie ma, m.in. prezydentów Ryszarda Kaczorowskiego i Lecha Kaczyńskiego, Annę Walentynowicz, Arama Rybickiego czy Macieja Płażyńskiego. Czytali nas, bądź też bywali gośćmi w naszej redakcji. Także byłych więźniów KL Stutthof, żołnierzy Gryfa Pomorskiego i Armii Krajowej, których Pan Bóg powołał już do siebie. Jak często wspominałem podczas naszych spotkań przy różnych okazjach, symbolem Pomorza są drogi, piaszczyste kaszubskie stegny. Nierzadko kręte i wyboiste, choć zawsze piękne. Do zobaczenia zatem na jednej z nich!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Sławomir Czalej