Szkoda że nie będę mógł wziąć udziału w „solidarnościowym” referendum. Pewnie głosowałbym za podniesieniem wieku emerytalnego.
30.03.2012 18:09 GOSC.PL
Odrzucenie wniosku o referendum pokazuje stosunek klasy politycznej do społeczeństwa. Słuchając wypowiedzi kolejnych posłów Platformy Obywatelskiej miałem wrażenie, że mają Polaków za idiotów, którzy nie potrafią zrozumieć prostego pytania i podchodząc do głosowania w referendum nie będą się zapoznawać z wszystkimi plusami i minusami obu możliwych wypowiedzi. Zapewne spora część obywateli w niewielkim stopniu zapoznałaby się z najważniejszymi argumentami za lub przeciw podwyższeniu powszechnego wieku emerytalnego, niemniej ci sami ludzie głosują także w wyborach powszechnych i jakoś posłom PO nie przeszkadza, że ci sami "nierozgarnięci" wyborcy właśnie im powierzyli rządy w naszym kraju. Demokracja opiera się na nadziei, że mimo wszystko obywatele będą starali się rozważnie podejść do swoich politycznych decyzji.
Politycy jednak Polakom nie ufają i ograniczają ich rolę w sferze publicznej do udziału raz na kilka lat w wyborze posłów, senatorów, radnych czy prezydenta. Do tego ogranicza się ich rola w podejmowaniu decyzji na temat losu państwa. Widać to na przykładzie jedynych dwóch narzędzi, jakie konstytucja daje obywatelom: inicjatywa ustawodawcza i referendum właśnie. Narzędzia te są trudno dostępne, bo już samo uruchomienie procesu ich użycia wymaga ogromnej liczby podpisów. To dopiero początek drogi. Parlament i tak regularnie odrzuca obywatelskie inicjatywy ustawodawcze w pierwszym czytaniu. Tym razem wyrzucił 2 mln podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego do kosza. Gdy posłowie i senatorowie nie muszą realizować swoich programów wyborczych, a nawet mogą łamać składane w kampanii obietnice, ich reprezentatywność staje się iluzoryczna.
Jako obywatel chciałbym móc także bezpośrednio wyrazić swoje zdanie na temat istotnych kwestii w państwie. Na pytanie postawione w niedoszłym referendum emerytalnym odpowiedziałbym nie po myśli „Solidarności”. Rząd PO-PSL w kwestii emerytur zachowuje się bardzo niekonsekwentnie, m.in. przekazując część składek emerytalnych, dotychczas wpływających do OFE, do ZUS i w ten sposób ryzykując, iż emerytury będą w przyszłości bardzo niskie. Nie zmienia to jednak faktu, iż podwyższenie wieku emerytalnego wydaje się być koniecznością. Rośnie średnia długość życia, a ludzi w wieku produkcyjnym nie przybywa. Trudno przewidzieć skutki polityki pronatalistycznej – negatywnie na dzietność nie wpływa, ale wcale nie jest pewne, że jej pozytywny wpływ będzie wystarczający, by uratować system emerytalny. Nie tylko dlatego, że pociąg z osobami urodzonymi w wyżu demograficznym i będącymi jednocześnie w najlepszym wieku rozrodczym już dawno odjechał. Także dlatego, że jeśli przyjmiemy, iż polityka prorodzinna wywoła prawdziwy babyboom, skutki w postaci wejścia nowo narodzonych na rynek pracy odczujemy dopiero za co najmniej 20 lat.
Problem jest złożony i samo podwyższenie wieku emerytalnego nie pomoże. Wyłączanie społeczeństwa z procesu decyzyjnego jedynie pomaga rządzącym podejmować rozwiązania częściowe. Przedstawianych jako rozwiązanie problemu do czasu kolejnych wyborów – kiedy władzę przejmą nowi Nieusuwalni.
Przeczytaj informację "Nie będzie referendum emerytalnego".
Stefan Sękowski