Zapisane na później

Pobieranie listy

Znak zwycięstwa

Wystawa na Zamku Królewskim na Wawelu pokazuje nie wysiłek militarny, ale duchowy aspekt zwycięstwa pod Grunwaldem.

Poleca - Andrzej Grajewski

|

GN 29/2010

dodane 25.07.2010 21:49

Jej tytuł „Na znak świetnego zwycięstwa” kuratorzy wystawy: Krzysztof J. Czyżewski oraz Agnieszka Janczyk zaczerpnęli od Długosza. W ten sposób kronikarz opisuje scenę, gdy tuż po bitwie Jagiełło nakazał pozbierać krzyżackie chorągwie z pobojowiska i zawieźć je do Krakowa. W pięciu salach zapoznajemy się z fotograficzną panoramą grunwaldzkich pól, możemy oglądać zrekonstruowane krzyżackie chorągwie, a także fragmenty dzieła Długosza „Banderia Prutenorum”, w którym owe chorągwie zostały dokładnie opisane i namalowane. Podziwiamy psałterze i wizerunki świętych, których uważano za patronów zwycięstwa, oraz poznajemy pierwszy zapis „Bogurodzicy”, hymnu polskiego rycerstwa pod Grunwaldem.

Ta sala, moim zdaniem, jest najciekawsza, gdyż obrazuje duchowy wymiar zmagań pod Grunwaldem.
Od początku obie strony wskazywały na religijne znaczenie bitwy. Krzyżacy mieli swoją legendę obrońców chrześcijaństwa na dzikim Wschodzie Europy. My, w odpowiedzi, przedstawialiśmy Europie fakty o prawdziwej naturze krzyżackiego państwa. W dniu bitwy powszechne było przekonanie, że militarne zwycięstwo było możliwe dzięki wsparciu głównych patronów Polski – świętych Stanisława i Wojciecha, ale także św. Brygidy ze Szwecji.

Wielka mistyczka w swych „Objawieniach” kilkadziesiąt lat przed bitwą napisała, że zakon, który zdradził swe powołanie, spotka klęska. Na wystawie prezentowany jest rękopis „Objawień”, który należał do królowej Jadwigi. Od niej zapewne o przepowiedni dowiedział się Jagiełło i zawierzył swoją wyprawę także wstawiennictwu św. Brygidy. O wdzięczności króla świadczy fakt, że rok po zwycięstwie sprowadził brygidki do Polski i ufundował im klasztor w Lublinie, skąd pochodzi piękny portret świętej, prezentowany na wystawie.

Kolejna sala, w której odtworzony jest sarkofag Jagiełły, ilustruje kultywowanie grunwaldzkiej tradycji w Krakowie. Wystawę zamykają dwa monumentalne obrazy: „Bitwa pod Grunwaldem” Tadeusza Popiela i Zygmunta Rozwadowskiego, oraz „Hołd pruski” Matejki. Rarytasem są także rękopisy dwóch wielkich powieści o bitwie grunwaldzkiej, napisanych przez Henryka Sienkiewicza oraz Józefa Ignacego Kraszewskiego. W spójny i ciekawy sposób ekspozycja na Wawelu przypomina nam o tym, że bez pamiętania o wielkiej przeszłości nie będziemy sobą. Wystawa, która była przygotowana pod patronatem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, będzie czynna do września.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego