Irlandzki rząd próbuje zmusić księży do łamania tajemnicy spowiedzi.
30.08.2011 16:53 GOSC.PL
Spowiedź to nic przyjemnego. Nie jest miło oskarżać samego siebie i pokazywać swoje brudy w świetle - nawet gdy to światło Bożej łaski. Rachunek sumienia to najtrudniejszy z rachunków. Cała matematyka wysiada. A to jeden z warunków dobrej spowiedzi. Innym jest mocne postanowienie poprawy. Nie można dostać rozgrzeszenia, gdy się nie ma woli zerwania z grzechem. Dlatego nie otrzyma rozgrzeszenia ktoś, kto, na przykład, żyje w grzesznym związku i nie zamierza natychmiast go zakończyć. Żeby spowiedź była dobra, trzeba też zadośćuczynić, czyli naprawić wszystkie krzywdy, które naprawić można. Dlatego nie dostanie rozgrzeszenia złodziej, który nie zamierza oddać tego, co ukradł. Spełnienie tych wszystkich warunków jest oczywiste dla kogoś, kto żałuje. A żal jest podstawowym warunkiem dobrej spowiedzi.
Skoro zatem ktoś przystępuje do uczciwej spowiedzi, to dlatego, że chce się zmienić na lepsze. Inaczej to nie ma sensu.
Dzięki spowiedzi schodzą się skłócone małżeństwa, złodzieje oddają zagrabione dobra, oszczercy odwołują oszczerstwa, kłamcy odszczekują swoje kłamstwa. Dobra spowiedź jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Tak więc sakrament pokuty to najdosłowniej czysty zysk - nie tylko dla pokutnika, ale i dla społeczeństwa. Nie byłoby tego, gdyby nie święta zasada tajemnicy spowiedzi. Bez gwarancji milczenia o tym, co ksiądz usłyszał w konfesjonale, niewielu zdecydowałoby się zrobić pierwszy krok ku przemianie.
To było dotąd w większości krajów oczywiste i dlatego tajemnica spowiedzi jest tam honorowana. Nawet komunistyczne prawo PRL nie uznawało zeznań, w których ktoś powoływałby się na wiedzę z konfesjonału. Tymczasem irlandzkie władze chcą złamać tę zasadę. Zamierzają wprowadzić obowiązek donoszenia o nadużyciach seksualnych wobec dzieci, niezależnie od źródła, z którego pochodzi informacja. Bez wyjątków - również dla konfesjonału. Oznaczałoby to, że ksiądz miałby obowiązek powiadomić organy ścigania o tym, iż jego penitent, na przykład, molestuje dziecko. Niedopełnienie tego obowiązku miałoby być zagrożone grzywną a nawet więzieniem.
Oczywiście nawet gdyby była za to kara śmierci, żaden ksiądz nie mógłby złamać tajemnicy spowiedzi. Zresztą niejeden kapłan położył już za to głowę. Niejeden też musiał się wiele nacierpieć, słysząc pod swoim adresem oszczerstwa i - ponieważ znał prawdę ze spowiedzi - nie mogąc się bronić. Bo taka jest natura tej tajemnicy, że kapłan poznaje ją jako reprezentant Jezusa. Jako prywatny człowiek, jako obywatel państwa, albo i jako ktokolwiek inny - nie ma do tej wiedzy żadnego prawa. Dlatego nie ma na świecie takiego człowieka i takiej instytucji, które miałoby prawo sięgania po tę tajemnicę. Jej jedynym prawowitym dysponentem jest Jezus.
Jeśli urzędnicy irlandzkiego rządu chcą ją poznać, niech się zwrócą do Jezusa. Na pewno dobrze im to zrobi. Może sami pójdą do spowiedzi. Bo przydałoby się.
Franciszek Kucharczak