„Masz takie zgaszone oczy. Chciałbym, by było w nich więcej słońca”
Z nieba leje się żar. W knajpie w Ustroniu dwóch zmęczonych turystów wyciąga obolałe nogi. Zamawiają piwo, gdy nagle do restauracji wchodzi grupka młodych oazowiczów z gitarą. Widać ich zdeterminowane twarze: brunetki, blondynki ja wszystkie was dziewczynki, nawracać chcę. Stają przed spijającymi z kufli piankę facetami i zaczynają śpiewać: Jezus Chrystus moim Panem jest. Na zakończenie wręczają osłupiałym turystom balonik z napisem: Świat potrzebuje Chrystusa. Odwracają się na pięcie i znikają.
Przyglądam się z boku i łapię się za głowę: czy tak ma wyglądać ewangelizacja? Co zrobić, by nie przerodziła się w farsę? Czy można się jej nauczyć?
Tak – uśmiecha się ojciec Daniel Ange. Przed laty założył we Francji popularną szkołę Jeunesse-Lumière. Od trzech lat jej filia działa również w Polsce. Jedziemy do „Dzieci Światłości” w Łodzi.
Wojna na murach
Długo kluczymy, by znaleźć dom przy ul. Dowborczyków. Wokół na murach walka na hasła: Widzew i ŁKS wzajemnie wyzywają się od „żydów”. Na starym zniszczonym domu napis: HolyŁódź. Ktoś chciał nawiązać do Hollywoodu, ale (przez pomyłkę?) wyszedł mu inny napis: Święta Łódź.
Jesteśmy na miejscu. Wspinamy się na czwarte piętro okazałej kamienicy. Mijamy szkołę taekwondo i „wspólnoty mieszkaniowe”. Na samej górze mieszka inna wspólnota: prawdziwa, nie tylko z nazwy. Gdy wchodzimy do Katolickiej Szkoły Kontemplacji i Ewangelizacji Młodych zaczyna się liturgia.
W kaplicy kilkunastu młodych. Po Mszy podchodzą do sporego obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej i z czułością przytulają się do niego. Richard, młody Czech z Pilzna (miał zostać nauczycielem angielskiego, ale gdy usłyszał o szkole spakował się i ruszył na północ) szepcze coś Maryi na ucho. Po nim Magda, Krzysiek, Karina.
Przytulenie. Gest niezwykle ważny dla Daniela Ange. Do dziś pamiętam, że gdy z nim rozmawiałem przytulał do piersi krzyż. Miałem wrażenie, że zrósł się z nim całkowicie. Od ojca Daniela wszystko się zaczęło.
Przez 12 lat mieszkał na wyspie w Rwandzie. Gdy wrócił do Europy przetarł oczy ze zdumienia. – Ludzie nosili wirusa rozpaczy. Nie mogłem wytrzymać, gdy widziałem, że choć jeden człowiek mojego pokolenia popełniał samobójstwo! Czułem, że jeżeli nie podzielę się światłem, utracę je! Mieszkałem przed siedem lat w pustelni wysoko w Alpach i pytałem Jezusa: Co mam uczynić dla młodych ludzi? Jak sprawić by prąd miłości i światła popłynął do wszystkich dyskotek, sex shopów, gdzie miłość jest niszczona? I pewnego dnia usłyszałem wyraźnie, że krzyk młodych przeszywa serce Boga. Usłyszałem wielkie: S.O.S! Zszedłem z gór. Wybiegłem do młodych.
Ange założył znaną w całej Europie szkołę modlitwy i ewangelizacji Jeunesse-Lumière. Łódzki kapłan ks. Grzegorz Korczak poznał przed laty ojca Daniela i zachwycił się jego wizją wspólnoty. Przed trzema laty wraz z absolwentką francuskiej szkoły Marysią Bołtruszko założyli filię szkoły. Wspólnota „Dzieci Światłości” zamieszkała w łódzkiej kamienicy.
Marcin Jakimowicz