Porno za jeden SMS

Myślisz, że dobrze chronisz potomka, bo w laptopie założyłeś filtr rodzinny? Jeśli właśnie kupiłeś gazetę z programem telewizyjnym, a dziecko ma dostęp do telefonu komórkowego, Twoje poczucie bezpieczeństwa może być złudne...

Porno za jeden SMS   Jakub Szymczuk Historia jak ze (złej) bajki, lecz prawdziwa. Rok temu, tuż po swojej Pierwszej Komunii św., 9-letni Krzysiek dostał od dziadków wyproszoną i upragnioną komórkę, plus 200 zł do wykorzystania. No i wykorzystywał. Dzwonił do rodziców, esemesował z kolegami. Bawił się w najlepsze, aż do czasu, gdy za pomocą... kolorowego pisma leżącego na komodzie odkrył jeszcze jedną „funkcję” telefonu...

Filmik erotycznej grozy

– Jest mi wstyd, bo byłam naiwna. Nie przejrzałam gazety od początku do końca. Nie sądziłam, że w ogólnodostępnym piśmie z programem telewizyjnym mogą być TAKIE rzeczy... – mówi mama Krzysia, prosząc o anonimowość. – Nie zwracałam uwagi, co się znajduje na ostatniej stronie gazety, bo zdjęcia tam zamieszczone są niewielkie. Niestety, Krzysiek je zauważył.

Na okładce tygodnika, który notabene reklamuje się jako łączący elementy„pisma filmowo-telewizyjnego, rodzinnego (sic!) i rozrywkowo-poradniczego”, dziecko znalazło, tuż obok misiowo-różowo-dziecięcych reklam gier i tapet na komórkę, reklamę filmu „od 18 lat”. Cena była zachęcająca: 1 zł plus VAT.

Krzyśkowi złotówek wystarczyło. Pod podany numer wysłał wiadomość, a gdy w odpowiedzi przyszła „weryfikacja”, czyli pytanie: „czy masz osiemnaście lat?”, kliknął: „tak”. Po pierwszym „sukcesie”, jakim było ściągnięcie na komórkę OSTREGO filmu pornograficznego, podobnych filmów kupił jeszcze kilka.

Nasza sprawa!

Rafał Porzeziński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Twoja Sprawa, które zajmuje się m.in. ochroną dzieci przed pornografią: – Sygnały o tym problemie docierały do nas od konsumentów wielokrotnie. Chcemy, aby akcja, którą rozpoczynamy pod hasłem „Zanim porno porwie twoje dziecko”, zakończyła ten skandaliczny proceder.

 Według STS, pisma takie jak „TeleTydzień”, „TeleProgramy”, „Program TV”, „TeleMax”, „TV14”, „TeleŚwiat”, „Imperium TV”, czy „To&Owo TV”, wychodzące w łącznym nakładzie kilku milionów egzemplarzy, reklamują filmy pornograficzne tuż obok informacji o bajkach i innych programach dla najmłodszych. Największym wydawcą tych pism jest spółka wydawnicza Bauer. A firmami, które wykupują całostronicowe reklamy promujące ostre porno są CTCreative Team oraz Emisja S.A.

Urszula Sowińska z STS opowiada: – Gdy przeprowadziliśmy próbę i ściągnęliśmy film (cały proces jest śmiesznie prosty i trwa bardzo krótko i bez rzeczywistej weryfikacji wieku), na nasz służbowy telefon, prócz obscenicznego filmu, zaczęły też przychodzić wulgarne SMS-y z zachętą do dalszych zakupów. Byliśmy zbulwersowani ich natarczywością. Wtedy już wiedzieliśmy, że sprawę powinna zbadać prokuratura. Według opinii prawnych, które uzyskaliśmy, ten sposób dystrybucji pornografii może być przestępstwem.

Stop „dziedzictwu”!

24 maja Stowarzyszenie skierowało do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na rozpowszechnianiu przez firmy Emisja S.A oraz CTCreative Team treści pornograficznych w sposób umożliwiający zapoznanie się z nimi przez małoletnich. Jak jednak zaznaczają przedstawiciele STS, nie tylko prokuratura ma tu zadanie do wykonania. Także rodzice i obywatele powinni działać.

– Nasze dotychczasowe doświadczenie pokazało, że społeczny nacisk to bardzo poważna broń – zachęca Porzeziński. – Żeby wygrać, potrzeba nam konkretnego poparcia wielu ludzi. „Poklepywanie” po ramieniu: „dobrze robicie, róbcie tak dalej”, może nie wystarczyć. Stowarzyszenie zachęca, aby wysyłać majle do Prokuratora Generalnego z opisem procederu i poparciem akcji STS. Należy też pisać (nękać!) wydawców pism. Aby wysłać listy, należy wejść na stronę:  www.twojasprawa.org.pl. i poświęcić jednorazowo 2–3 minuty.

W kwietniowym „TeleTygodniu” na okładce pojawił się wizerunek Jana Pawła II i podpis: „Wciąż odkrywamy dziedzictwo Ojca Świętego”. Na ostatniej stronie tego samego pisma półnagie panienki składały propozycje typu „gorące dziewczyny czekają na Ciebie”, była też oferta „ostrych filmów za darmo” oraz zachęta: „zaliczcie uczennice”...

Kilka tygodni temu w Szczecinie 13-latek zgwałcił 9-latka. Nagrał to komórką 15-latek i sprzedał za 10 zł. Dzieciaki odkryły „dziedzictwo”?

 

Taki sposób dystrybucji pornografii to przestępstwo

Maciej Rodowicz, adwokat

Porno za jeden SMS   Maciej Rodowicz Agata Puścikowska Artykuł 202 § 2 kodeksu karnego brzmi: „Kto (…) rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający małoletniemu poniżej 15 roku życia zapoznanie się z nimi podlega grzywnie, karze pozbawienia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Dla istnienia tego przestępstwa nie trzeba więc udowadniać, że małoletni zapoznali się z tak dystrybuowaną pornografią. Wystarczy, że mają taką możliwość. Bez znaczenia prawnego są też komunikaty w stylu, że zamieszczane „treści są dla osób powyżej 18 lat” itp. Zgodnie z prawem prasowym natomiast, reklamy nie mogą naruszać prawa i zasad współżycia społecznego. Warto wiedzieć, że wydawca ma prawo odmówić publikacji reklam, jeżeli ich treść lub forma jest sprzeczna z linią programową bądź charakterem publikacji. Zgodnie z orzecznictwem polskich sądów, w tym Sądu Najwyższego, wydawca ponosi odpowiedzialność, jeżeli reklama narusza prawo i zasady współżycia społecznego. Trudno o bardziej wymowne naruszenie tych zasad, gdy obok reklam dla dzieci dopuszcza się do publikacji reklam ostrych filmów pornograficznych. Odmowa takiej publikacji nie jest formą cenzury, ale jest wręcz niezbędna dla ochrony dobrych obyczajów oraz praw dzieci i młodzieży. Sąd Najwyższy stwierdził wyraźnie, że odmowa – ze względów ideologicznych lub politycznych – publikacji w prasie reklam wcale nie ogranicza swobody wypowiedzi i wolności wyrażania swoich poglądów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska