Jestem zdruzgotany tym newsem. "Deszcze jesienne" były bardzo ważną lekturą w moim życiu duchowym. Brat Efraima i Philippe'a Madre uważałem za autorytety. Sam jestem grzesznym człowiekiem więc zdaję sobie sprawę, że różne nadużycia w Kościele są, także seksualne, ale to, że mogą one dotyczyć tych ludzi, którzy inspirowali tworzenie się nowych wspólnot, nowej jakości życia w Kościele, którzy byli przykładem radykalnej zmiany stylu życia... to mi się nie mieści w głowie. Czy pogubili się już na początku swojej drogi, czy dopiero później, kiedy byli już "sławni" i doceniani w kościelnym światku? Czy jeszcze się odnajdą w życiu czy będą żyć na pograniczu, na krawędzi mroku... mam nadzieję, że jeszcze o nich usłyszymy w pozytywnym świetle, że ponownie przylgną do Pana i będą świadectwem Jego łaski i miłosierdzia. Łaską bowiem jesteśmy zbawieni i nawet gdy błądzimy trzeba wierzyć, że On nas nie wypuści ze Swej ręki
Brat efraim nauczał o posłuszeństwie kobiety wobec mężczyzny, od zawsze mnie to odrzucało od tej wspólnoty. Teraz widać, że była świetna podbudowa do tego by wykorzystywać kobiety, którym wpierw zrobić wodę z mózgu.
Smutne :(. Zlikwidować wspólnotę i rozgonić na cztery wiatry. Winnych ukarać powinien sąd.
Cała ta sytuacja potwierdza moje obserwacje, że nie ma czegoś takiego jak przyjaźń między kobietą, a mężczyzną, nawet jak jest to osoba duchowna.
Tzw. wspólnoty życia idą "po bandzie" decydując się na wspólne życie. Podstawą wspólnot powinny byś zdrowe rodziny. Osoby duchowne powinny szanować odrębność rodzin. Czasami zbytnia zażyłość może źle się skończyć.
Gdybym dalej był w grupie Odnowy w Duchu Św. to po tym newsie prawdopodobnie straciłbym wiarę. O bracie Efraimie mówiło się w moim środowisku b. często - przytaczając jego świadectwa. Ba - był można powiedzieć idolem lat młodzieńczych wielu moich znajomych. Pamiętam b. dobrze spotkanie grup OwDŚw. w 1994 r. gdzie gościem był dk (wtedy) Philippe Madre w czasie którego b. wielu ludzi zostało uzdrowionych (podobno - ja szczerze mówić żadnego cudownego uzdrowienia nie widziałem). Przes b. długi okres czasu byłem karmiony informacjami, że tylko takie nowe wspólnoty są szaną Kościoła, że Wiara odżywa we Francji własnie dzięki takim nowym charyzmatycznym wpólnotom jak Wspólnota Błogosławieństw. Przebojem u nas była książka Frederica Lenoira: "Nowe Wspólnoty Francuskie". Teraz okazuje się, że przez jakieś 15 lat żyłem trochę jak dziecko we mgle - a o wielu sprawach nie wiedziałem (nie informowano mnie). Kościół we Francji jak upadał tak dalej upada (proszę porównać dane statystyczne dot. udziału we Mszach, czy też liczby semianrzystów we Francji w latach 1960, 1990 i 2011 - statystyka jest cały czas malejąca. Jedynym światełkiem w tunelu okazuje się być (tak opluwany przez wszsytskich ruch tradycjonalistyczny. Wskaźniki powołań do seminarium trdycyjnych (zarówno tych podlegajacych komisji papieskiej Ecclesia Dei, jak i zwiazanych z FSSPX) cały czas rosną. Obecnie ok 1/4 kleryków francuskich to tradi-klerycy (nie licząc tych, którzy swoje powołanie odnaleźli w "tradi-parafaich" jednak poszli do seminariów diecezjalych. A nowe wspólnoty istnieją i jest ich o wiele więcej niż w przytacznej powyżej książce (której autor coraz b. oddala się od Kościoła). Ale są to wspólnoty, które w większości kultywują starą liturgię.
Pismo mówi, by badać wszystko, a co dobre zachowywać (więc należy badać/porównywać i wybierać, co dobre). Jeśli okazuje się, że wspólnota miała być nowa jakością życia chrześcijańskiego, Nową Wiosną Kościoła a przynosi złe owoce, to taką gałąź należy obciąć. Ogrodnik kazał otaczać zwiększoną opieką drzewo, które przez kilka lat nie przynosiło owców, ale takie, które przynosi złe owoce...
Retorycznym pytaniem pozostanie kwestia,.czy Jan Pawel II wiedzial o pedofilach w koloratkach i dla dobra Kosciola przemilczal ich czyny,czy tez wszystko odbywalo sie bez jego wiedzy... Afery pedofilskie z udzialem katolickich ksiezy rzucaja sie cieniem na pontyfikat naszego rodaka.
A scenariusz mogl byc zupelnie inny i brat Pierre i Efraim mogli zostac po smierci katolickimi swietymi i adorowalibysmy ich cudowne obrazy,relikwie i prosilibysmy ich o wstawiennictwo...
Przypatruję i przeżywam dramat jak rodzinny - bo mam paru znajomych w tej Wspólnocie - widzę ich cierpienie i odpowiedzialność i widzę piękno, które dawali i poświęcenie. Czy ten problem nie męczy całego Kościoła - też i naszego diecezjalnego ( też moja RODZINA). Nie odejdę i nie będę pisała, że kiedyś byłam a teraz jestem po lepszej stronie. Wstydzę się, cierpię, oburzam, modlę, przepraszam. . . trwam z moim Kościołem i z moją "Odnową"
W każdej wspólnocie Kościoła może być ktoś, czasem więcej niż jedna osoba, która niestety pójdzie w złą stronę, pozostając jednocześnie w środku Kościoła. Tak było m.in. z Rodziną Nazaretańską, obecnie z ks. Natankiem, czy Betankami - to tylko kilka z pewnie tysięcy przykładów... Tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska - a poza tym, to jeszcze mocniej dowodzi tego, że gdy opieramy się na fascynacji tylko człowiekiem i tym jaki on wg. nas jest doskonały, nie opieramy się tak na prawdę na Bogu.
Kolejny przypadek jako woda na młyn dla przeciwników Kościoła, czy takie osoby celowo zakładają wspólnoty,aby się ukryć? Jestem w stanie zrozumieć złamanie celibatu- bo są zwykłymi ludźmi. Ale pedofilia to ochyda i okrucieństwo! Moim zdaniem osoby konsekrowane obojga płci nie moga mieszkać razem- jest to pokusa nie do odparcia dla niektórych.
Kolejny przypadek jako woda na młyn dla przeciwników Kościoła, czy takie osoby celowo zakładają wspólnoty,aby się ukryć? Jestem w stanie zrozumieć złamanie celibatu- bo są zwykłymi ludźmi. Ale pedofilia to ochyda i okrucieństwo! Moim zdaniem osoby konsekrowane obojga płci nie moga mieszkać razem- jest to pokusa nie do odparcia dla niektórych.
pewno pokusa, ale kto nie ma powołania do takiego sposobu życia to niech się nie pcha.... a propos...jak kochasz naprawde Jezusa to ci nie będzie w głowie pchać się w ramiona kogoś innego....ale pewno niektórzy tylko kapują o co w tym chodzi....nie twierdze, ze ja....ale sama uczę się na błędach...własnych.
nie wiem jak wygląda Twoja gorolaz wspólnota parafialna... moja niestety nie spełnia żadnej z różnych definicji słowa "wspólnota", które jestem sobie w stanie wyobrazić, poza tymi najbardziej powierzchownymi. Nie wiem czy Twój wpis potraktować jako źródło nadziei (gdzieś indziej w Polsce jest inaczej to może norma też jest inna) czy jako świadectwo pewnego minimalizmu, innych potrzeb i oczekiwań niż te, które są we mnie. Ja patrzę na wspolnotę parafialną jako wspólnotę wspólnot - wizja duszpasterska nakreślona w książce S. Clarka "Budowanie wspólnot chrześcijańskich". W praktyce mogłem tego choć w niewielkim stopniu doświadczyć jedynie w duszpasterstwie akademickim. Potem już było tylko gorzej, więc albo mam pecha albo standardy nie trafiają w realne potrzeby parafian. Jest jeszcze taka opcja, że może to ja mam zbyt wygórowane potrzeby...
Podstawowa wspólnota to rodzina... tam to dopiero bywa! Nie oceniam - ale naszło mnie takie pytanie - czy szukając we wspólnocie parafialnej wspólnoty szukałeś bo chciałeś coś z siebie komuś dać, czy coś od tej wspólnoty wziąść?
Te fakty, choć wstrząsające, nie są zaprzeczeniem wartości nowych ruchów w Kościele. Takie rzeczy dotykają duchownych różnych wspólnot. Wartość filmu "Pasja" nie zmalała, gdy Gibson nie dochował wiary nauczania Chrystusa. Diecezja nie staje się bezwartościowa, jeśli ksiądz diecezjalny albo nawet biskup okażą się pedofilami. Uzdrowienia przy modlitwie p. Madre mogły być tak samo prawdziwe jak uzdrowienia przez świętych. Charyzmat uzdrawiania jest derem Boga, a nie certyfikatem świętości.
Te fakty, choć wstrząsające, nie są zaprzeczeniem wartości nowych ruchów w Kościele. Takie rzeczy dotykają duchownych różnych wspólnot. Wartość filmu "Pasja" nie zmalała, gdy Gibson nie dochował wiary nauczania Chrystusa. Diecezja nie staje się bezwartościowa, jeśli ksiądz diecezjalny albo nawet biskup okażą się pedofilami. Uzdrowienia przy modlitwie p. Madre mogły być tak samo prawdziwe jak uzdrowienia przez świętych. Charyzmat uzdrawiania jest derem Boga, a nie certyfikatem świętości.
Prawda. Trzeba umieć przyjmować prawdę. To prawda. Nie powtarzaj nigdzie, że może to nieprawda, mam taką nadzieję, bo to wprowadza tylko szum informacyjny. I katolicy myślą - znowu nas atakują.
A jacy byli święci, ile książek pięknych o Chrystusie napisali, a jak się modlili, ojojoj, na ołtarze chciano ich wynosić. Tacy byli moralni, tacy elokwentni, tacy uduchowieni, tyle kurde mieli do powiedzenia i to na każdy temat. Niestety cała te wiedza i siła ducha okazała się zupełnie niewystarczająca wobec pokusy dotknięcia damskiego krocza, a nawet krocza dziecięcego w przypadku jednego z nich. To jest po prostu straszne, i tyle. To jest głęboko tragiczne. I mnie to boli. Bo Ci ludzie byli dla mnie autorytetami, pochłaniałem ich ksiązki, chciałem tam jechać żeby przeżyć coś głębokiego i ponadczasowego. Tak , powiadają - człowiek jest słaby, trzeba się modlić - mówią, trzeba czytać misytków. Niestety jak się okazuję znajmośc teologi, inteligencja, wiedza nie chroni niestety przed drobnym macankiem od czasu do czasu z imieniem Bożym na ustach.
Grzech nie neguje wiary. Wierzący też grzeszą :-) A jeśli ktoś z powodu grzechu bliźniego "traci wiarę", niech się zapyta, czy w ogóle ją ma i na czym lub na kim się ona opiera. A demonowi zależy, żeby zniszczyć cały dorobek brata Efraima i Wspólnoty. Dla mnie grzech tych osób nie zmienia wielkości tego co zrobiły. A to, co zrobiły pewnie było powodem zwodzenia i tyle. Szatan wygrał bitwę. Ale wojny nie wygra.
Pozwólcie, że wyjaśnię skąd się wzięło źródło tych problemów, posługując się artykułem S. Rusina, który pisze: "Największym szacunkiem we wspólnocie cieszy się pasterz(...) pasterz pełni rolę ojca i matki domu. On decyduje o wielu podstawowych sprawach, m.in. o tym, czym dana osoba będzie się zajmować i w którym domu zamieszka" Z tego względu, większość członków wspólnoty rezygnuje z pracy w swoim zawodzie i robi to, co każe jej pasterz" (...)(cyt za Br. Efraim "Przezwyciężyć syndrom Piotrusia Pana, wyd. List, 2007) To zrozumiałe, że każdy grzeszy i upada. Nie jest tu również winna specyficzna duchowość wspólnoty, ale nadmierny nacisk na posłuszeństwo i kult jednostki. Bóg się nigdy nie przyzna do braku szacunku dla indywidualizmu człowieka oraz braku możliwości jakiejkolwiek krytyki liderów wspólnot, dlatego stało się to, co się stało.
Pozwólcie, że wyjaśnię skąd się wzięło źródło tych problemów, posługując się artykułem S. Rusina, który pisze: "Największym szacunkiem we wspólnocie cieszy się pasterz(...) pasterz pełni rolę ojca i matki domu. On decyduje o wielu podstawowych sprawach, m.in. o tym, czym dana osoba będzie się zajmować i w którym domu zamieszka" Z tego względu, większość członków wspólnoty rezygnuje z pracy w swoim zawodzie i robi to, co każe jej pasterz" (...)(cyt za Br. Efraim "Przezwyciężyć syndrom Piotrusia Pana, wyd. List, 2007) To zrozumiałe, że każdy grzeszy i upada. Nie jest tu również winna specyficzna duchowość wspólnoty, ale nadmierny nacisk na posłuszeństwo i kult jednostki. Bóg się nigdy nie przyzna do braku szacunku dla indywidualizmu człowieka oraz braku możliwości jakiejkolwiek krytyki liderów wspólnot, dlatego stało się to, co się stało.
Szok przeżywają naiwni, którzy wierzą, że są osoby impregnowane na grzech. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Żaden święty aż do po śmierć nie mógł być pewny, że nie popełni grzechów, nawet tych najcięższych. Ja co do siebie wiem, że jestem zdolna do każdego draństwa i nie jestem wyjątkiem. Ludzie!!! zdejmijcie klapki z oczu! Wszyscy jesteśmy grzesznikami.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
To lektura mojej młodości, zrobiła na mnie ogromne wrażenie i wracam do niej czasem.
Potem poszłam do rodziców, zwykle biorę od nich Gościa Niedzielnego zaczynam przeglądać a tam jakaś wzmianka o tym. Zaczęłam szukać w internecie....
Nie wiem co napisać...
wiem jedno.
trzeba się modlić, modlić i jeszcze raz modlić..
i być czujnym, jak widać na zło nie jest nikt impregnowany, nawet Ci, którzy zdają się dotykać Boga..
jezeli Kościół to jedno ciało to ich grzech jest moim grzechem, trzeba pokuty
Zlikwidować wspólnotę i rozgonić na cztery wiatry. Winnych ukarać powinien sąd.
Cała ta sytuacja potwierdza moje obserwacje, że nie ma czegoś takiego jak przyjaźń między kobietą, a mężczyzną, nawet jak jest to osoba duchowna.
Tzw. wspólnoty życia idą "po bandzie" decydując się na wspólne życie. Podstawą wspólnot powinny byś zdrowe rodziny. Osoby duchowne powinny szanować odrębność rodzin. Czasami zbytnia zażyłość może źle się skończyć.
O bracie Efraimie mówiło się w moim środowisku b. często - przytaczając jego świadectwa. Ba - był można powiedzieć idolem lat młodzieńczych wielu moich znajomych. Pamiętam b. dobrze spotkanie grup OwDŚw. w 1994 r. gdzie gościem był dk (wtedy) Philippe Madre w czasie którego b. wielu ludzi zostało uzdrowionych (podobno - ja szczerze mówić żadnego cudownego uzdrowienia nie widziałem).
Przes b. długi okres czasu byłem karmiony informacjami, że tylko takie nowe wspólnoty są szaną Kościoła, że Wiara odżywa we Francji własnie dzięki takim nowym charyzmatycznym wpólnotom jak Wspólnota Błogosławieństw. Przebojem u nas była książka Frederica Lenoira: "Nowe Wspólnoty Francuskie".
Teraz okazuje się, że przez jakieś 15 lat żyłem trochę jak dziecko we mgle - a o wielu sprawach nie wiedziałem (nie informowano mnie). Kościół we Francji jak upadał tak dalej upada (proszę porównać dane statystyczne dot. udziału we Mszach, czy też liczby semianrzystów we Francji w latach 1960, 1990 i 2011 - statystyka jest cały czas malejąca.
Jedynym światełkiem w tunelu okazuje się być (tak opluwany przez wszsytskich ruch tradycjonalistyczny. Wskaźniki powołań do seminarium trdycyjnych (zarówno tych podlegajacych komisji papieskiej Ecclesia Dei, jak i zwiazanych z FSSPX) cały czas rosną. Obecnie ok 1/4 kleryków francuskich to tradi-klerycy (nie licząc tych, którzy swoje powołanie odnaleźli w "tradi-parafaich" jednak poszli do seminariów diecezjalych. A nowe wspólnoty istnieją i jest ich o wiele więcej niż w przytacznej powyżej książce (której autor coraz b. oddala się od Kościoła). Ale są to wspólnoty, które w większości kultywują starą liturgię.
Afery pedofilskie z udzialem katolickich ksiezy rzucaja sie cieniem na pontyfikat naszego rodaka.
Tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska - a poza tym, to jeszcze mocniej dowodzi tego, że gdy opieramy się na fascynacji tylko człowiekiem i tym jaki on wg. nas jest doskonały, nie opieramy się tak na prawdę na Bogu.
To lektura mojej młodości, zrobiła na mnie ogromne wrażenie i wracam do niej czasem.
Potem poszłam do rodziców, zwykle biorę od nich Gościa Niedzielnego zaczynam przeglądać a tam jakaś wzmianka o tym. Zaczęłam szukać w internecie....
Nie wiem co napisać...
wiem jedno.
trzeba się modlić, modlić i jeszcze raz modlić..
i być czujnym, jak widać na zło nie jest nikt impregnowany, nawet Ci, którzy zdają się dotykać Boga..
jezeli Kościół to jedno ciało to ich grzech jest moim grzechem, trzeba pokuty
Moim zdaniem osoby konsekrowane obojga płci nie moga mieszkać razem- jest to pokusa nie do odparcia dla niektórych.
Moim zdaniem osoby konsekrowane obojga płci nie moga mieszkać razem- jest to pokusa nie do odparcia dla niektórych.
a propos...jak kochasz naprawde Jezusa to ci nie będzie w głowie pchać się w ramiona kogoś innego....ale pewno niektórzy tylko kapują o co w tym chodzi....nie twierdze, ze ja....ale sama uczę się na błędach...własnych.
Ja patrzę na wspolnotę parafialną jako wspólnotę wspólnot - wizja duszpasterska nakreślona w książce S. Clarka "Budowanie wspólnot chrześcijańskich". W praktyce mogłem tego choć w niewielkim stopniu doświadczyć jedynie w duszpasterstwie akademickim. Potem już było tylko gorzej, więc albo mam pecha albo standardy nie trafiają w realne potrzeby parafian. Jest jeszcze taka opcja, że może to ja mam zbyt wygórowane potrzeby...
moze to nie prawda. mam nadzieje
Trzeba umieć przyjmować prawdę.
To prawda. Nie powtarzaj nigdzie, że może to nieprawda, mam taką nadzieję, bo to wprowadza tylko szum informacyjny.
I katolicy myślą - znowu nas atakują.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.