Nowy kardynał oczyma polskiego przyjaciela

Kardynał-nominat Dominik Duka, dominikanin, arcybiskup Pragi, to postać nietuzinkowa.

Przez piętnaście lat, do listopada 1989 roku czyli do „aksamitnej rewolucji” w Czechosłowacji, nie mógł publicznie wykonywać posługi kapłańskiej. Sam pamiętam takie Msze św. odprawiane w Pilźnie w małym domku, dla kilku dosłownie osób, przy szczelnie zasłoniętych oknach, aby nikt nie mógł zewnątrz zajrzeć. Pracował w fabryce „szkodowki” w Pilźnie. Za kierowanie w warunkach konspiracyjnych życiem zakonnym, zakazanym przez reżim komunistyczny, organizowanie studium kleryków dominikańskich, samizdat i współpracę z zagranicą spędził półtora roku w więzieniu, na oddziale dla więźniów politycznych, gdzie spotkał się z Václavem Havlem i Jiřím Diensbirem.

Od 1990 roku mieszkając już w klasztorze dominikańskim w Pradze przy kościele św. Idziego był prowincjałem, wykładał egzegezę Pisma Świętego na wydziale teologicznym uniwersytetu w Ołomuńcu, a będąc przewodniczącym Konsulty Wyższych Przełożonych Zakonnych organizował na nowo życie zakonne w Czechosłowacji. Wtedy przez kilka lat mieszkaliśmy razem w klasztorze, będąc sąsiadami przez ścianę. Widzę go jak się modli, jak sprząta korytarze, jak studiuje i jak wykłada. Razem organizowaliśmy polskie duszpasterstwo w Czechach, Ośrodek Kultury Chrześcijańskiej w Pradze, wiele wystaw, wykładów, debat, spotkań z teologami z całego świata. Ta więź bliskości pozwala dostrzec na co dzień to, co jest czasami ukryte dla oczu innych. Normalnego człowieka w jego codzienności.

Ojciec Dominik, kardynał Duka, po ukończeniu wieloletniego urzędu prowincjała został 6 czerwca 1998 roku mianowany przez Jana Pawła II ordynariuszem swej rodzinnej diecezji w Hradec Kralove. Wiadomo, że wcześniej odmawiał przyjęcia biskupstwa, wskazując Ojcu Świętego potrzebę odnowy życia zakonnego w Czechach. Papież miał powiedzieć: „poczekamy”. W latach 2004–2008 był jednocześnie administratorem apostolskich diecezji w Litomierzycach. Był inicjatorem tłumaczenia i wydania po czesku Biblii Jerozolimskiej, jest redaktorem naczelnym dominikańskiego czasopisma "Salve" - wraz z grupą młodych ludzi, świeckich i duchownych wydaje periodyk ukazujący spotkanie, dialog teologii, filozofii ze współczesną kulturą bardzo szeroko pojętą. Najnowszy numer Salve jest poświęcony „Traktatowi Teologicznemu” i myśli religijnej Czesława Miłosza.

Dominik Duka 13 lutego 2010 roku został mianowany przez Benedykta XVI arcybiskupem Pragi i prymasem Czech, a 6 stycznia 2012 papież wymienił jego nazwisko w gronie hierarchów, których 18 lutego włączy do Kolegium Kardynalskiego. Byłem tego dnia w Pradze i mogliśmy potem razem jechać na doroczne spotkanie rady wydawniczej wspomnianego czasopisma "Salve", do trapistów w miejscowości Nový Dvur. Gdy opuszczaliśmy pałac arcybiskupi, pani pracująca w portierni przyszła złożyć gratulację i zwróciła się do niego: księże kardynale. Odpowiedział: proszę mi mówić ojcze Dominiku. Normalny w relacjach, bez zbytecznej celebry, mało potrzebujący dla siebie. Hierarcha, który nie przestał być zakonnikiem.

Pochodzi z rodziny oficerskiej. Jego ojciec w 1944 roku dostał się na Zachód, do Włoch i przez Szwajcarię do Anglii aby walczyć do końca wojny w oddziałach alianckich. Po powrocie do kraju, w latach pięćdziesiątych trafił do więzienia, wspólnie z oficerami frontu zachodniego. Ojciec Dominik ma duży szacunek do wojska, sam nosi w sobie tęsknotę bycia żołnierzem. Jest mu również bliska tradycja habsburska. Ten sentyment wojskowo–habsburski charakteryzuje nowego praskiego kardynała. Dobrze pamięta, gdzie na ciemnym korytarzu klasztoru dominikanów w Krakowie przez lata wisiał owalny, duży portret cesarza Franciszka Józefa. Zainteresowania historią i tradycją polityczną Czech ukazał w rozmowie – wywiadzie, którego udzielił mi i Jaroslavovi Šubrtovi, pod znamiennym tytułem: „Tradycja, która jest wezwaniem”. Książka ta ukaże się również po polsku jesienią bieżącego roku.

Dla czeskiej opinii publicznej arcybiskup praski jest człowiekiem, który potrafi rozmawiać ze wszystkimi. Widzi potrzebę znalezienia wspólnego języka zarówno z ludźmi niewierzącymi czy obojętnymi religijnie, jak i z młodym pokoleniem. Już dokończył dwa rozpoczęte procesy, które były sporem Kościoła z państwem. Podpisał porozumienie w sprawie używania przez Kościół praskiej katedry, stanowiącej własność państwa. Doprowadził też do porozumienia politycznego w sprawie rezygnacji przez Kościoły chrześcijańskie ze zwrotu majątku za otrzymaną rekompensatę od państwa. Jest zakonnikiem, ale i dysydentem, który został biskupem i kardynałem. Był w grudniu minionego roku głównym celebransem i kaznodzieją na pogrzebie prezydenta Václava Havla, swojego przyjaciela z więzienia w Pilźnie, z którym na miesiąc przed śmiercią przeprowadził długą rozmowę zarejestrowaną przez kamery czeskiej telewizji. Do „papieskiego senatu” wniesie z pewnością tę umiejętność dialogu z osobami poszukującymi, dialogu ujętego przez Benedykta XVI właśnie po doświadczeniach pielgrzymki do Republiki Czeskiej hasłem „Dziedziniec pogan”.

« 1 »
TAGI:

o. Tomasz Dostatni