Były dowódca Wojsk Lądowych, generał Waldemar Skrzypczak będzie od 8 września doradcą szefa MON - poinformował w środę rzecznik resortu Jacek Sońta. Skrzypczak ma się zajmować reformą dowodzenia i modernizacją techniczną armii.
Sońta podkreślił, że o nominacji dla generała zdecydowało jego doświadczenie i fachowość. "Gen. Skrzypczak od ponad 30 lat jest żołnierzem. Pełnił służbę na różnych szczeblach, odbył też już wiele rozmów merytorycznych z ministrem obrony narodowej Tomaszem Siemoniakiem" - powiedział Sońta.
Siemoniak, który przebywał w środę w Gdyni, podkreślił duże doświadczenie, umiejętności i wiedzę gen. Skrzypczaka. "Reforma dowództw to temat do bardzo poważnej dyskusji, którą rozpoczął pan prezydent Komorowski w święto Wojska Polskiego, wskazując, że jest to temat, który jest zadaniem dla ministra obrony narodowej" - powiedział dziennikarzom szef MON.
Siemoniak podkreślił, że duże praktyczne doświadczenia w misjach, jakie ma Skrzypczak, "będzie bardzo przydatne w ocenianiu przez ministra zasadności różnych programów". Dodał, że odbył już z generałem kilka rozmów. "Doszliśmy do różnych szczegółów w różnych sprawach, ale jestem za tym, by komunikować decyzje, a nie dyskusje" - powiedział Siemoniak, dodając, że bardzo podobnie z gen. Skrzypczakiem patrzą na różne rzeczy.
"Zgodziłem się doradzać ministrowi, ponieważ uważam, że moje doświadczenie i wiedza nabyte w armii powinny jej służyć" - powiedział PAP Skrzypczak. Pytany o pomysły na reformę struktury dowodzenia wojskiem, Skrzypczak powiedział, że za wcześnie na konkrety, ale przy obecnej liczebności wojska "tak duże i tak liczne dowództwa są w tej chwili niepotrzebne". "Dzisiejszy system jest na pewno nieskuteczny" - powiedział Skrzypczak.
Na potrzebę reformy systemu dowodzenia w połowie sierpnia zwracał uwagę prezydent Bronisław Komorowski. "Konieczna jest, w moim przekonaniu, integracja systemu kierowania i dowodzenia na szczeblu centralnym wokół trzech podstawowych funkcji - planowania strategicznego, dowodzenia bieżącego i dowodzenia operacyjnego" - mówił prezydent przy okazji obchodów święta Wojska Polskiego.
Wcześniej szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej postulował, by przekształcić Sztab Generalny w organ wyłącznie planistyczny. Zdaniem Kozieja bieżącym, codziennym dowodzeniem wszystkimi rodzajami sił zbrojnych powinno się zajmować połączone dowództwo bazowe sił zbrojnych; natomiast dowodzenie operacyjne - w czasie wojen, kryzysów i misji zagranicznych - powinno być zadaniem naczelnego dowództwa operacyjnego.
W środę Skrzypczak i Siemoniak spotkali się z premierem Donaldem Tuskiem. Po rozmowie nikt z jej uczestników nie wypowiadał się dla mediów.
Gen. broni rez. Waldemar Skrzypczak w latach 2006-2009 był dowódcą Wojsk Lądowych. Odszedł ze stanowiska po zamieszaniu, które wywołała jego wypowiedź na uroczystości ku czci poległego w Afganistanie żołnierza oraz późniejszy wywiad dla "Dziennika".
Generał wyraził przekonanie, że śmierci Polaka w bitwie z afgańskimi talibami można było uniknąć, gdyby wojsko miało rozpoznawcze bezpilotowce większego zasięgu i lepiej uzbrojone śmigłowce. Zarzucił ministerialnej biurokracji, że kupuje nie ten sprzęt, który jest najpotrzebniejszy. Pytał, kiedy nadejdzie czas, że żołnierze przestaną żyć w atmosferze "podejrzeń, w atmosferze histerii, posądzania o nieudolność, o słabe wyszkolenie, brak dyscypliny".
Po kilku dniach zamieszania wywołanych tymi słowami ówczesny prezydent Lech Kaczyński i ówczesny minister obrony Bogdan Klich opowiedzieli się jednak za pozostawieniem generała na stanowisku. Prezydent uznał co prawda, że wypowiedź Skrzypczaka była niedopuszczalna, bo naruszyła zasadę cywilnej kontroli nad armią, ale sytuacja była wyjątkowa. Według Klicha generał uznał swój błąd.
Jednak wkrótce po konferencji prezydenta i ministra, Skrzypczak ogłosił, że odchodzi z armii. Jako powód podał słowa Klicha o tym, że "uznał swój błąd". Skrzypczak wyjaśnił, że przyznał się do błędu, ale tylko w sensie okoliczności jego wypowiedzi, nie jej samej.
Wcześniej, jako dowódca Wojsk Lądowych, Skrzypczak bronił żołnierzy oskarżonych o zbrodnię wojenną - ostrzelanie wioski Nangar Khel w Afganistanie, gdzie zginęło sześć osób, w tym kobiety i dzieci. Po ujawnieniu sprawy generał wielokrotnie zapewniał, że wierzy w niewinność żołnierzy. Mówił, że w razie przegrania przez nich procesu rozważy odejście z armii. Gdy w czerwcu Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że oskarżeni żołnierze są niewinni, Skrzypczak nie krył satysfakcji.
Skrzypczak ukończył Szkołę Oficerską Wojsk Pancernych im. Stefana Czarnieckiego w Poznaniu, Akademię Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie oraz Podyplomowe Studia Operacyjno-Strategiczne w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie.
Służbę w Siłach Zbrojnych rozpoczął w 1976 r. Dowodził 32. Pułkiem Zmechanizowanym, 16. Dywizją Zmechanizowaną i 11. Dywizją Kawalerii Pancernej. Od lutego 2005 r. przez pół roku dowodził Wielonarodową Dywizją Centrum-Południe i Polskim Kontyngentem Wojskowym w Iraku. W maju 2011 r. za "umiejętne i skuteczne dowodzenie jednostką bojową, podczas użycia Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej poza granicami państwa w czasie pokoju" został uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Krzyża Wojskowego. Odznaczenie przyznał mu w listopadzie 2009 r. prezydent Lech Kaczyński.
Awansowany na stopień generała brygady w 2001 r., generała dywizji w 2004 r., generała broni w 2006 r. Kawaler Krzyża Kawalerskiego oraz Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, Krzyża Komandorskiego Orderu Krzyża Wojskowego, Złotego Krzyża Zasługi. Jest również Oficerem Legii Zasługi (USA) oraz Wielkim Oficerem Orderu Zasługi (Portugalia). Ma 55 lat. (PAP)