Jeśli dziś pozwolimy Rosjanom utrudniać przekraczanie granicy kibicom, jutro może to spotkać pielgrzymów.
26.08.2011 10:20 GOSC.PL
Przez całe życie byłem kibicem Górnika Zabrze, do Legii i jej kibiców zawsze odnosiłem się z najwyższą niechęcią. Jednak po wspaniałym występie Legii w Moskwie mogę wyłącznie komplementować zarówno drużynę, jak jej kibiców, którzy mimo przeszkód dotarli na stadion „Spartaka”. Nie pisałbym jednak o tym, gdyby nie inna grupa kibiców, która do Moskwy nie zdążyła, gdyż została zatrzymana na przejściu granicznym między Łotwą a Rosją (przeczytaj informację "Nie wpuścili kibiców Legii za smoleński transparent?"). Tak długo na granicy przeciągano wszystkie procedury i kontrole osobiste, że w końcu na mecz nie dojechali. Szykany zaczęły się, gdy rosyjscy pogranicznicy znaleźli w autokarze transparenty z napisem „Smoleńsk 2010. Pamiętamy”, a także „Oddajcie czarne skrzynki, zabierzcie Donalda”, które miały być wywieszone na polskim sektorze na stadionie „Spartaka”. Pozostawiając na boku emocje sportowe trzeba stwierdzić, że to, co się wydarzyło na przejściu granicznym, było po prostu szykanowaniem naszych obywateli, co nie powinno pozostać bez reakcji polskich władz. Chodzi bowiem o zasadę. Jeśli dzisiaj pod byle pretekstem pozwolimy rosyjskim służbom granicznym utrudniać przekraczanie granicy kibicom, jutro podobne szykany mogą spotkać grupy pielgrzymkowe jadące do Katynia, bądź zdążające na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem. Transparent zapewniający o pamięci o katastrofie Smoleńskiej nikogo nie obrażał i nie atakował. Chyba, że przypomniał jakiemuś rosyjskiemu urzędnikowi, że ta pamięć obejmuje także zaniedbania, do jakich niewątpliwie doszło również po rosyjskiej stronie, kiedy rano 10 kwietnia 2010 r. samolot z prezydentem RP na pokładzie zbliżał się do lądowania na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem. Oczekiwałbym, aby w tej sprawie jasne stanowisko zajęło polskie MSZ. Wszak jednym z jego zadań jest troska o respektowanie praw polskich obywateli, bez względu na ich poglądy polityczne, jak mniemam.
Andrzej Grajewski