Po szczycie UE szefowie instytucji unijnych podkreślili, że choć woleliby, by przywódcy uzgodnili unię fiskalną i dyscyplinę budżetową zmieniając traktat "27" a nie w umowie międzyrządowej, to najważniejsza jest obrona euro. Podpisanie paktu ma nastąpić do marca.
Szefowie Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej dziękowali za wkład polskiej prezydencji.
Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy poinformował na zakończenie dwudniowego szczytu w Brukseli, że na początku marca, a może nawet wcześniej, zostanie podpisany tzw. nowy pakt fiskalny. Wyraził nadzieję, że zgodzi się na to 26 państw UE. "Po konsultacjach w parlamentach narodowych (zapowiedzianych przez Czechy, Szwecję i Węgry - PAP) poznamy liczbę krajów, które będą uczestniczyły w procesie zawierania nowego porozumienia" - powiedział.
Szefowie unijnych instytucji podziękowali premierowi Donaldowi Tuskowi za "wybitną" współpracę w ramach polskiej prezydencji "w ciągu tych wyjątkowo trudnych 6 miesięcy" i jego wkład w ratowanie euro. Szef KE Jose Barroso odniósł się do "entuzjastycznego" wystąpienia Tuska w lipcu w Parlamencie Europejskim. "W czasie pewnego sceptycyzmu względem europejskiej integracji, to naprawdę odświeżające" - powiedział.
Tusk zaznaczył, że "chcieliśmy osiągnąć więcej, działać szybciej", ale okoliczności, w jakich przyszło pracować były "trudniejsze, niż ktokolwiek mógł się spodziewać". Zdaniem premiera, Europa - mimo trudnego czasu - jest najbardziej atrakcyjnym modelem współdziałania narodów, "nawet jeśli sami czasami na Europę narzekamy". Do osiągnięć polskiej prezydencji zaliczył sfinalizowanie tzw. sześciopaku wzmacniającego dyscyplinę budżetową w UE, dzięki czemu możliwy był kolejny krok w piątek polegający na unii fiskalnej.
"Prawie 10 krajów (spoza strefy euro) jest gotowych współpracować, a nawet podpisać międzyrządowy traktat. Ta procedura ma braki, i potrzebujemy interpretacji roli instytucji, ale myślę, że jest to silny sygnał polityczny do świata zewnętrznego" - powiedział Van Rompuy odnosząc się do umowy między rządami. Dodał, że teraz jest czas, by "ukształtować" międzyrządowy traktat zapewniając "zachowanie roli instytucji UE i ich jak największe zaangażowanie".
Po całonocnych negocjacjach przywódcy UE nie osiągnęli porozumienia ws. zmiany traktatu UE. Zdecydowali, że nowe zasady dyscypliny finansów publicznych mają być wdrożone umową międzyrządową. Spoza strefy euro przystąpienie zadeklarowały: Polska, Łotwa, Litwa, Dania, Bułgaria i Rumunia, a kolejne trzy kraje chcą najpierw konsultacji ze swymi parlamentami (Węgry, Czechy i Szwecja). Za brak kompromisu "27" obwiniana jest Wielka Brytania, która domagała się prawa weta wobec unijnych przepisów dotyczących rynku usług finansowych, by chronić interesy londyńskiego City.
Barroso powiedział, że osobiście wolałby, aby przeprowadzono zmianę traktatową, które obowiązywałaby wszystkie 27 państw. Dodał, że choć umowa między rządami nie jest "opcją preferowaną" m.in. ze względu na komplikacje instytucjonalne, to może być opcją szybszą, a najważniejsze, że powstaje w obronie euro i "skieruje nas w dobrą stronę".
"Wszyscy zrozumieli, że euro jest nieodwracalne i robią co mogą w jego obronie" - powiedział Barroso. W jego ocenie z "prawnego punktu widzenia" ułatwieniem dla umowy jest to, że państwa członkowskie nie dążą do przekazania nowych kompetencji, ale do szybszego realizowania istniejących prerogatyw przez instytucje UE.
Premier Donald Tusk przestrzegł, że przed krajami jest jeszcze duży wysiłek finalizacji umowy. Zaznaczył, że deklaracja przyjęta przez przywódców UE to "deklaracja intencji", a w przypadku polskiego rządu "intencji jednoznacznej". Dodał, że wszystkie kraje UE powinny być zaangażowane we wzmacnianie strefy euro.
"Z punktu widzenia Polski, to nie jest jakieś poświęcenie. Większa dyscyplina w sferze euro to wprowadzenie zapisów, które w Polsce już dawno funkcjonują. Na przykład te, które mówią o konstytucyjnych progach dla zadłużania się. Z punktu widzenia Polski więcej dyscypliny, to korzyść a nie strata" - ocenił. Wyraził życzenie, by większa dyscyplina stała się "drogowskazem" dla "27", bo "euro to jest waluta UE".
Pytany o ratyfikację i polityczne poparcie dla udziału Polski w umowie, odparł, że wszystkie kraje, które chcą w niej uczestniczyć, będą oczekiwały wsparcia swoich parlamentów. "Jeśli te procedury zakończą się podpisaniem umowy międzyrządowej, sama ratyfikacja jest opisana w prawodawstwie każdego z państw i tu żadnych niespodzianek nie będzie" - powiedział Tusk. Przypomniał, że Polska w drodze referendum dawno temu podjęła decyzję o tym, że wejdzie do strefy euro po spełnieniu kryteriów.