Nikt w UE nie proponuje bojkotu sportowego Euro 2012; niektóre kraje zapowiadają, że ich politycy mogą nie pojechać na Ukrainę - powiedział w poniedziałek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski po debacie szefów dyplomacji państw UE w Brukseli.
Debata o Ukrainie, jak relacjonowali dyplomaci unijni, "była gorąca i trwała ponad godzinę", ale Unia Europejska nie przyjęła żadnego wspólnego oświadczenia, a większość państw podtrzymała wcześniej deklarowane stanowiska.
"Nikt nie proponował bojkotu sportowego. Kraje czekają na rozwój wydarzeń na Ukrainie z decyzjami, czy politycy z poszczególnych krajów będą jechać na mecze" - powiedział Sikorski podczas konferencji prasowej. Zapewnił, że nikt podczas posiedzenia nie użył słowa "bojkot", natomiast większość ministrów uważała, że Ukraina ma jeszcze szanse na podjęcie kroków, "które umożliwiłyby pozytywną decyzję polityków".
"To nie jest moment na ogłaszanie ostatecznej decyzji" - dodał Sikorski.
Z kolei szefowa dyplomacji UE, zarazem wiceszefowa Komisji Europejskiej Catherine Ashton poparła stanowisko wcześniej wyrażone przez szefa KE Jose Manuela Barroso, by nie jechać na mecze na Ukrainie - przekazała w poniedziałek jej rzeczniczka Maja Kocijanczicz. Sama Ashton powiedziała dziennikarzom, że Ukraina musi odnieść się do problemu politycznie motywowanych - jak sądzi UE - procesów sądowych, niezależności wymiaru sprawiedliwości i selektywnego stosowania prawa. UE chciałaby podpisać wynegocjowaną już umowę stowarzyszeniową, ale Ukraina musi pokazać, że przestrzega zasad politycznego stowarzyszenia - dodała Ashton.
Część ministrów krajów UE wstrzymywała się w poniedziałek z ogłaszaniem stanowiska w sprawie Euro 2012. Na przykład szef MSZ Włoch Giulio Terzi oświadczył, że jego rząd nie podjął jeszcze decyzji politycznej w sprawie udziału w ukraińskiej części turnieju. Ministrowie Austrii i Belgii potwierdzili, że nie jadą na Ukrainę.
Szef MSZ Szwecji Carl Bildt podkreślał, że "rząd Ukrainy musi zadecydować, czy poprowadzi swój kraj w kierunku Polski, czy w kierunku Białorusi. Ostatnio podjął szereg kroków, które wskazywałyby raczej, że zmierza w kierunku białoruskim, ale nie wszystko jest stracone. Drzwi do Europy są wciąż otwarte" - ocenił. Szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn oznajmił zaś, że "możliwe jest granie dobrego futbolu bez obecności wielu ministrów".
Zdaniem holenderskiego ministra Uriego Rosenthala rząd Ukrainy "ma jeszcze czas, by zrobić to, co potrzeba, tj. pokazać widoczną poprawę sytuacji Julii Tymoszenko", uwięzionej byłej premier. Właśnie jej proces i siedmioletni wyrok stały się powodem zarzutów wobec Kijowa o polityczne motywy i selektywne stosowanie prawa. Rzeczniczka Barroso w kwietniu już oznajmiła, że z tych powodów szef KE nie pojedzie na mecze na Ukrainę.
Sikorski zwrócił uwagę na konferencji prasowej, że problem standardów procesów sądowych na Ukrainie dotyczy około 20 osób, nie tylko Tymoszenko. Podkreślał też, że "od tego, czy komisarze UE pojadą, czy nie, nie zależy los Ukrainy", w pewnym sensie - dodał - zależy on od tego, czy Ukraina przystąpi do europejskiego porządku prawnego.
Zaznaczył, że to jesienne wybory parlamentarne na Ukrainie i to, czy będą zgodne ze standardami OBWE, będzie "testem prawdziwych intencji" Kijowa w obecnych relacjach z UE. "Na tej podstawie wyrobimy sobie zdanie, czy Ukraina naprawdę chce być bliższa Europie" - mówił Sikorski.
Ashton również zapowiedziała w poniedziałek, że Unia będzie bacznie obserwować jesienne wybory, przebieg kampanii wyborczej i samego głosowania.
Poniedziałkowa debata ministrów odbyła się na dzień przed wizytą w Brukseli premiera Ukrainy Mykoły Azarowa, który ma wziąć udział w spotkaniu Rady Współpracy UE-Ukraina.
Część przedstawicieli państw UE oraz KE ogłosiła ostatnio, że nie weźmie udziału w imprezach związanych z rozpoczynającymi się w czerwcu mistrzostwami, powołując się na sytuację polityczną na Ukrainie.
W październiku odwołano wizytę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w Brukseli, przekładając ją na nieokreślony termin, a negocjowana przez pięć lat umowa stowarzyszeniowa UE-Ukraina, obejmująca pogłębione porozumienie o wolnym handlu, została w marcu jedynie parafowana. Jej podpisanie i ratyfikację UE uzależniła od rozwoju sytuacji w sprawie Tymoszenko.