Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo dotyczące oświadczeń majątkowych posła Janusza Palikota oraz działania na szkodę spółki Jabłonna S.A., w której miał udziały. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w lipcu złożyło do prokuratury CBA.
Jak poinformowała w wydanym w czwartek komunikacie rzeczniczka prasowa stołecznej prokuratury Monika Lewandowska, oba wątki umorzono z powodu braku znamion czynu zabronionego. Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne. Decyzję śledczy podjęli w środę. Śledztwo wszczęto w lutym 2008 r. na wniosek b. żony Palikota. Do postępowania włączono też materiały CBA, którego zdaniem oświadczenia majątkowe Palikota były sfałszowane.
"Analiza kwestionowanych oświadczeń majątkowych dowodzi, że pomimo nieprecyzyjnego opisania w nich zobowiązań albo braku wszystkich elementów majątku posła - zamiarem Janusza Palikota nie było zafałszowanie jego sytuacji finansowej" - napisała prokuratura w komunikacie. W dokumentach brakowało informacji m.in. o składnikach majątku i pożyczkach, o których - jak napisała prokuratura - "opinia publiczna była informowana za pośrednictwem mediów i których Janusz Palikot nie ukrywał".
"W ocenie prokuratora Januszowi Palikotowi można przypisać co najwyżej nieumyślną formę winy - niedbalstwo. Tym samym nie wyczerpał on znamion przestępstwa złożenia fałszywego oświadczenia majątkowego, gdyż czyn ten można popełnić jedynie umyślnie" - wyjaśniła Lewandowska w komunikacie.
Prokuratura oceniła oświadczenia majątkowe posła Palikota z lat 2007-2010. Oświadczeń z lat 2005-2006 nie badała z powodu przedawnienia karalności.
Prokuratura badała też wątek działania członków zarządu, rady nadzorczej i akcjonariuszy nieistniejącej już spółki Jabłonna S.A., w tym Palikota, miedzy marcem 2003 r. a czerwcem 2004 r. Sprawdzano m.in., czy decyzja o podwyższeniu kapitału firmy wyrządziła co najmniej 60 mln zł szkody spółce oraz byłej żonie Janusza Palikota jako współwłaścicielce akcji.
Po analizie dowodów prokuratura uznała, że decyzje w spółce były "logiczne, racjonalne i zorientowane na ochronę interesów" przedsiębiorstwa. Były to - zdaniem prokuratury - decyzje korzystne także z punktu widzenia Palikota i jego byłej żony. Według prokuratury nie ma też podstaw do uznania, że decyzje podejmowane w spółce doprowadziły do ukrycia majątku, o który spierali się byli małżonkowie.
Postanowienie o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne. Pokrzywdzonym, tj. byłej żonie Janusza Palikota oraz następcy prawnemu Jabłonna S.A., przysługuje prawo wniesienia zażalenia.
Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Palikota CBA skierowało do prokuratury w połowie lipca. Było one efektem kontroli oświadczeń Palikota (wówczas byłego posła PO i lidera startującego w wyborach Ruchu Palikota), którą Biuro prowadziło od września 2010 r. do czerwca 2011 r. Zawiadomienie CBA włączono do śledztwa dotyczącego spółki Jabłonna z Lublina i poświadczenia nieprawdy w oświadczeniach majątkowych polityka, które już wcześniej prowadziła warszawska prokuratura.
Śledztwo ws. działania na szkodę spółki prokuratura wszczęła w lutym 2008 r. ma wniosek b. żony Palikota. Według niej, tuż przed rozwodem poseł miał wyprowadzić bez jej zgody (była współwłaścicielem firmy) akcje do kontrolowanych przez siebie spółek w rajach podatkowych, m.in. na Karaibach i w Luksemburgu.
Sam Palikot wielokrotnie mówił w mediach, że z byłą żoną podzielił się sprawiedliwie, a z tajemniczymi firmami z Luksemburga i Antyli Holenderskich nie ma nic wspólnego. Zwracał uwagę, że CBA zaczęło badać jego majątek dopiero po tym, jak opuścił PO. Po kontroli Biura zarzucił CBA złamanie prawa i zawiadomił prokuraturę o popełnieniu przestępstwa, polegającym na przekroczeniu uprawnień przez Biuro.
Szef CBA Paweł Wojtunik odpowiadał, że kontrola oświadczeń majątkowych Janusza Palikota nie miała podtekstu politycznego, a Biuro analizowało oświadczenia kilkudziesięciu posłów i kilkunastu senatorów. Sugestie Palikota nazywał "nieuczciwymi" i "niesprawiedliwymi". Termin wszczęcia kontroli oświadczeń Palikota (wrzesień 2010 r.) Wojtunik tłumaczył luką w przepisach, jaka powstała po wyroku Trybunału Konstytucyjnego - między lipcem a wrześniem 2010 r. nie było regulacji dot. możliwości gromadzenia danych wrażliwych przez CBA.