Zapisane na później

Pobieranie listy

Gwiazdy jak bogowie

Film „Czasem słońce, czasem deszcz” Karana Johara zobaczyło już ponad półtora miliarda widzów na całym świecie. Przeważająca większość to widzowie w Indiach, ale również w Europie i Stanach Zjednoczonych film ten zajął znaczące miejsca na listach filmowych hitów. Teraz mogą zobaczyć go również Polacy.

Edward Kabiesz

|

GN 06/2005

dodane 09.02.2005 06:31

Kino indyjskie jest kinem gwiazd wszechobecnych w codziennym życiu. Widzowie czczą ich jak bogów, uczą się na pamięć wypowiadanych przez nich w filmach kwestii, patrząc na ekran powtarzają dialogi i śpiewają piosenki. Płaczą i śmieją się razem z bohaterami

Miłość bez granic
Filmów takich jak „Czasem słońce, czasem deszcz” powstaje w bombajskiej „fabryce snów”, czyli w Bollywood setki, lecz film Johara przewyższył wszystkie rozmachem realizacyjnym i wystawnością. W żadnym innym też nie wystąpiło nigdy takie mnóstwo największych gwiazd indyjskiego kina.
Fabuły tych filmów nie są zbyt skomplikowane, opowiadają bliźniaczo podobne historie w różnych wariantach.

Ale podstawę opowieści stanowi zawsze romantyczna, niemożliwa do spełnienia w kastowym społeczeństwie Indii miłość, która napotyka rozliczne, wydawałoby się nie do pokonania, przeszkody. Wszystkie rozgrywają się na wyżynach społecznych niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika. Najczęściej syn bogatego rodu zakochuje się w dziewczynie, jeżeli nie biednej, to przynajmniej pochodzącej z niższej warstwy społecznej, czego oczywiście nie akceptują rodzice. Schemat ten wywodzi się bezpośrednio z jednego z najbardziej popularnych indyjskich mitów, w którym bóg Krishna zakochuje się w pasterce Radhi. I co nieodzowne, i bez czego publiczność nie zaakceptowałaby żadnego z tych filmów – zakończenie musi być szczęśliwe. Film Johara powiela ten wzór, przewyższając inne przepychem.

Taniec pod piramidami
Zdziwi w tym filmie nie tylko bogactwo motywów tanecznych i muzycznych, które wypełniają znaczną część ekranowego czasu i bez których żadna tego typu produkcja nie może się obejść, ale zaskakująco częste zmiany kostiumów i dekoracji. Z targu w Bombaju bohaterowie, nie wiadomo dlaczego, przenoszą się pod egipskie piramidy, gdzie dalej tańczą w rytm unowocześnionych indyjskich motywów muzycznych. Dla indyjskiego widza nie liczy się, gdzie tańczą, lecz to, co taniec wyraża.

A może on wyrażać wszystko i pełni ważną rolę w rozwoju akcji. Poprzez taniec bohaterowie oddają swoje uczucia, miłość i pożądanie. Sekwencje taneczne, realizowane w ciągle zmieniającej się scenerii, dopracowane zostały w najdrobniejszych szczegółach i dla nich chociażby warto ten film obejrzeć. Piosenki z filmu Johara jeszcze na wiele miesięcy przed premierą królowały na radiowych antenach.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Edward Kabiesz

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza