Wielka Sobota - Marcin Jakimowicz: Nie bardzo radzimy sobie z tą sobotą. Z jednej strony wiemy, że to dzień wielkiej ciszy, z drugiej mamy trudny do opanowania tłum święcący jajka i baranki… Skoro przychodzi taka masa ludzi, to może znak, że potrzebujemy znaku? Popiołu, jajka…
Ks. Grzegorz Strzelczyk: – Pewnie jest w tym i trochę zabobonu, ale myślę, że część tych ludzi przyciąga potrzeba wypełnienia znakami przestrzeni i czasu świętowania. Potrzebujemy konkretu w przeżywaniu wiary. Co oznacza nasze poświęcenie pokarmów? To, że wszystkie nasze wysiłki, by te święta przygotować, to nasze przygotowanie jedzenia, które niebawem ze smakiem zjemy, to wszystko jest częścią Bożego świata, odnowionego w Zmartwychwstaniu. Odkąd zasłona świątyni rozdarła się i na świat wylała się rzeka światła, zwykłe jajo może być znakiem, nośnikiem świętości.
A może nie potrafimy już czytać znaków liturgii? W cerkwi w Supraślu nasz fotoreporter naliczył, że stojąca obok nas kobiecina dwadzieścia razy pokłoniła się i piętnaście przeżegnała. Naszym gestem liturgicznym jest najczęściej ziewanie…
– Przez wieki na Zachodzie uczestnictwo wiernych w liturgii było sprowadzone do minimum. To przyczyniło się do zaniku wrażliwości na gesty, do swoistego zdrewnienia. A bez gestów i znaków trud-no wiarę przeżywać w ciele... Swoją drogą Wielka Sobota jest dwuznaczna. Z jednej strony to wielka cisza i grób. Ale ta wielka cisza, która się dzieje na powierzchni, już wie, że w głębi dokonuje się dramat zwycięstwa Chrystusa. W piątek śmierć triumfuje, w sobotę dostaje po tyłku.
„Leżał trzy dni w grobie” – śpiewamy. Ale jakie to trzy dni? Piątkowy wieczór, sobota i niedzielny poranek. Dlaczego Bóg tak skrócił ten czas? Nie mógł doczekać się spotkania z człowiekiem?
– To śmierć nie miała tyle siły! Nie potrafiła utrzymać Chrystusa. Była bezradna wobec eksplozji życia, ja-ka się w Nim dokonuje. Chrystus zostaje pochowany tuż przed szabatem. I leżąc w grobie… najwyraźniej szanuje spoczynek szabatu. A szabat to pamiątka dopełnienia się stworzenia. I za chwilę będziemy mieli nowe stworzenie w Chrystusie! Ten „pierwszy dzień po szabacie” to pierwszy dzień nowego stworzenia. Szabat jest potrzebny jako pauza, wskazująca początek nowej rzeczywistości. Zapada cisza, Bóg odpoczywa, a ósmego dnia stwarza „wszystko nowe”.
Czasami Rezurekcja zaczyna się około godz. 19, gdy jest jeszcze jasno. I wówczas nikły płomień paschału nie robi na nikim wrażenia. Warto czekać do 21?
– Warto czekać nawet dłużej. Tak by Exultet wybrzmiał o północy! Po to, by zachować symbolikę nocy i poranka. Idealnie byłoby, gdyby Wigilia Paschalna zaczynała się późnym wieczorem, a kończyła o świcie. Ważne, by rozpoczynać celebrację w ciemnościach. To symbol tego, że siedzimy po uszy w bezradności śmierci. Zmarli w otchłani śmierci, my w otchłani grzechu, w tak samo beznadziejnej sytuacji jak tamci. No może jesteśmy nieco bardziej żywi, ale różnica jest niewielka (śmiech). To siedzenie w ciemności na początku liturgii mówi nam, kim jesteśmy bez Boga. Człowiek nic nie widzi, nie może wykonać żadnego ruchu. Siedzi w mroku. I w lęku. Desperacko potrzebuje światła. Choć jednego płomyczka...
… który niebawem na zasadzie „podaj dalej” zamieni się w morze światła.
– Tak! Benedykt XVI w drugim tomie „Jezusa z Nazaretu” pisze, że w Chrystusie dokonuje się mutacja dotykająca całej ludzkości. Zarażenie życiem. A ponieważ jest to życie Tego, który już więcej nie umiera, bo śmierć nad Nim nie ma już władzy, wychodzimy potem na zewnątrz, by ogłosić Dobrą Nowinę. Życie objawiło się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. dr Grzegorz Strzelczyk, wykładowca dogmatyki na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego