KE rozmawia z Rosjanami na temat wdrażania trzeciego pakietu energetycznego, który wymusza dostęp konkurentów Gazpromu do gazociągów w UE. Właśnie temu zapisowi sprzeciwia się Rosja, możliwe, że UE pójdzie na pewne ustępstwa.
Rosja od początku sprzeciwia się wdrożeniu trzeciego pakietu energetycznego, który pozbawia Gazprom kontroli nad sieciami przesyłowymi w krajach UE. Gazprom w dużej mierze jest inwestorem lub współinwestorem tych gazociągów i nie jest przychylny dostępowi do nich stron trzecich. Teraz jednak Rosja ma dodatkowy argument: wzajemna ochrona inwestycji, zasada Światowej Organizacji Handlu (WTO), do której Rosja ma przystąpić w grudniu.
Jak przyznało PAP unijne źródło, w ostatnim czasie Komisja Europejska spotyka się z Rosją na rozmowach o trzecim pakiecie i można się spodziewać, że Rosja "wzmoże" aktywność w grudniu przed planowanym przystąpieniem do WTO (połowa grudnia). Źródło dodało, że w czasie tych rozmów KE zapowiedziała: "jeśli pakiet będzie mógł być wdrożony tak, by nie naruszał interesów komercyjnych Rosji, to będzie tak wdrożony".
Pierwsze oznaki "zmiękczania" stanowiska wobec Rosji były zauważalne podczas uroczystości uruchomienia kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wezwała wówczas, by okazać "elastyczność" w sprawie zastrzeżeń Rosji dotyczących unijnego pakietu; na uroczystości był też obecny niemiecki komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger.
Nord Stream - jako projekt o znaczeniu europejskim - jest częściowo "wyjęty" z obwarowań trzeciego pakietu; do części jego przepustowości ma dostęp wyłącznie Gazprom. Rosjanom zależy, by podobnie były traktowane jego pozostałe inwestycje, a przede wszystkim South Stream po dnie Morza Czarnego, który od końca 2015 roku ma zaopatrywać w gaz południową Europę.
KE odpowiada, że na takie wyjątki zezwala trzeci pakiet, jednak musi ona dostać wniosek w tej sprawie od krajowego regulatora rynku gazu, a w przypadku South Streamu niewiele jeszcze wiadomo: ani kto będzie właścicielem rury, ani jaka będzie jego dokładna trasa.
Choć komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger zapowiada, że zmiana unijnego pakietu energetycznego jest niemożliwa (co miała zasugerować Merkel) - "bo to demokratycznie ustanowione prawo UE" - to jednak w czwartek na konferencji prasowej w przerwie spotkania ministrów ds. energetyki mówił o "kompatybilności" pakietu i rosyjskich interesów.
"Rosjanie są świadomi naszych przepisów, obecnie zastanawiamy się, w jaki sposób możemy je stosować i jak może to być kompatybilne z interesami Rosji. Gazociąg Nord Stream był możliwy do zrealizowania na mocy przepisów unijnych" - powiedział Oettinger. "Partnerzy rosyjscy mogą mieć różne interesy, które są uzasadnione; możliwe, że niektóre firmy w państwach członkowskich chciałyby zostać zwolnione z przepisów jednolitego rynku. Rosjanie to dobrzy i twardzi negocjatorzy i prawdopodobnie na koniec przystaną jednak na zasady jednolitego rynku" - dodał komisarz.
Gazprom ma udziały w wielu unijnych firmach, które zarządzają przesyłem gazu, tymczasem pakiet wymaga, by sprzedaż była oddzielona od przesyłu. Tym ostatnim mają zarządzać niezależni operatorzy, którzy mają zapewnić konkurencyjny dostęp do gazociągów. To znaczy, jeśli jakaś inna spółka niż Gazprom chciałaby przesłać gaz zwraca się do takiego operatora, który ma to jej zapewnić. Taki system działa już na polskim odcinku gazociągu jamalskiego, który transportuje rosyjski gaz do Niemiec.
Pakiet daje kilka możliwości rozdziału przesyłu od sprzedaży: od "miękkiego" rozdziału operacyjnego, po "najtwardszą" wersję rozdziału właścicielskiego. Tę ostatnią wybrała Litwa, co Rosja nazwała "wywłaszczeniem" Gazpromu. Litwa złożyła skargę w UE, co skończyło się kontrolami w unijnych spółkach związanych z Gazpromem, co media nazywały "nalotem".
Na razie jednak same kraje UE niespiesznie wdrażają przepisy unijnego pakietu, który wszedł w życie w lipcu. Nie zrobiło tego aż 18 państw UE.