• kwazar
    06.06.2016 12:50
    Społeczeństwo Szwajcarii nie zdecydowało się na realizację eksperymentu Calhouna na sobie samych.
    doceń 4
  • MichałObrębski
    06.06.2016 13:20
    Święte słowa i kolejny bardzo dobry tekst, Pani Redaktor, ale komuna spod szyldu PiS, Radia Maryja, patriotów górniczych, południa Europy, Ojca Świętego Franciszka czy Ameryki Łacińskiej - nie będzie nimi zachwycona.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego.
    Michał Obrębski
    • sp
      06.06.2016 15:48
      500+ nie zachęca wcale to a wcale do gnuśności i wie o tym każdy normalny rodzic.
      • MichałObrębski
        07.06.2016 09:01
        Drogi Sp,
        Wie o tym każdy normalny rodzić, że 500+ nie zachęca do dzietności i bynajmniej nie poprawi demografii Polski oraz że Kaczyński znowu rozdaje z cudzej kieszeni.
        Michał Obrębski
        doceń 7
        0
      • sp
        07.06.2016 10:20
        @MichałObrębski

        Z pańskiej odpowiedzi wnoszę, że krytykuje Pan nie samo 500+, lecz w ogóle podatki.

        Bez podatków nie ma państwowości, albo co najwyżej państwo istnieje tylko teoretycznie. Jeśli o to Panu chodzi, to rozumiem, choć się nie zgadzam, o jestem zwolennikiem istnienia państwowości (nie żadnego komunizmu, socjalizmu, czy innego -izmu) i uważam, że podatki są potrzebne i to właśnie nie te wsypywane pokątnie a szczodrze do kieszeni kolesi, lecz wydawane mądrze, dla dobra wspólnego.

        W obecnej sytuacji, gdy podatki nadal mamy, 500+ pozwala wprowadzić choć namiastkę sprawiedliwości pomiędzy tymi małżeństwami, które podejmują trud posiadania i wychowania dzieci, a tymi, które z własnej wygody tego nie robią. Podam Panu przykład z życia. Dwa małżeństwa, które mają dość podobnie dochody. Jedno nie miało dzieci, jeździli co roku na wakacje zagraniczne, robili sobie weekendowe wypady, urządzali się, kupili dodatkowe mieszkanie w większym mieście. Drugie posiadało trójkę dzieci i... nic z powyższych. U którego małżeństwa dostrzega Pan gnuśność krytykowaną przez Autorkę?

        Ma Pan rację, że 500+ nie jest jakąś wielką zachętą do posiadania potomstwa, bo to nie jest żaden "biznes". Jest zachętą dla tych, którzy dzieci chcą mieć, wsparciem dla nich. Bo to tylko dzięki tym małżeństwom, które mają co najmniej dwójkę/trójkę dzieci, dzięki ich codziennemu trudowi, odpowiedzialności (nie tylko za siebie) i wyrzeczeniom, możemy zacząć myśleć o zastępowalności pokoleń Polaków. "Samce-pięknisie" i "samice-agresorki" z pewnością tego nie zapewnią. Tylko czy można ich nazwać normalnymi rodzicami - wątpię.
        doceń 2
        0
  • A
    06.06.2016 13:39
    Bo to inteligetni ludzie, referendum w Polsce na pewno byłoby na TAK - niestety :(
    doceń 8
  • paulus
    06.06.2016 14:05
    Z jednej strony to tylko swiadczy o relatywnie wygodnym zyciu Swajcarow.A z drogiej o ich egoizmie,ktore to mozna wyrazic powiedzeniem o psie ogodnika - prydalo by sie,ale mialby tez inny dostac ...co to to nie.

    Prosze sobie wyobrazic rodzinna zagrode rolnika.Czy tam gdzie panuje pobozne pojmowanie obowiazkow co do wzajemnego pomogania w pracy na roli ,wychowywaniu,modlitwie wzajemnej,wpadl by ktos na pomosl ,by na czas obiadu dzieci wyganiac na pole,a moze pozwolic im przez szybe na uczte doroslych popatrzec.A moze i dziadkow odprawic na ten czas.

    Jest w kazdym spoleczenstwie pracy -dla tegoz spoleczenstwa,ktora jeszcze nie podlego gratyfikacji...np macierzystwo,wychowanie,opieka itp...itd.Dlaczego nie stworzyc takiego systemu obigatoryjnych wynagrodzen.
    Egoizm w tych sprawach jest niefskazany chocby juz tylko z pozycji naszej wiary ,ktora to mysl mozna przelozyc na slaskie powiedzenie ...zycz a bydzie ci zyczone...albo inne ktore mowi: zapomnial wol jak cieleciem byl...a co odnosi sie do caloksztaltu naszego bycia na tej ziemi,ktore to fazy kazdego z nas nie mina.
    I tu w tym momencie warto znowu przypomniec czwarte przykazanie -Cale.
    Czcij ojca swego i matke swoja ,bys dlugo zyl i dobrze ci sie powodzila.
    Szwajcarzy nie staneli na wysokosci najwazniejszego przykazania Bozego w tej czesci ,ktora mowi ...miluj blizniego swego jak siebie samego....Ja bym chetnie moim mlodszym i starszym wspolbracia i siostra takie minimom placil.
    Ciekawy by byl wynik tego glosowania w Polsce.
    Szczesc Boze.
    • Barney
      06.06.2016 14:25
      @paulus - obstawiałbym bardzo wysoki odsetek na "tak" (co najmniej 40%), czy byłaby większość - nie wiem.

      Ale - nie chciałbym tutaj przechodzić od razu do "potępiania w czambuł" rodaków, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że jakieś 80% ludzi w Polsce pracuje tam, gdzie musi (bo przebierać w ofertach pracy to mało kto może), w pracy, której często serdecznie nie znosi, nie ma z niej satysfakcji, a i zarobek jest nędzny. Więc nie dziwię się, że masa ludzi żyjąca w takim bezsensownym "kotle życiowym" bez cienia wątpliwości zagłosowałaby na "tak' w podobnym referendum (nie bacząc na ekonomiczne konsekwencje, o psychospołecznych nie wspominając).
      doceń 7
  • vanitas
    06.06.2016 14:18
    Autor pominął jeszcze kilka rzeczy:
    - produkuje zapałki. Kosztują 1chf za pudełko. Pracuje u mnie 5 robotników niewykfalifikowanych po 1000chf pensji. Dostaje wymóg płacy minimalnej. Skoro muszę im zapłacić 2,5x więcej - to skądś te pieniądze muszę wziąć. Więc albo zwalniam 3 pracowników (bezrobocie), podnosze cenę zapałek (wykańcza mnie konkurencja z zagranicy, albo ludzie rezygnują z zapałek na rzecz zapalniczek itp - bezrobocie, upadek produkcji)

    - Jeśli zarabiam (pomarzyć można..) dziś 2,5 tys CHF za konkretną, ciężką, odpowiedzialną, wymagającą wiedzy i doświadczenia pracę - jest ok. Ale jeśli tyle samo zarabiał by robotnik niewykfalifikowany - to z całą pewnością nie będę za tyle pracował. Albo zażądam podwyżki (inflacja), albo się przekwalifikuje do lepiej płatnej pracy (brak specjalistów). Albo przestaje się wysilać - i przechodzę do prostszej pracy (brak specjalistów)...

    Czyli - świetny sposób na samobójstwo gospodarcze...
    doceń 9
  • Kooper Nick
    06.06.2016 16:07
    Żeby komuś dać 2500 franków, trzeba wcześniej komuś zabrać 2500 CHF. Trzeba też zapłacić komuś kto te podatki zbierze, potem trzeba zapłacić temu kto je rozdysponuje. Dochodzą jeszcze koszty zniekształcenia rynku i ucieczki kapitału (krzywa Laffera). Krótko mówiąc żeby dać 2500 CHF trzeba by zabrać komuś ze 3000 CHF.

    Szwajcarzy uznali, że są na to za biedni. Szacun dla nich, imponują mi ludzie roztropni.
    doceń 8
  • Anonim (konto usunięte)
    06.06.2016 16:48
    Pieniądze oczywiście dają szczęście, bez nich wkrada się bieda, a z biedą głód,choroby, czyli smutek. Ciekawe kto jest szczęśliwy będąc głodny,brudny,bezdomny, a co gorsza gdy widzi że tacy są jego bliscy?. To że pieniądze szczęścia nie dają to pusty slogan który ma dobrze brzmieć.

    • sp
      06.06.2016 18:20
      Nie dają szczęścia w sensie, że nikt go jeszcze nie kupił za pieniądze.
      • Anonim (konto usunięte)
        07.06.2016 09:22
        Nikt nie kupił szczęścia za pieniądze?.
        Powiedz to inwalidzie, że nowoczesne protezy za kilkaset tysięcy dolarów nieograniczające ruchu, których noszenia nikt nie rozpozna jeżeli będzie miał ubrane spodnie mu szczęścia nie dadzą.
        Powiedz niewidomemu, że operacja za kilka milionów dolarów która przywróci choćby zarys wzroku mu szczęścia nie da...
        Powiedz głodnemu dzieciakowi że nie dasz mu 10 zł na zupę, bo pieniądze szczęścia nie dają.

        Prawda jest taka że to właśnie głównie pieniądze dają szczęście. Nie tylko one, ale z pewnością one również.
        doceń 1
        0
      • sp
        07.06.2016 10:39
        @MarcinB-om

        Po pierwsze pieniądze nie "dają" szczęścia, bo pieniądze nic nie "dają". To jest myślenie typowe dla postrzegania pieniędzy jako mamony.

        Po drugie. Nie odróżniasz szczęścia od podstaw bytu biologicznego. To pierwsze jest czymś więcej, niż np. posiadaniem wzroku. Brak wzroku jest zazwyczaj nieszczęściem, czyli jakimś stanem poniżej normy.
        Nieco się zbliżasz do zrozumienia tej różnicy w słowach: "Nie tylko one, ale z pewnością one również". To dobry trop.
        doceń 3
        0
  • ElaM
    06.06.2016 16:57
    Do MarcinaB-om
    jeśli pieniądze dają szczęście to dlaczego w najbogatszych krajach świata (Europa) jest największa ilość samobójstw?
    • Anonim (konto usunięte)
      07.06.2016 09:32
      Ludzie targają się na własne życie bo inni ludzie ich psychicznie zniszczyli, bo dopadła ich śmiertelna choroba, bo są samotni. To są trzy podstawowe powody, ale chyba jeszcze nikt nie popełnił samobójstwa bo miał pieniądze.
      • sp
        07.06.2016 11:58
        @MarcinB-om

        "chyba jeszcze nikt nie popełnił samobójstwa bo miał pieniądze"

        Popełniają je, bo mają TYLKO pieniądze, bo czegoś istotnego im zabrakło, czego w pieniądzach nie zdołali znaleźć i sądzę, że często to właśnie zbytnie skupienie na pieniądzu, dobrobycie materialnym, mogło stać się dla nich ową tragiczną pułapką - jak na mysz.
        doceń 4
        0
      • paulus
        07.06.2016 18:00
        statystycznie co roku w USA 100 milionerow odbiera sobie zycie.

        A statystyki mowia bez klamstwa i naciagania wiec kto umie myslec, powinien.
        A to by byla odpowiedz na pytanie glowne.
        Szczesc Boze
        doceń 1
        0
  • małorolmałolat
    06.06.2016 17:19
    Kiedyś cezar rozdawał zboże pospólstwu i pospólstwo kochało cezara. Przywykało do bierności, zależności, oduczało się samodzielności i odpowiedzialności, traciło godność. Dzisiaj śladem cezara kroczą socjaliści, wymyślając na przykład 500+. Nazywają polityką prorodzinną to, co w istocie jest antyrodzinne, bo rozluźnia więzy rodzinne, osłabia autorytet rodziców. Dzieci nabierają przekonania, że są raczej państwowe niż rodziców, że rodzice są niepotrzebni (w każdym razie niekonieczni) i nieudolni, bez państwa nic nie znaczą
    doceń 4
  • Majka
    06.06.2016 18:07
    Komentujcie przeciw aborcji bo debata jest jednostronna

    http://www.fronda.pl/a/terlikowska-czy-zabijanie-dzieci-to-normalnosc,72898.html
    doceń 0
  • SKH2
    06.06.2016 18:24
    "A poza tym często jest tak, że najwięcej pomocy materialnej dostaniemy od kogoś, kto ma najmniej, bo on wie, jak to jest, kiedy się nie ma i potrafi współczuć bardziej niż ten, który biedy nigdy nie doświadczył."

    Ten fragment można odnieść nie tylko do pieniędzy, ale też do miłości, szczęścia, przyjaźni, zdrowia, empatii, współczucia i innych "niematerialnych" wartości, które są cenniejsze niż pieniądze.
    doceń 5
  • Przemek
    06.06.2016 19:13
    GN przeciwny 500+...
    doceń 1
  • momo
    06.06.2016 19:25
    Taka myśl, może nieco oderwana... J 14, 27: "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję". Jasne, że Pan Jezus daje pokój (z tym się chyba nikt nie kłóci), ale jak sam mówi - świat też daje. Inaczej, ale daje.

    I ten pokój to chyba między innymi pieniądze. Inaczej pewnie wybierać Szwajcarom, którzy do biednych nie należą i dla których te 10 tysięcy mogłoby stać się powodem zgnuśnienia, a inaczej wielu, wielu Polakom, którym dawałoby NORMALNOŚĆ.
    Bo między biedą i przepychem jest jeszcze normalne i zdrowe bezpieczeństwo finansowe, którego wielu Polakom - w przeciwieństwie do statystycznego Szwajcara - zwyczajnie brakuje.
    Dlatego, nie potępiając Szwajcarów, że są "na nie", nie potępiałbym też Polaków, gdyby byli "na tak".
    doceń 7
  • Kael
    06.06.2016 19:26
    Przeciez polskie spoleczenstwo juz takie “referendum“ przeglosowalo. Wynik znamy Eksperyment w toku.
    500+ na bazie slow prezesa, ze “jesli ktos mowi, ze nie starczy na to pieniedzy w budzecie, to klamie“.

    I to wystarczylo, zeby PiS wygral. Nikt sie nawet nie zastanawial, czy jest to realistyczna obietnica. W koncu prezes obiecywal...

    W Szwajcarii po prostu wiedza, ze kazdy pieniadz “od panstwa“ jest wyciagniety z ich wlasnej kieszeni.
    doceń 5
  • KrzychP
    06.06.2016 21:08
    Bezwarunkowy dochód podstawowy, czy negatywny podatek dochodowy znakomicie wpływa na rozwój społeczeństwa. Redukuje przestępczość, Więcej dzieci uczęszcza do szkoły(Namibia), wydatnie redukuje biurokratyzm, i zmniejsza różnice między najbiedniejszymi i bogatymi, czyli jedną z największych bolączek współczesnej europy. Bardzo ciekawe że nigdzie ostatnio nie nie ma informacji jak teraz żyje się w Finlandii. To pewnie z obawy że mogłoby nam być żal. Nigdzie gdzie ten system wprowadzano, nie stwierdzono opisywanych jego negatywnych cech.
    doceń 2
  • luk
    06.06.2016 22:26
    Takie poczynania są nie tylko demobilizujące ale przede wszystkim demoralizujące. Na dłuższą metę niszczą godność ludzką.
    Swoją drogą, ciekawe kto wpadł na ten pomysł?
    • KrzychP
      09.06.2016 23:34
      Luk!... Ich bin dein Vater. (Ja jestem Twoim ojcem). Poczytaj o bezwarunkowym dochodzie podstawowym, czy negatywnym podatku dochodowym (Negative incomen Tax). Potem mądrości wygłaszaj. Zauważysz jak durnie się wypowiedziałeś. Ten pomysł nawet w rosji skutkował pozytywnie. "ciekawe kto wpadł na ten pomysł?"- Np: Dieter Althaus, prawicowiec, ministerpresident von Thuringen. Niestety to ten co miał bardzo nieszczęśliwy wypadek na nartach. Odszedł z polityki. Dlatego, pomimo licznych dyskusji, w niemczech tego nie wprowadzono. Znajdź gdzieś informacje jakieś, czy finlandia się zdemoralizowała?, czy to już ludzie bez godności?. Dlaczego nigdie tych informacji nie ma? Bo stałoby Ci się żal. Bo dowiedziałbyś się że to Tobie godność odebrano. Dowiedziałbyś się że można żyć godnie pomimo spadającego zapotrzebowania na pracę. Luk!.. Denkt nach!!!
      • MichałObrębski
        10.06.2016 12:33

        Krzychu, Krzychu, Ruhe bitte.
        Żeby rozdać, trzeba najpierw mieć, nie sądzisz?
        Niemcy poza tym specjalizyją się w keynesowskim rozdawaniu, Hitler też to robił.
        Ten pomysł zadziałał w Rosji? Chyba za długo w Niemczech mieszkasz: ten pomysł nie zadziałał na dłuższą metę nigdzie. A miliony marek, które Niemcy rozdały południu Europy dało wyłącznie odsunięcie problemów w czasie. I zmarnowane pieniądze.
        Pozdrawiam.
        Michał Obrębski

        doceń 0
        0
      • rychP
        13.06.2016 22:56
        Michale, nie miliony, ale miliardy rozdane południu, to nasz podatniczy pot krew i łzy. To pieniądze workami beztrosko wyrzucone na śmieci przez naszych polityków. Całkowicie zmarnowane. Tak, to tyko odsunięcie problemu w czasie. Jesteśmy okłamywani. Banki martwią się brakiem inflacji, przy jednoczesnym, gigantycznym dodrukiem pieniądza. Chętnie porozmawiam z Tobą. Rozumiesz problematykę. Bezwarunkowy dochód podstawowy, czy negatywny podatek dochodowy, działa jednak pozytywnie. Jest wiele przykładów. Nie myl tego z pieniędzmi marnowanymi.
        doceń 0
        0
    • Krzych P
      18.06.2016 01:30
      Szkoda Michale że nie odpowiadasz już tutaj. Ja tu jeszcze zaglądam.
      doceń 0
  • passenger
    06.06.2016 22:31
    Szkoda, że Polacy nie potrafią powiedzieć 'nie' demagogii socjalnych haseł. Może dlatego jeszcze długo będziemy biedniejsi od Szwajcarów.
    doceń 6
  • KrzychP
    06.06.2016 23:18
    Jak ma się nawiązać jakakolwiek dyskusja u was? O 21:08 napisałem komentarz. Jest 23:03. "Komentarz oczekuje na weryfikację." Staliście się pismakami których "Wyborcza" by się nie powstydziła. W innych portalach komentowanie ma czasem sens. Można konstruktawnie coś rozważyć. Jak to zrobić u was? A pani redaktor tego artykułu polecam najpierw zapoznać się z koncepcją "bezwarunkowego dochodu podstawowego",- poczytać w innych językach, bo po polsku są tylko moje wypociny w wiki. A potem się wypowiadać.
    doceń 3
  • KrzychP
    06.06.2016 23:30
    W polsce większość jest powiedzmy niezamożna. Negatywny podatek dochodowy zmniejsza odstęp najbiedniejszych od najbogatszych. Dlatego takie referendum przeszłoby na tak. Myślę że w szwajcari jest odwrotnie. Większość nie jest zainteresowana aby aby być materialnie bliżej biednych. A zauważmy że twórcy tej koncepcji bardzo wysoko postawili pułap. Ponad 2000 Euro. Tego faktycznie nawet szwajcaria mogłaby nie wytrzymać. Rozumiem sprzeciw.
    doceń 3
  • Stały czytelnik
    07.06.2016 07:48
    Szanowna Pani Autorko!

    Dwie uwagi: Pierwsza - Szwajcarzy nie odrzucili pomysły gwarantowanej pensji, dlatego, że uważają, że pieniądze nie są im potrzebne. Odrzucili dlatego, że ich sytuacja gospodarcza jest na tyle dobra, że każdy ma możliwość pracy za bardzo przyzwoite (dla Polaków niewyobrażalne) pieniądze, które mają realną wartość nabywczą. I mają świadomość, że taka pensja gwarantowana otrzymywana za nic zniszczyłaby szwajcarski dobrobyt. Najogólniej mówiąc doprowadziłaby do inflacji, zrujnowała budżet i mogła przynieść mnóstwo nieoczekiwanych skutków. I właśnie dlatego, że Szwajcarzy doceniają swój dobrobyt, odrzucili pomysł pensji za nic.
    Druga sprawa: zastanawia się Pani jak w takim referendum odpowiedzieliby Polacy. Zapewne inaczej niż Szwajcarzy. Ale uprzedzam Pani wnioski - to nie oznaczałoby, że jesteśmy narodem bezrefleksyjnych materialistów. To oznaczałoby jedynie, że praca w Polsce jest nisko wyceniana. I pensja, jaką przeciętny Kowalski otrzymuje za swoją pracę nie zabezpiecza jego realnych potrzeb. Wytwarzanie dóbr materialnych - choć nie jest celem ludzkiego życia - jest tez teologicznie uzasadnione: "Czyńcie sobie ziemie poddaną" - czytamy w Piśmie Świętym. I chociaż to nie oznacza, że mamy całe nasze życie ukierunkować na zarabianie pieniędzy, to znaczy to tyle, że pomnażając dobra i właściwie je użytkując naśladujemy Boży proces stwarzania świata. Rozumiem Pani intencje, ale jednak poważnie Pani pewne sprawy upraszcza i trywializuje.
    • MichałObrębski
      07.06.2016 09:10
      Nie, to Stały Czytelnik nie rozumie.
      Skoro płaca minimalna "doprowadziłaby do inflacji, zrójnowałaby budżet i mogłaby przynieść mnóstwo nieoczekiwanych skutków" w bogatej Szwajcarii, to w jaki sposób uniknie tego mniej bogata Polska?
      Poza tym "płaca zaspokajająca realne potrzeby" to lewicowe pustosłowie. Mówiąc któtko: Skoro potrzebą przeciętnego Kowalskiego jest posiadanie samolotu, niech sobie znajdzie drugą pracę i na niego zarobi.
      Pozdrawiam,
      Michał Obrębski
      • sp
        07.06.2016 11:30
        Są ludzie, którzy mają właśnie takie POWOŁANIE od Stwórcy (a nie od Lenina, jak Pan to sugeruje), żeby być nauczycielem, czy pielęgniarką. Dlaczego ich praca jest w/g Pana aż do tego stopnia mniej warta od pracy prezesów spółek? I nie mówmy tu, bardzo proszę, o różnicy rzędu jakichś marnych dziesiątek tysięcy złotych. Mierzmy wysoko!
        doceń 1
        0
  • MichałObrębski
    07.06.2016 12:46
    Do: Sp
    Niezupełnie jest prawdą, że podatki są konieczne do istnienia państwa.
    Pobierano je zawsze, lecz nie w dzisiejszej formie i nie dzisiejszej ilości.
    Podatek dochodowy jest młody, a VAT jeszcze młodszy.
    Co do podanego przykładu, zarówno rodzina z trójką dzieci, jak i bezdzietna w większym mieszkaniu i w większym mieście są równie produktywne. Po prostu produkcja jest inna, ale tej raczej partie polityczne nie przeprofilują.
    Poza tym pielęgniarki, owszem, mogą zarabiać i to sporo. Np. opiekujące się indywidualnie ludźmi starszymi lub chorymi. Bo jest to wbrew pozorom niełatwa praca, wymagająca wysokich kwalifikacji.
    Zaś program 500+ służy głównie PiS, bo Jarosław mówi wyborcom: Patrzcie, jak o Was dbam.
    Gdyż, że dba o nich cudzymi pieniędzmi, oczywiście nie dodaje.
    Pozdrawiam,
    Michał Obrębski
    • sp
      07.06.2016 13:50
      @MichałObrębski

      Podatki nie są jakąś bezwzględną koniecznością. Podobnie publiczne drogi, szkoły, szpitale, ośrodki badawcze, itp. Kiedyś tego wszystkiego rzeczywiście nie było, za to z krajów, w których do tej pory tego wszystkiego nie ma przybywają masy "młodych chętnych" do krajów, gdzie jest to dobrze rozwinięte.

      Widzę też, że potrafi Pan szczerze docenić wygodne życie bez poświęcania się dla dzieci. Szkoda tylko, że nie zastanawia się Pan, co by się stało, gdyby wszyscy z nas stali się w taki sposób "produktywni".

      Analogicznie widzi Pan w obecnym świecie szerokie horyzonty przed pielęgniarkami (a te - jakieś durne - wcale nie chcą podjąć pieniędzy, które w/g Pana leżą niemal na ulicy). Rozmawiamy widocznie o dwóch różnych światach, bo ja nie znam pielęgniarek z prywatnymi samolotami, za to znam np. osobiście jedną (dalsza rodzina), która się i doszkalała i pracowała indywidualnie, z niepełnosprawnym dzieckiem.
      • MichałObrębski
        07.06.2016 15:55
        ... i ta pielęgniarka ilustruje to, co powiedziałem. Państwo ma nie urządzać życie obywatelom, choćby dlatego, że nie jest w stanie, ale ma im pozwolić, by oni urządzali życie samym sobie.
        Pozdrawiam.
        Michał Obrębski
        doceń 2
        0
      • momo
        07.06.2016 17:19
        Płaca zaspokajająca realne potrzeby, to nie lewicowe pustosłowie, tylko zdrowy rozsądek. Przytacza Pan przykład samolotu dla Kowalskiego, ale nie wiem w jaki sposób zachcianka posiadania samolotu jest Pana zdaniem "realną potrzebą".

        Umówmy się, że w miarę rozsądny człowiek jest w stanie nakreślić granicę między realną potrzebą a zachcianką, a nawet jeśli tę granicę przesunie i pewne zachcianki zacznie nazywać realnymi potrzebami, to i tak jesteśmy jeszcze całe kilometry przed chęcią posiadania samolotu w ogródku.
        doceń 3
        0
      • sp
        07.06.2016 23:20
        @MichałObrębski

        Napiszę to jaśniej: owa pielęgniarka nie miała z tej pracy "samolotu", czy innych "kokosów". Musiała zrezygnować, po całym dokształcaniu, z opieki indywidualnej, bo podsumowując koszty (poświęcany czas, dojazdy) niestety niewiele z tego było realnego dochodu. Znakomitej większości ludzi w Polsce(rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi chyba szczególnie) nie stać po prostu na dobre wynagrodzenie pracy jeszcze innych osób (jeśli im samym w ogóle wystarcza na w miarę godne życie). Takie są realia i jest to skutek "wolnego rynku", nie ograniczonego odpowiednio zasadami minimalizującymi brutalną przewagę silniejszych, którzy w sposób zbyt zachłanny (współczesne para-niewolnictwo) chcieliby wykorzystywać pracę innych osób.
        doceń 1
        0
      • lina
        08.06.2016 16:12
        @sp
        Zrozum, przyczyną problemów tej pielęgniarki jest właśnie właśnie brak wolnego rynku. W Polsce nie ma konkurencji kas chorych, bo jest dyktat monopolisty NFZ, który ustala stawki z sufitu wzięte. Pomyśl sobie, że jesteś piekarzem i Wspaniałe Państwo Opiekuńcze każe Ci sprzedawać chleb po 10groszy za bochenek - bo państwo opiekuńcze dba o obywateli.
        doceń 2
        0
      • sp
        09.06.2016 08:32
        @lina

        Jeśli jakaś kobieta zarabia 1500 zł na kasie w hipermarkecie, to nie widzę możliwości, by z tej pensji opłacić jeszcze etat wykwalifikowanej pielęgniarki.
        Z pracy piekarza (odróżnijmy ją jednak wyraźnie od dochodu właściciela piekarni) również wątpię, by było to możliwe.

        Druga sprawa, którą Pani poruszyła, to powszechne ubezpieczenie zdrowotne. Po jego zniesieniu sytuacja będzie wyglądała następująco: dla Pani z hipermarketu będą bieda-oferty (katar sobie będzie mogła wyleczyć), dla Pana prezesa z hipermarketu będą hiper-oferty. Na tym zaś polega powszechność obecnego ubezpieczenia, że jest ono solidarne. Pan prezes może się w każdej chwili dodatkowo ubezpieczyć, jeśli pragnie.
        Kwestia istnienia/nieistnienia struktur NFZ jest jak najbardziej do dyskusji - moim zdaniem powinno wystarczyć samo Ministerstwo Zdrowia.
        doceń 0
        0
      • momo
        16.06.2016 16:04
        Jest solidarne. Wszyscy solidarnie czekamy cztery miesiące na wizytę u specjalisty, a ten kogo stać i tak idzie prywatnie, ale jego solidarność wyraża się w płaceniu ubezpieczenia zdrowotnego.

        Solidarność jak pierun.
        doceń 0
        0
  • MichałObrębski
    08.06.2016 17:26

    Do: Sp

    Nie.

    Praca jest towarem. Zatem jej cena – pensja – zależy od podaży i popytu.

    W Polsce podaż pracy, i to wykwalifikowanej, jest spory. Mamy wielu ludzi, którzy chcą i potrafią pracować.

    Gorzej jest z popytem na pracę. Ludzi posiadających pieniądze, a tylko tacy zatrudniają, jest mniej niż w bogatszych krajach. Stąd za tę samą pracę płaca w Polsce jest niższa niż za granicą. I stąd masowa emigracja do Wielkiej Brytanii.

    Nie ma tu żadnej wady wolnego rynku.

    Wniosek jest taki, że aby pensje w czasie wzrosły, należy dbać o… pracodawców. Bowiem dodatkowe podatki czy „godziwe” płace minimalne utrudniają lub wręcz, jak Pan powiedział, uniemożliwiają zatrudnianie. I niestety PiS generuje bezrobocie, gdyż każdy, kto „szlachetnie” łupi mających pieniądze, łupi zatrudnienie i sprzyja biedzie. Trzeba to wyraźnie powiedzieć.

    Wspomniana pielęgniarka poprawiając swoje kwalifikacje zwiększa swoje szanse na wyższy zarobek, nie zmniejsza je. Poza tym wynagrodzenie pielęgniarek należy podnieść, bo „niestety niewiele z tego było realnego dochodu” czy je zmniejszyć, ponieważ „ludzi w Polsce (…) nie stać po prostu na dobre wynagrodzenie pracy jeszcze innych osób”?

    I jeszcze jedno. Dziecko niepełnosprawne czy chore jest dramatem. Jednak dramatu tego państwo rozwiązać nie jest w stanie. (Jedynie politycy, którzy sami nikomu nie pomagają, kłamią że jest. W jaki sposób jedno państwo może pomóc setkom czy tysiącom obywateli?) Trud utrzymania rodziny spoczywa na rodzicach, nie państwie. Zamysłem bożym jest twórcze staranie się o byt, nie żądanie zasiłku czy „godnych warunków”. I to już od Starego Testamentu.

    Na koniec – słowo pokrzepienia. Bóg widzi ciężko pracujących rodziców. I na ogół dodatkowe pieniądze się znajdują. Lecz pochodzą one raczej ze starań zainteresowanych, nie od rządu.

    Pozdrawiam.

    Michał Obrębski

     

    • sp
      09.06.2016 09:05

      Jakiś czas temu zdałem Panu pytanie, czekając na jakąś odpowiedź:

      "Dlaczego ich praca jest w/g Pana aż do tego stopnia mniej warta od pracy prezesów spółek?"

      Zakładam, że mogę uznać, iż doczekałem się jej od Pana w słowach:

      "Praca jest towarem. Zatem jej cena – pensja – zależy od podaży i popytu".
       

      Stąd oczywiste jest chyba teraz i dla Pana, że następujące pańskie słowa:

      "Mówiąc któtko: Skoro potrzebą przeciętnego Kowalskiego jest posiadanie samolotu, niech sobie znajdzie drugą pracę i na niego zarobi."

      nijak się mają do rzeczywistości, bo akurat cena samolotu nie jest inna dla pielęgniarki/nauczyciela, a inna dla prezesa spółki (no chyba, że prezes chce zakupic flotę - wtedy on może liczyć na jakieś upusty).

      • MichałObrębski
        09.06.2016 12:54
        Nie odpowiedziałem na to pytanie, bo było... dziwne.
        Więc dobrze. Z ekonomicznego punktu widzenia to decyzje prezesa decydują o znacznie większych środkach niż decyzje pielęgniarki i jest znacznie mniej ludzi potrafiących dobrze wykonywać funkcje prezesów.
        Zaś z punktu widzenia etycznego, pytanie jest nierozstrzygalne. Choćby dlatego, że efekty pracy pielęgniarki są mierzalne innymi kategoriami.
        Ile jest wart uśmiech człowieka w stadium terminalnym? Nie da się powiedzieć; jest być może bezcenny.
        Zaś co do samolotu, było to świadome przerysowanie, dla uwidocznienia względności ludzkich potrzeb, nie wyraz poglądu, że przeciętny zjadacz chleba ma być właścicielem samolotu.
        Ponieważ potrzeba wyjaśnić to wprost, oto i wyjaśnienie wprost.
        Pozdrawiam,
        Michał Obrębski
        doceń 2
        0
      • sp
        09.06.2016 16:00
        @MichałObrębski

        To, co Pan podał jako uzasadnienie ekonomiczne i ja podzielam do pewnego stopnia (choć nie absolutnie, bo np. decyzje wpływające na przeżycie pacjenta - czy są mniej warte? Albo praca nauczyciela, który kształtuje przyszłego dyrektora?) Nawet podałem rząd wielkości, dla której nie zamierzałem wdawać się w dyskusję: gdy praca specjalisty jest przykładowo wynagradzana za 3-4 tys. zł, to nie dziwi mnie szczególnie pensja dyrektora zakładu 30-40 tys. zł.

        Satysfakcji z pracy oczywiście jest niemierzalna. Z tym, że to działa w obie strony, bo równie dobrze dyrektor zakładu może mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku, co pielęgniarka. Nie ma o czym mówić.

        Dla Pana moje pytanie może było dziwne, ale mnie zastanawia ciągle nie tak dawno temu ujawniony fakt, że 1% populacji posiada prawie tyle pieniędzy, co pozostałe 99%, a do tego ta różnica ciągle się powiększa. Czy tacy ludzie rzeczywiście aż tak wydajniej pracują od pielęgniarki, czy nauczyciela? Czy uważa Pan, że tak ogromna dysproporcja w udziale w powierzonym ludzkości dobru rzeczywiście była w planach Stwórcy?
        doceń 0
        0
  • MichałObrębski
    09.06.2016 17:14
    Do: Sp
    Za duże dysproporcje?
    A jaki odsetek dzieciaków gra w coś więcej niż gry komputerowe?
    Jaki odsetek ludzi robi naprawdę dobrze choćby jedną rzecz?
    Jaki odsetek osób czyta ze zrozumieniem?
    Jaki odsetek nauczycieli to nauczyciele z prawdziwego zdarzenia?
    Ilu ludzi uczy się czegokolwiek z własnej inicjatywy?
    Ilu ludzi spędza czas wolny inaczej niż przed telewizorem?
    Ilu ludzi mówi choćby jednym językiem obcym?
    (Na południu Europy niemal nikt.)
    Dziesięć do jednego to niesprawiedliwość? A Chrystus i Ewangelia - co na ten temat mówią (np. Mt 25, 28-29)?
    Pozdrawiam.
    Michał Obrębski
    • sp
      10.06.2016 10:36
      @MichałObrębski

      1. Napisał Pan, w podsumowaniu, pytanie do mnie:
      "Dziesięć do jednego to niesprawiedliwość?"

      Tylko, że ja w poprzednim komentarzu właśnie na nie odpowiedziałem:
      "gdy praca specjalisty jest przykładowo wynagradzana za 3-4 tys. zł, to nie dziwi mnie szczególnie pensja dyrektora zakładu 30-40 tys. zł."

      I powtórzę: nie dziwi mnie taka proporca pomiędzy pensją specjalisty a dyrektora zakładu. Ona, w mojej ocenie, może być jak najbardziej sprawiedliwa, gdy jest wyznacznikiem realnego wkładu pracy, czy zakresu odpowiedzialności.

      Natomiast trzeba też mieć na uwadze, że doba ma jednak tylko 24 godziny dla KAŻDEGO człowieka. Nawet dla sekretarki, która dobrze wykonuje swoją potrzebną pracę, niezależnie od tego, czy potem będzie siedziała 16 godz. przed telewizorem, czy uczyła się języków obcych, czy gotowała obiad dla dzieci, czy spała. Powinniśmy więc umieć dostrzegać jakieś granice, aby przewaga zarobków w stosunku do talentów i czasu poświęconego na rzetelną pracę, nie okazywała się absurdalna, nie dająca się uzasadnić w żaden uczciwy sposób.


      Właśnie przypowieść o talentach (Mt 25,..) miałem cały czas przed oczyma, gdy pisałem komentarze pod tym artykułem. Oczywiście, że otrzymaliśmy różną ilość talentów, ale czy ci, którzy otrzymali ich nieco więcej w sferze ekonomicznej są automatycznie usprawiedliwieni by wykorzystywać tą przewagą na swoją jedynie korzyść?
      Możnaby przecież śmiało zadać np. następujące pytania do kolekcji pańskich pytań:
      jaki jest odsetek naukowców-miliarderów, a jaki miliarderów-cwaniaków, którzy wcale nieszczególnie dużo czasu poświęcali na naukę?
      Albo jaki jest odsetek dobrych studentów, znających języki obce, którzy układają produkty na pułkach w hipermarketach?

      Okazuje się więc, że nie jest wcale tak różowo w tym względzie. Nie pisałem przecież nigdzie o leniach i nieukach, ale o ludziach pracowitych i pojętnych, choćby o pielęgniarce, która podjęła się trudu doszkalania.

      Moim zdaniem brutalne i bezwzględne wykorzystywanie przewagi ekonomicznej do niesprawiedliwego wykorzystywania pracy innych ludzi jest bardzo mocno zakorzenione w Polsce, ale i na świecie, i jest jedną z jego poważniejszych patologii. Proszę też zaważyć, że w przypowieści o talentach to ten, kto chował je pod siebie, żeby nie przynosiły owocu Bogu (a więc i innym ludziom), został ukarany. Podobny wydźwięk ma zresztą cała Ewangelia (w Starym Testamencie też nie jest to zupełnie niewidoczne), jak choćby dobrze znane słowa Jezusa: "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego".

      Pozdrawiam.
      • MichałObrębski
        10.06.2016 13:01

        Niezupełnie.

        Rzecz fundamentalna: Gospodatka i wzrost dochodu narodowego najczęściej nie są grą o sumie zerowej. Czyli z tego, że A ma więcej nie wynika, że B ma mniej.

        Teza odwrotna jest jednym z najohydniejszych kłamstw lewactwa. Niestety głosi ją Ojciec Święty Franciszek, co jest smutne i zawstydzające.

        Proszę spróbować ukraść umiejętność gry pianiście czy wiedzę chirurgowi. Czy z symfonii Beethovena wynika, że gorsza jest muzyka Bacha czy Mozarta?

        Tak, zdarzają się przypadki wyzysku. Jednak są najczęściej wynikiem nie wolnego rynku, ale jego braku lub działań państwa, które wie lepiej. Jeżeli w miarę rozwoju kraju ilość wyzyskiwaczy wzrasta, to stają się coraz bardziej znani, coraz łatwiej niewolnik może pójść do innego i coraz większa szansa na to, że któryś "gruby kapitalista z cygarem" z wyzysku się wyłamie. Choćby po to, by przejąć najlepszych niewolników.

        U nas, owszem, byli biznesmeni sumy zerowej, tj. na kościach innych, np. Gawronik czy komunistyczna nomenklatura. I przepadli bez wieści, ustępując miejsca prawdziwym przedsiębiorstwom jak Roman Kluska i tysiące innych Polaków.

        Zaś studenci znający języki w supermarketach?...

        Cóź, mimo wszystko jest lepiej, że tam pracują, nawet jako wolontariusze. Bowiem mogą zdobyć doświadczenie, poznać trud pracy (i dlatego pracy niczyjej raczej nigdy nie wyśmieją, ani jej nie zniszczą), wyjechać potem na wakacjie do Niemiec czy Francji i w tamtejszym supermarkecie powiedzieć "Tak, mam doświadczenie i wiem, o co u was chodzi". Mogą wreszcie otrzymać u tego samego właściciela supermarketu pracę lepszą - kto wie? - i wreszcie - przestaną objadać własnych rodziców.

        Pozdrawiam.

        Michał Obrębski

         

        doceń 0
        0
      • sp
        10.06.2016 16:30
        @MichałObrębski:
        "Gospodatka i wzrost dochodu narodowego najczęściej nie są grą o sumie zerowej."

        Zgadzam się i nie przypominam sobie, żebym gdzieś tak twierdził. Daleko jednak obecnej gospodarce do dobrze działającej realizacji modelu win-win. A moim zdaniem to on jest podstawą dla realnego rozwoju, bo środki gromadzone w wielkim skupieniu (1% na które pracuje 99% - i rośnie! - a to właśnie ta tendencja jest najbardziej wymowna...) nie są zazwyczaj dobrze pożytkowane. To silna i szeroka "klasa średnia" (takie uproszczenie - przepraszam z góry za nie) jest motorem napędowym, bo wtedy gospodarka ma nieustanny potencjał do rozwoju lawinowego, ograniczonego tylko ilością rąk do pracy.


        "Proszę spróbować ukraść umiejętność gry pianiście czy wiedzę chirurgowi."

        Dobremu ekonomiście też nikt nie ukradnie smykałki do interesów, tylko, że jej posiadanie nie jest żadnym usprawiedliwieniem do robienia innych w przysłowiowego balona. Jaką wartość dodaną miały powiedzmy "operacje finansowe" p. Sorosa? Albo co zyskuje społeczeństwo z umów śmieciowych po 4,50zł/h? Czy kto zyskał na manipulacjach kursem franka szwajcarskiego, a ile za to ludzi zostało nimi zmiażdżonych i jeszcze może zostać? To są właśnie przykłady dla słów: łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego.

        Proszę zwrócić tu uwagę, że nie domagam się wcale, żeby wszyscy bogaci ludzie wyzbyli się swojego uczciwie zarobionego majątku. Nic z tych rzeczy. Nie jestem żadnym "lewakiem-rewolucjonistą". O to może ich poprosić jedynie sam Bóg (jak pewnego młodzieńca), jeśli taki będzie miał plan względem nich. Łazarz, bliski przyjaciel Jezusa, wskrzeszony przez Niego, też był zdaje się całkiem majętnym człowiekiem.

        Pozdrawiam.
        doceń 0
        0
  • gut
    09.06.2016 22:29

    Valeriu Butulescu: >>> W dzień myślał o pieniądzach, a nocami śnił o tym samym. <<< ;-))

    doceń 1
  • MichałObrębski
    10.06.2016 22:58
    Do: Sp
    Słowa takie jak "wyzysk" "niesprawiedliwa" koncentracja bogactw nie przemawiają za poglądem, że dochód narodowy jest efektem pracy i zdolności, nie kradzieży. Dlatego właśnie osobiście ich unikam.
    A patologie? Mam nadzieję, że wraz z coraz zamożniejszą Polską coraz łatwiej będzie je eliminować.
    Pozdrawiam,
    Michał Obrębski
    • sp
      13.06.2016 07:45
      Ja nie unikam takich tematów, bo ekonomia również jest sferą życia nie wyjętą spod moralności. Należy jej się przyglądać.

      Tendencja, o której wspominałem, idzie jednak wbrew pańskim nadziejom. Są bowiem takie elementy, jak np. grunty, zasoby energetyczne, które są newralgiczne i dla których mamy bądź możemy mieć do czynienia z grą o sumie zerowej zawsze albo w jakimś okresie czasu. Dobrami kultury np. się nie wyżywimy ani w nich nie zamieszkamy.

      Pozdrawiam.
      doceń 0
Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.