Zapisane na później

Pobieranie listy

Karta na stół

Nie uciekniemy od rozmowy o zmianach w Karcie Nauczyciela. Bez nich polskie gminy zbankrutują, a nasze dzieci będą osiągać 
coraz gorsze wyniki.

Piotr Legutko

|

GN 26/2012

dodane 28.06.2012 00:15
17

Polska jest krajem, który przeznacza dziś na oświatę większą część swojego PKB niż Niemcy. Jednocześnie polski nauczyciel jest na trzecim miejscu od końca, jeśli chodzi o zarobki wśród wszystkich krajów zrzeszonych w OECD. Gorzej niż w Polsce w ostatnich latach płacono pedagogom tylko na Węgrzech i w Estonii. Skąd ten paradoks? Po prostu w edukacji przestał u nas obowiązywać rachunek ekonomiczny. W ciągu ostatnich pięciu lat w polskich szkołach ubyło blisko milion uczniów, ale liczba nauczycieli nie zmniejszyła się, a nawet wzrosła o 10 tys. Jest ich już 650 tys. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji polski pedagog jest pariasem Europy, choć jego płaca od 2008 wzrosła (statystycznie, nie realnie) o 50 proc. 
W oświacie panuje bowiem klasyczny socjalizm. Różnice wynagrodzeń są niewielkie i oderwane od jakości pracy, podobnie jak system awansu – automatyczny i antymotywacyjny. Przywileje zamiast dodawać skrzydeł, prowadzą oświatę do ruiny. Cóż bowiem przyjdzie polskiemu nauczycielowi z tego, że spędza przy tablicy najmniej godzin w UE, ma najdłuższe wakacje i roczne urlopy dla poratowania zdrowia? Nic, poza małą stabilizacją, która staje się dziś gigantycznym problemem dla budżetów gmin.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..