Zapisane na później

Pobieranie listy

Co trzecie małżeństwo rozpada się! Czy na pewno rozumiemy przysięgę małżeńską?  

W małżeństwie nie ma ziemi neutralnej, jest albo błogosławiona, albo przeklęta. Co zrobić, by była błogosławiona? Ks. dr Marek Dziewiecki podpowiada w książce "Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym".  

Katarzyna Widera-Podsiadło

dodane 24.09.2023 12:45
0

        Katarzyna Widera-Podsiadło: Napisał ksiądz doktor 80 książek, ale tę określa ksiądz mianem najważniejszej?

–        Ks dr Marek Dziewiecki: Tak, ta książka jest dla mnie najważniejsza ze wszystkich książek, chociaż jest kilka innych, którymi osobiście bardzo się cieszę, do których sam sięgam, zwłaszcza do powieści, bo one także mnie wzruszają. 

–        Rozumiem, ale pozornie wydawać by się mogło, że książka o kapłaństwie, czy wierze powinna być dla księdza najbardziej wartościową pozycją.

–         Wyjaśniam: To jest książka o kapłaństwie!  Otóż głównym zadaniem kapłana jest troska o małżeństwo i rodzinę.  Być księdzem, to od rana do wieczora troszczyć się o małżeństwo i rodzinę,  to jest duszpasterstwo w praktyce, najważniejsza jego część.  Po to my, księża żyjemy  w celibacie, żeby mieć czas dla małżeństw i rodzin, żeby wspierać małżeństwa i rodziny w wypełnianiu przysięgi małżeńskiej. I to należy czynić od rana do wieczora, ale nie kosztem własnej żony, czy własnych dzieci, to jest sens celibatu. Tłumaczę to księżom w czasie rekolekcji, czy  spotkań formacyjnych. Tłumaczę to podczas spotkań klerykom w seminariach w Polsce: To jest nasza odpowiedzialność, jesteśmy jako kapłani świadkami składania przysięgi małżeńskiej przez narzeczonych, my tych narzeczonych mamy przygotowywać, a wcześniej mamy przygotowywać dzieci i młodzież przez lata formacji, do miłości małżeńskiej i rodzicielskiej.  Potem mamy pomagać tym, którzy już złożyli przysięgę, by ją wypełniali zarówno w części małżeńskiej, jak i rodzicielskiej. Jako księża mamy pomagać w sytuacjach kryzysowych, by z kryzysu wychodzili i jeśli są jakieś dramaty w małżeństwie, rodzinie  mamy  profesjonalnie  działać. Małżonkowi, zwłaszcza drastycznie  krzywdzonemu mamy pomagać w zrozumieniu, jak  się bronić, do separacji małżeńskiej włącznie. Jeśli trzeba, duchowny ma pomaga sprawdzić, czy w ogóle małżeństwo było zawarte w ważny sposób. Dlatego my księża musimy być  specjalistami w dziedzinie przysięgi małżeńskiej i jej wypełniania.

–        Rodzina dzisiaj z pewnością nie domaga, kryzys jaki przechodzi obawiam się, że nie jest jeszcze największym. Będzie gorzej, bo chora rodzina nie przygotuje do dobrego małżeństwa. Trochę to tak, jak zarzucanie księżom niedoskonałości. Taki ksiądz, taki małżonek z jakiej rodziny pochodzi, w jakiej rodzinie dorastał.

–         W związku z tym, nie dziwię się, że księża popełniają błędy, czy patrzą  stereotypowo, zwłaszcza w odniesieniu do kobiet. Nie ukrywam tego i to mnie boli. Niestety znaczna część księży popełnia  typowe błędy. Prosty przykład: gdy przychodzi do kapłana, kobieta dręczona  przez męża, oczekuje porady, a  część księży mówi: „Widocznie Ci to Bóg zesłał, czy przynajmniej dopuścił taki krzyż, takie cierpienie. Złożyłaś przysięgę, to musisz być wierna tej przysiędze. Trwaj przy tym mężu nawet, jeśli Cię dręczy”. Otóż to jest całkowicie  błędne rozumienie przysięgi. Oczywiście po złożeniu przysięgi małżeńskiej mamy już na zawsze kochać małżonka, ale mądrze. Jeżeli małżonek okazuje nam miłość, wypełnia przysięgę, to mamy go wspierać,  dziękować, podziwiać. Natomiast jeżeli błądzi, mamy upominać, tak jak to  powiedział Jezus, mówiąc, że  jeśli Twój brat lub siostra (tym bardziej żona, czy mąż) błądzi, upomnij go. Przecież nie da się tego już wyraźniej powiedzieć. Jeżeli małżonek nas krzywdzi, to mamy święte prawo do obrony, do separacji małżeńskiej włącznie, do zbadania, czy w ogóle małżeństwo było zawarte ważnie. Nikt nie ma prawa mnie krzywdzić, a już zwłaszcza ten, kto mi przysięgał, że będzie mnie kochał, że będzie mi wierny, że będzie wobec mnie uczciwy. Czasem same kobiety mówią: „Nie mam prawa się bronić przed mężem, który stał się  krzywdzicielem, nawet jeśli mnie drastycznie krzywdzi, bo przecież ślubowałam mężowi miłość w dobrej i złej doli”. Wtedy wyjaśniam: „Znam na pamięć przysięgę małżeńską i w związku z tym wiem, co Pani mąż  ślubował. Proszę zauważyć, że mąż nie ślubował, iż bierze sobie Panią za żonę i ślubuje, że będzie Panią dręczył, lecz, że będę Panią kochał,  że będzie wierny i uczciwy”. Jeśli pojawiają się dramaty, zła dola, cierpienia, to one mogą przyjść jedynie z zewnątrz. Jeśli ktoś nas krzywdzi z zewnątrz, czy współmałżonka dotyka np. bezrobocie i on bardzo cierpi, to  żona powinna go wspierać.  Natomiast jeśli ból, cierpienie, krzywda są dziełem męża, to żona ma tylko jedną możliwość, mądrze kochać,  bronić się przed tym mężem, który stał się krzywdzicielem, bo krzywdząc, łamie on przysięgę małżeńską, a przecież nie ma prawa  tego robić. Obrona może prowadzić do separacji włącznie. Separacja zaś oznacza miłość na odległość, a nie wycofanie miłości. Kocham Cię nadal mężu, żono, ale ponieważ na razie łamiesz przysięgę brutalnie i stajesz się krzywdzicielem, to na razie kocham Cię na odległość, bo z bliska nie mogę, bo mnie dręczysz. A jeśli się pozwalam dręczyć, to Ci pomagam stawać się coraz większym dręczycielem i ułatwiam Ci wchodzenie na drogę do piekła. To nie byłaby zatem mądra miłość, lecz naiwność.  Właśnie po to jest ta książka, żeby bardzo precyzyjnie słowo, po słowie  przeanalizować to, co małżonkowie sobie nawzajem ślubują, bo wtedy  narzeczeni, lepiej przygotowani wejdą w związek małżeński, a ci, co przysięgę już mają za sobą, zrozumieją lepiej, z czego mają siebie i współmałżonka rozliczać.

–        Pisze Ksiądz doktor, że szczęśliwe małżeństwo w XXI wieku jest możliwe. Skąd więc tyle skrajnie nieszczęśliwych, a w konsekwencji rozpadających się małżeństw?

–        Małżonkowie zaczynają być nieszczęśliwi wtedy,  gdy jedno z nich lub obydwoje przestają wypełniać  przysięgę małżeństwo choćby w  jednym punkcie. Proszę sobie wyobrazić, że większość małżonków nie ma pojęcia,  kiedy zaczyna się kryzys małżeński, kiedy  mąż czy żona zaczyna łamać przysięgę małżeńską. To  jedno z moich ukochanych pytań,  zwłaszcza wobec mężczyzn, choć oczywiście to pytanie kieruję również do żon, Panowie mają  zwykle większe trudności  z udzieleniem prawidłowej odpowiedzi. Gdy pytam mężczyzn o to, kiedy mąż zaczyna łamać przysięgę małżeńską, to w większości przypadków panowie mówią, że wtedy, gdy mąż okłamuje żonę, kiedy ją uderza, kiedy ją zdradza,  czy kiedy wpada w uzależnienia i ją w ten sposób dręczy. Wtedy mówię: „Panowie, nie pytam, kiedy mąż staje się bandytą, kiedy powinien iść do więzienia. Pytam, kiedy zaczyna łamać przysięgę małżeńską? Czy rozumiecie słowo „zaczyna?” Wtedy wielu mężczyzn ma problemy z odpowiedzią. Wówczas podkreślam, że  mąż, czy żona zaczyna łamać przysięgę małżeńską w dniu, w którym przestaje okazywać miłość. Nie musi  zatem wprost krzywdzić, nie musi bić, zdradzać, poniżać, okłamywać. Wystarczy, że nie okazuje miłości. A co to znaczy, okazywać miłość? Od obudzenia się do  zaśnięcia być obecnym, okazywać ofiarność, czułość. To są te trzy formy podstawowe okazywania miłości, których uczymy się od Jezusa: by być obecnym, ofiarnym, czułym od świtu do nocy. Tak ma to wyglądać w małżeństwie, ale także my kapłani mamy na te trzy sposoby okazywać miłość. Podkreślę:  obecność, ofiarność, czułość, a szczytem czułości jest cierpliwość. Jeżeli na przykład mąż nie okazuje  od rana do wieczora miłości w tych trzech wymiarach, bo ma za mało czasu, czy wobec żony nie jest ofiarny,  czuły i cierpliwy,  to łamie przysięgę. Wówczas żona zaczyna być nieszczęśliwa. Podobnie jeśli  żona  nie okazuje miłości mężowi, to ona zaczyna łamać przysięgę. W książce mocno podkreślam ten wątek. Jest tam kilkadziesiąt stron na temat słów ślubuję Ci miłość, bo miłość  jest rozstrzygająca. Kto naprawdę kocha, ten   jest obecny, ofiarny, czuły,  Im lepiej małżonkowie rozumieją,  do czego się zobowiązali, tym mają większą szansę to realizować. Ta książka pomaga zatem małżonkom w kryzysie szybko zdiagnozować, gdzie jest problem i w związku z tym, jak najszybciej wyjść z  tego kryzysu. Gdy małżonkowie się poniżają, gdy wchodzą w uzależnienia, w olbrzymie konflikty, to widzą, że są w kryzysie. Do tego nie potrzeba mojej książki, żeby zrobić z diagnozę w rodzinie, gdy kryzys zaszedł.bardzo daleko.i cierpieniecstalo się nieznośne. Moja książka  pomaga zrobić wczesną diagnozę, czyli dostrzec  kryzys w jego początkowej fazie, bo wtedy jest największą szansa na szybki powrót do szczęśliwego małżeństwa

–        Czytałam tę książkę najpierw z zachwytem, z każda stroną upewniając się bardziej, że trzeba podsunąć ją dorastającym synom, ale w pewnym momencie przeraziłam się, że rozbierając tak dalece na części przysięgę małżeńską, tłumacząc skalę odpowiedzialności i poświęcenia w małżeństwie w dzisiejszych czasach można zniechęcić do wchodzenia w związek sakramentalny. Nie miał ksiądz takich obaw?

–          Też myślałem o tym i dlatego  bezpośrednio nastolatkom, zwłaszcza chłopakom,  którzy jeszcze nie są zakochani, na razie nie dawałbym tej książki, natomiast jako rodzic, czy duszpasterz  powinienem wyjaśniać,  jakie cechy powinien mieć człowiek, który ślubuje miłość, czym jest miłość, wierność, uczciwość. Zobowiązania małżeńskie faktycznie są tak ogromne, że człowiek, który nie zaczyna kochać, może się tych zobowiązań wystraszyć. Jeśli nastolatek spotka kogoś, kim się zachwyci, zauroczy tak, że będzie chciał dorastać do tej miłości, jeśli wejdzie w fazę wielkiego zakochania, to wówczas ta książka będzie pomagać mobilizować się i dorastać do wielkiej miłości. To jest ten czas, gdy lektura tej książki nie zniechęci, lecz zdopinguje do pracy nad własnym charakterem.

–        Pisze Ksiądz, że małżeństwo to najkrótsza i najradosniejsza droga do raju. Jak powiedzieć to młodemu człowiekowi, który skwituje np. „ale wy się ciągle kłócicie, to ma niewiele wspólnego z rajem?”

–        I wtedy odpowiedź dojrzałych rodziców jest następująca: „Synu,  my nie mówimy Ci, żeby nas naśladować, lecz mówimy Ci, jak powinno wyglądać małżeństwo według pomysłu Boga. Nawet jeśli sami w pełni tego Bożego pomysłu nie realizujemy, to chcemy Ci pomóc, żebyś Ty ten pomysł Boga realizował, bo Ciebie kochany i nie mamy nic przeciwko temu, żebyś synu czy córko był czy była szczęśliwsza niż my.  Z naszego życia wyciągaj wnioski. Tam, gdzie widzisz dobro, czerp z niego, a tam, gdzie my, rodzice, błądzimy jako małżonkowie,  to ucz się wyciągać wnioski i nie powtarzaj naszych błędów.  I nie wmawiaj sobie, że nie jest możliwe  szczęśliwe, radosne małżeństwo.

–        Zna ksiądz takie?

–        Wspomniałem na początku naszej rozmowy, że czasami sam sięgam do moich książek, zwłaszcza do powieści. Dodam dla niewtajemniczonych, że wszystkie moje powieści wynikają z zachwytu jakąś konkretną rodziną, którą w życiu spotkałem. Żadnej powieści bym nie napisał,  gdybym  nie zachwycił się konkretnym małżeństwem i rodziną. Zawsze, kiedy pomyślałem, że warto by o tej rodzinie napisać powieść, to był właśnie efekt zachwytu. Takie właśnie święte rodziny naprawdę istnieją. 

–        Jak wyglądają?

–         Chcę po pierwsze powiedzieć. że to nie są rodziny, w których są aniołowie. Gdy anioł kocha, to mnie bardzo nie wzrusza, natomiast gdy człowiek kocha, sam poraniony nieraz w okresie dzieciństwa czy dorastania, albo zmagający się z jakimiś osobistymi słabościami, to jak się nie wzruszać. Gdy widzę taką rodzinę, w której naprawdę bliscy kochają siebie nawzajem mocno, ofiarnie i czule, gdy potrafią przeprosić, kiedy choćby niechcący, choćby w drobiazgu zranią tą drugą osobę, gdy widzę rodzinę, w której każdy kocha każdego  to jak się nie wzruszyć?  Oczywiście warunkiem jest to, że  we wszystkich tych rodzinach jest bardzo silna więź z Bogiem, bo tylko Bóg może uczyć miłości. On jest miłością, a my jesteśmy tylko uczniami miłości, której uczymy się  od mistrza, od samego Boga. Dlatego więź z Bogiem to pierwszy warunek kawałka nieba na ziemi w małżeństwie i rodzinie. Po drugie, warunkiem szczęścia jest to, że każdy z małżonków i rodziców, a potem każde z dzieci stawia sobie twarde wymagania. Nikomu nie jest łatwo kochać. Czasem ktoś mówi, że  jest bardzo poraniony, więc nie ma szans tak czule, serdecznie i wytrwale kochać. Wtedy pytam, czy wie, kto jest najbardziej w historii  poraniony i skrzywdzony? Gdy słyszę, że to Jezus, wtedy pytam: a kto najbardziej nas kocha? Gdy ktoś słusznie odpowiada,   że Jezus, wtedy podpowiadam: idź i czyń podobnie. Tylko ludzie poranieni potrafią ogromnie, ofiarnie kochać, bo oni wiedzą, co  znaczy brak miłości. Jeżeli jestem blisko Boga, jeżeli sobie stawiam wysokie wymagania, to nawet jeśli mam trudną historię, nawet jeżeli sam siebie raniłem, jak syn marnotrawny, to mogę być wspaniałym małżonkiem, wspaniałym rodzicem, wspaniałym synem, córką i mogę budować kawałek nieba na ziemi. 

–        Dziękuję za rozmowę.

–        Dziękuję również! Na koniec pragnę powtórzyć,  że szczęśliwie małżeństwo jest możliwe, a moja książka „Złączeni. Przysięga małżeńska czarno na białym” może w tym pomóc każdemu małżonkowi i rodzicowi oraz wszystkim tym, którzy przygotowują się do założenia szczęśliwej rodziny.

Rozmowa z księdzem dr Markiem Dziewieckim psychologiem, wykładowca i rekolekcjonista na antenie radia eM. Rozmawiała Katarzyna Widera - Podsiadło:

 

 

 

 

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..