Sprawy zaszły tak daleko, że w literaturze fachowej wymieranie pszczół nazwano już „masowym”. A wszystko zaczęło się w 2006 roku.
Wcześniej, bo już w latach 60. XX wieku, duże populacje pszczół wymierały także w USA, ale były to odosobnione przypadki. Lawina ruszyła dopiero 6–7 lat temu. Hodowcy pszczół z USA i Kanady jesienią 2006 roku zauważyli, że masowo giną pszczoły, które wyleciały z ula. Znajdowali je martwe w miejscach, w których zbierały nektar. Te pszczoły, które ula nie opuszczały (królowa matka i młode robotnice) miały się dobrze. Wiosną 2007 roku ogromne straty zaczęli notować plantatorzy owoców, warzyw i roślin oleistych z terenów, na których ginęły pszczoły. Po prostu spora część kwiatów nie była zapylona. Tam gdzie pszczoły wyginęły całkowicie, trzy czwarte roślin pozostawało niezapylonych, a plony zmniejszyły się nawet o 40 proc. Niektórzy musieli ogłosić bankructwo.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek