Autostradowy koszmar

Mam nadzieję, że rozpaczliwego krzyku polskich przedsiębiorców nie zagłuszy absurdalna w tym kontekście awantura o nieeleganckie zachowanie tego czy owego polityka

Zastaw się, a postaw się. Ot, wychodzi cała nasza logika. Zorganizować Euro 2012, by cała Europa patrzyła na nas i wytrzeszczała oczy ze zdumienia przez ten jeden miesiąc. Świetlane wizje kreślono przed Polakami w związku z tymi mistrzostwami, tymczasem tragedia goni tragedię. Stadiony, owszem są. W telewizji pewnie będą się prezentować pięknie. Przyjadą kibice, będzie faaajnie!

Tymczasem pod powłoką tej fajności póki co mamy całą masę ludzkich dramatów. Przedsiębiorcy, którym nie płacą główni wykonawcy, są na skraju załamania nerwowego. Firmy pracujące przy budowie autostrad upadają, miliony złotych rozpływają się w powietrzu i nikt nie bardzo wie, gdzie wyparowały. Jedno wiemy – do ludzi, którym należało zapłacić za pracę, nie trafiły.

Więcej na ten temat:

To nie tylko problem prawny. Za zrujnowanych ludzi, którzy stracili dorobek swojego życia, popadli w długi, stracili nerwy ktoś zawsze odpowiada chociażby moralnie. Co więcej, ich krzywdę należy wynagrodzić.

Zadbanie o to leży jak najbardziej w interesie rządu. To rząd wybrał głównych wykonawców i to rząd powinien za ten wybór odpowiadać. Powinien też dopilnować, by wywiązali się oni ze swoich zobowiązań względem firm, które dla nich pracowały.

To nie jest tylko czyjaś dobra wola, ale elementarny obowiązek. Sprawa jest bowiem ważna dla całego kraju, dla nas wszystkich. Po pierwsze chodzi o grube miliony, których nagle nie ma. Trzeba sprawdzić, co się z nimi stało. Przecież to nie były pieniądze tego czy owego ministra. Pochodziły z naszych podatków.

Po drugie, w firmach, które budowały autostrady, pracowali konkretni ludzie. Po upadku przedsiębiorstw staną się bezrobotni, przejdą na utrzymanie państwa – czyli nas podatników. Co więcej, podwykonawcy też płacili podatki, jeśli przestaną, to również państwo na tym straci. Jeśli ta sprawa nie zostanie dokładnie zbadana, jeśli te pieniądze przepadną, to po Euro 2012 zostaną może i dobre wspomnienia, ale razem z nimi puste kieszenie i gigantyczne długi.

To jest czysta tragedia, to jest problem, o którym powinno się pisać wielkimi literami na pierwszych stronach gazet. Jeśli miałbym z jakiegoś powodu zbojkotować Euro 2012, to właśnie z tego, że drogi, którymi na nie mają dojeżdżać kibice, buduje się z ludzkiego nieszczęścia.

Mam nadzieję, że problem, zostanie wyjaśniony, a rozpaczliwego krzyku polskich przedsiębiorców nie zagłuszy absurdalna w tym kontekście awantura o nieeleganckie zachowanie takiego czy owego polityka.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jan Drzymała