Nowy numer 17/2024 Archiwum

Do widzenia pani

Wieczorem w jednym z ogólnodostępnych programów wyskoczyła mi przed oczy panienka z prawie gołym biustem. A na dodatek potem prawie płakała, że go pokazała.

Zmusili ją do tego jurorzy, obiecując, że jak im się taka obnażona spodoba, to przejdzie dalej w zmaganiach o bycie top modelką. – Musisz być gotowa na wszystko – krzyczeli do niej zza stołu, podgrzewając atmosferę. – A jak nie, to dziękujemy, do widzenia. Dziewczyna nie chciała się pożegnać, więc się zaczęła rozbierać. Tak do końca nie obnażyła piersi, bo starała się je przysłonić rękami i rozpuszczonymi włosami, ale wymagało to sporej akrobacji. Ostatecznie ten brawurowy i wymagający samozaparcia popis nie został doceniony. Jury jednogłośnie zdecydowało: „nie przechodzisz dalej”. A dziewczyna, mająca jeszcze przed chwilą w perspektywie karierę top modelki, została sama ze swoimi nagimi piersiami, które obejrzały setki tysięcy widzów. I ze strachem - co na to powiedzą najbliżsi, którzy chyba nie przypuszczali, jaką ich córce czy siostrze przypadnie zapłacić cenę. Bo właśnie o dużych kosztach takiego telewizyjnego show wypada tutaj mówić. I zadawać sobie pytanie, w imię czego występujące w nim osoby mają być tak musztrowane i skazane na pozbawianie intymności, rzec można – medialne „ z szat obnażane”?  W tym momencie muszę wyjaśnić, że przyszło mi oglądać ten zaskakujący striptease w programie „Top modelka”, który został przeflancowany na grunt polski ze Stanów Zjednoczonych. Kilkanaście uczestniczących w nim kobiet bierze udział w rywalizacji o najwyższą nagrodę – kontrakt z jednym z prestiżowych magazynów mody. W magazynie taka delikwentka będzie prezentowała ciuchy, tu, w przedbiegach – musiała zaprezentować nagie ciało. I to jeszcze zmuszana do tego werbalnym gwałtem.  „Jak nie pokażesz piersi, to do widzenia!!!” – krzyczeli do niej całkiem ubrani jurorzy. W momencie kiedy odrzucona z programu dziewczyna tłumaczy się koleżankom dlaczego to zrobiła – wyłączyłam telewizor. I pomyślałam, że tych zadufanych w sobie jurorów też powinien oceniać jakiś juror. Żeby mogli usłyszeć: „Jak tak dalej będziecie, to – do widzenia”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Barbara Gruszka-Zych

od ponad 30 lat dziennikarka „Gościa Niedzielnego”, poetka. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Ostatnio „Nie chciałam ci tego mówić” (2019). Jej zbiorek „Szara jak wróbel” (2012), wybitny krytyk Tomasz Burek umieścił wśród dziesięciu najważniejszych książek, które ukazały się w Polsce po 1989. Opublikowała też zbiory reportaży „Mało obstawiony święty. Cztery reportaże z Bratem Albertem w tle”, „Zapisz jako…”, oraz książki wspomnieniowe: „Mój poeta” o Czesławie Miłoszu, „Takie piękne życie. Portret Wojciecha Kilara” a także wywiad-rzekę „Życie rodzinne Zanussich. Rozmowy z Elżbietą i Krzysztofem”. Laureatka wielu prestiżowych nagród za wywiady i reportaże, m.innymi nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w dziedzinie kultury im. M. Łukasiewicza (2012) za rozmowę z Wojciechem Kilarem.

Kontakt:
barbara.gruszka@gosc.pl
Więcej artykułów Barbary Gruszki-Zych