Mojej sąsiadce zaginął syn. Wyszedł z domu i nie wracał przez kilka miesięcy. Sąsiadka szukała pomocy wszędzie, trafiła także do wróżbity.
Ten dokładnie opisał jej mieszkanie, choć nigdy tam nie był, bezbłędnie też określił miejsce, w którym kobieta trzymała pieniądze. Potem dodał, że syn nie żyje i że za kilka tygodni zostanie odnaleziony. Rzeczywiście się znalazł. Wróżbita pomylił się tylko co do jednego: syn wrócił do domu żywy.
Przytaczam tę historię, choć o wiele łatwiej byłoby mi wyśmiać wszelkiego rodzaju wróżby jako oszustwo i naciąganie ludzi. Tak, to jest oszustwo i naciąganie ludzi. Ale tego, że wróżbici nie mają nigdy do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi, nie odważyłbym się powiedzieć. Pytanie tylko, jakie to są siły: dobre czy złe? Myślę, że moja sąsiadka zna już odpowiedź.
A przed nową ekipą Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej stoi niemałe wyzwanie: na nowo określić, co jest, a co nie jest zawodem. Przymierzał się do tego poprzedni rząd, ale nie zdążył. Miejmy nadzieję, że tym razem się uda. W przeciwnym razie urzędnicy powinni poszukać w sobie nadprzyrodzonych zdolności i teleportować się z ministerstwa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Szymona Babuchowskiego