Syria na krawędzi wojny domowej

Przywódca Ligi Arabskiej Nabil el-Arabi wyraził głębokie zaniepokojenie rozwojem sytuacji w Syrii, która grozi według niego wojną domową z wszelkimi konsekwencjami dla krajów sąsiednich.

"Obawiam się wojny domowej, a wydarzenia, które widzimy i o których słyszymy, mogą do niej doprowadzić" - powiedział el-Arabi w wywiadzie, który nadała w nocy z czwartku na piątek egipska telewizja Al-Hajat.

Oceniając rozwój sytuacji w ostatnich tygodniach el-Arabi ostrzegł świat arabski, że "każdy problem w Syrii będzie miał następstwa dla krajów sąsiednich".

Sekretarz generalny Ligi Arabskiej oparł swą ocenę sytuacji w Syrii na informacjach od przebywających tam obserwatorów z ramienia tej organizacji. Wobec podejmowanych przez władze syryjskie skutecznych prób izolowania od kontaktów z opozycją sygnalizują oni Kairowi swoje zasadnicze wątpliwości co do sensu kontynuowania misji.

El-Arabi bronił jednak w swym wywiadzie telewizyjnym celowości pobytu obserwatorów w Syrii. Twierdził, że "w okresie ich pobytu w tym kraju zmalała tam liczba zabójstw".

Od 26 grudnia, to jest od przybycia do Syrii misji obserwacyjnej Ligi Arabskiej, zginęło 400 osób, podczas gdy od początku demonstracji przed dziesięcioma miesiącami było już co najmniej 5000 ofiar.

W piątek, w dniu nakazanych przez Koran modłów, znów dziesiątki tysięcy Syryjczyków wzięły udział w demonstracjach przeciwko rządowi prezydenta Baszara el-Asada.

Demonstracje te odbywały się pod hasłami poparcia dla Wolnej Armii Syryjskiej (WAS), stworzonej przez dezerterów z szeregów wojsk Asada. Liczy ona już 40 000 ludzi.

Według doniesień agencyjnych, jej dowódca, Riad al-Asad, ma kwaterę główną w Turcji, w pobliżu granicy z Syrią. Spotkał się on w czwartek z Burhanem Ghaljunem, który stoi na czele opozycyjnej Narodowej Rady Syryjskiej, aby omówić sposoby współdziałania i przyszłą wspólną strategię.

Tego dnia około 20 000 Syryjczyków demonstrowało m.in. w regionie Idleb, w północno-zachodniej Syrii. W stałym miejscu demonstracji na placu Wielkiego Meczetu w Dumie, która jest przedmieściem Damaszku, zebrało się po zakończeniu modlitwy 15 000 ludzi, a w Sindajne, 20 km od stolicy, 5 000 demonstrantów.

Brak szczegółowych doniesień z Hims. Od strony miasta dochodzą odgłosy silnych eksplozji i kanonady. Może to świadczyć o tym, że siły rządowe podjęły próbę spacyfikowania głównego ośrodka ruchu opozycyjnego w Syrii, leżącego 160 km od stolicy.

Uczestnicy wielu demonstracji uczcili w piątek pamięć Gilles'a Jacquier, 43-letniego dziennikarza francuskiej telewizji, który zginął we wtorek w Hims, zraniony w oko odłamkiem pocisku moździerzowego.

Jak pisze piątkowy "Le Figaro", prokuratura paryska, która wszczęła śledztwo w tej sprawie, podejrzewa władze syryjskie o mataczenie w celu ukrycia prawdy.

Szef działu informacji grupy France Televisions, Thierry Thuiller, wyraził zasadnicze wątpliwości co do twierdzenia rządu syryjskiego, według którego Jacquier został zabity przez "grupę terrorystów". Taką wersję wydarzeń rozpowszechnia rządowa telewizja syryjska. Thuiller zadaje pytanie: "Dla przykładu, dlaczego eskorta wojskowa, która towarzyszyła zagranicznym dziennikarzom (zaproszonym przez rząd syryjski), znikła raptem przy pierwszych strzałach w kierunku dziennikarzy?"

France Televisions zaprzeczyła w piątek twierdzeniu władz syryjskich, według którego przedstawiciel France 2, stacji macierzystej zabitego reportera, uczestniczy w syryjskiej komisji śledczej powołanej w celu zbadania okoliczności śmierci francuskiego dziennikarza. Składa się ona z syryjskiego sędziego, szefa policji kryminalnej w Hims i dwóch syryjskich ekspertów balistycznych.

W Moskwie wiceminister spraw zagranicznych Gennadij Gatiłow skrytykował w piątek zachodnie poprawki do rosyjskiego projektu uchwały ONZ w sprawie Syrii. Twierdzi, że zmierzają do dokonania zmiany rządu w Damaszku.

Na początku tygodnia Baszar el-Asad zaatakował Ligę Arabską, oskarżając ją o udział w międzynarodowym spisku zmierzającym do obalenia jego rządu.(PAP)

ik/ kar/

10573116 10573172 10572568

« 1 »