W 9 z 10 stanów Sudanu Płd. toczą się walki między antyrządowymi, uzbrojonymi bojówkami oraz plemienne spory o bydło; we wtorek w ataku jednej z bojówek zginęło 29 osób. Kryzys wewnętrzny może pogrążyć Południe po ogłoszeniu niepodległości - uważają analitycy.
"To był napad w celu kradzieży bydła, dokonany, jak podejrzewamy, przez uzbrojoną bojówkę ze stanu Unity" - powiedział rzecznik południowosudańskiej armii (SPLA) Philip Aguer. Dodał, że w napaści w stanie Warab zginęło "29 osób, w tym siedmiu policjantów i cywile", ale liczba ta prawdopodobnie wzrośnie.
W stanie wojny z rządem w Dżubie pozostaje co najmniej siedem uzbrojonych ugrupowań - podała ONZ. Walki między ich członkami a wojskiem, a także plemienne spory o bydło trwają już w 9 z 10 stanów Południa. Zginęło ponad 1500 osób. Według UNHCR na skutek lokalnych walk na Południu ponad 120 tys. ludzi opuściło swoje domy.
Nawet jeśli utrzyma się pokój między Południem a Północą i 9 lipca Południe proklamuje niepodległość, może się okazać, że nowo powstałe państwo upadnie, jeśli nie poradzi sobie z walkami wewnętrznymi - uważają analitycy przywoływani przez Reutera.
9 lipca na mocy porozumień pokojowych, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową między Północą a Południem, Sudan ma podzielić się na dwa państwa: Sudan ze stolicą w Chartumie i Republikę Południowego Sudanu ze stolicą w Dżubie.
Tymczasem w obliczu niedawnej eskalacji przemocy między Północą a Południem wzrosły obawy, że obie strony mogą wrócić do wojny domowej na pełną skalę. (PAP)