Zapisane na później

Pobieranie listy

„Ta komisja miała związane ręce”

Ta komisja miała związane ręce. Była skazana na źródła dostarczone przez Rosjan – tak raport komisji Millera skomentowała Magdalena Merta, wdowa po poległym w Smoleńsku wiceministrze kultury. Dodała, że, jej zdaniem, komisja nie ma wątpliwości, że Rosjanie kłamali.

jd, TVN24/jad/TVP Info

|

GOSC.PL

dodane 29.07.2011 14:40
0

Podkreśliła, że jedynym rzeczywistym materiałem, na którym pracowali polscy eksperci były rejestratory lotu. Nie było to badanie takie, jak to w sprawie Lockerbie. – Na świecie takie rzeczy robi się inaczej – stwierdziła. Dodał, że jest rozczarowana tym, że komisja nie zweryfikowała wielu, często sprzecznych ze sobą informacji, nie odniosła się też do raportu MAK, bo - jak powiedziano – komisja stawiała własne tezy, a nie weryfikowała cudze.

- Jeśli dobrze rozumiem przekaz, to (według komisji) piloci byli zbyt głupi, żeby patrzeć na właściwy wysokościomierz. Inna sprawa, czy ja w to wierzę. Nie, nie wierzę – podsumowała Magdalena Merta.

W komentarzu dla TVP Info wdowa po Tomaszu Mercie zauważyła jednak, że raport komisji Millera jest znacznie bardziej satysfakcjonujący niż raport MAK. Powiedziała, że w przypadku polskiego raportu nie ma już "wstrętnego politycznego show", które miało miejsce przy okazji wystąpienia MAK. Zwróciła uwagę, że w przypadku polskich ustaleń jest możliwość ich weryfikacji, gdyby eksperci dotarli do nowych danych, do których nie mieli - nie z własnej winy dostępu.

Jak mówiła, zabrakło jej w przedstawionym dziś raporcie informacji o tym, jak wiele winy leży po stronie rosyjskiej. Akcentowano głównie złe wyszkolenie pilotów, brak doświadczenia, a zmarginalizowano kwestię, że byli naprowadzani na złą ścieżkę lądowania, a jednocześnie utrzymywano ich w przeświadczeniu, że wszystko jest w porządku. Najważniejsze - zdaniem Magdaleny Merty - jest to, że raport może przekonać Polaków, że ludzie lecący 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska nie byli samobójcami.

1 / 1