Cykl: Filary wiary O wejściu i wyjściu z Krainy Śmierci z ks. dr. Grzegorzem Strzelczykiem, adiunktem Wydziału Teologicznego UŚ, rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Ks. Tomasz Jaklewicz: „Zstąpił do piekieł” – to chyba najmniej rozumiane zdanie w wyznaniu wiary...
Ks. Grzegorz Strzelczyk: – Samo słowo „piekieł” może być tu dość mylące.
Co oznacza?
– Słowo „piekła” odnosi się w istocie do hebrajskiego Szeolu, czyli Otchłani – mrocznej krainy zmarłych. Chodzi o starotestamentalną koncepcję tego, co się dzieje z ludźmi po śmierci, a przed tzw. Dniem Jahwe, którego Żydzi oczekiwali, a który miał być dniem sądu i ostatecznego rozstrzygnięcia, co do ludzkiego losu. Szeol to zatem coś w rodzaju poczekalni.
Wyobrażenia na temat tego stanu były dość mgliste.
– Sednem było to, iż Szeol to nie jest prawdziwe życie, ale raczej jego cień, to jakaś „forma przetrwalnikowa” człowieka czekającego na sąd. Ludzie w tym stanie są chyba tylko na tyle „żywi”, żeby wiedzieć, że są martwi. W Psalmach kilkakrotnie jest mowa o Szeolu, jako rzeczywistości negatywnej, ściśle związanej ze śmiercią: np. „Oplotły mnie pęta Szeolu, zaskoczyły mnie sidła śmierci” (Ps 18,6).
Czy Chrystusa też oplotły pęta Szeolu?
– Chrześcijaństwo wyrasta z tradycji starotestamentalnej, zatem dla pierwszych chrześcijan było jasne, że Chrystus po śmierci zstąpił do Otchłani, tak jak każdy człowiek. Ale właśnie w tym momencie rozpoczęło się coś radykalnie nowego: zmartwychwstanie. „Zstąpienie do piekieł” jest początkiem zmartwychwstania. Chrystus-Życie schodzi w sam środek śmierci, w jądro ciemności. W sercu nie-życia eksplodowało Życie samo i rozsadziło śmierć. Tym samym sytuacja ludzi w Szeolu została całkowicie zmieniona. Św. Mateusz w swojej Ewangelii pisze o sprawiedliwych, którzy zmartwychwstają już w chwili śmierci Jezusa (Mt 27,52–53). Zaś wschodnie ikony ukazują zmartwychwstanie Jezusa właśnie w formie zstąpienia do otchłani, czy powrotu z niej: Chrystus chwycił za rękę Adama i wyciąga go z Szeolu, a za nim wszystkich innych. Drzwi otchłani leżą strzaskane…
To jest rzecz jasna język symboliczny.
– Dla wyrażenia prawdy o zwycięstwie Chrystusa Ojcowie Kościoła posługiwali się różnymi obrazami. Częstym motywem było to, że Jezus poszedł walczyć ze śmiercią albo że śmierć Go porwała, ale gdy zorientowała się, z kim ma do czynienia, musiała skapitulować. Według innych wątków, Szeol ukazywany jest jako „przestrzeń” panowania Złego, bliski naszemu potocznemu rozumieniu piekła. Chrystus wchodząc do tej „krainy” walczył i pokonał Złego. Skruszył kajdany, ogłosił zbawienie wszystkim, począwszy od Adama. Te różne wątki stanowią w istocie obrazowy komentarz do słów św. Pawła: „Śmierć nad Nim nie ma już władzy” (Rz 6,9). Chodziło o to, aby pokazać, że zbawienie jest podarowane wszystkim ludziom – nie tylko tym, którzy przyjdą po Chrystusie, ale i tym, którzy zmarli przed Jego przyjściem.
Czy wszyscy mieszkańcy Szeolu zostają ocaleni?
– Tego nie wiemy. Niektórzy Ojcowie Kościoła sądzili, że tak. Natomiast główny nurt Tradycji nie roztrząsał jakoś szczególnie tego problemu. Poprzez ideę „zstąpienia do piekieł” wyrażano to, że możliwość zbawienia została ofiarowana wszystkim.
Czy zdanie „zstąpił do piekieł” ma jakieś znaczenie także dla nas, żyjących po Chrystusie?
– Bóg nie umiera, a jednak dzięki człowieczeństwu Jezusa śmierć stała się doświadczeniem Boga-człowieka. Innymi słowy: Bóg jest z nami także w śmierci. Słowa „zstąpił do piekieł” oznaczają, że los Jezusa jest dokładnie taki sam jak nasz aż do końca. Bóg w Jezusie wchodzi we wszystkie zakamarki ciemnych ludzkich doświadczeń. Jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku kard. Hans Urs von Balthasar poszedł w swojej interpretacji jeszcze dalej niż klasyczna Tradycja. Mówił on, że Chrystus zszedł aż do piekła rozumianego jako stan potępienia, biorąc na siebie także to skrajne doświadczenie. Bóg zbliża się do człowieka, który został zmiażdżony przez własny grzech, przez własną nienawiść. Bóg tak bardzo kocha człowieka, że jest w stanie pójść do piekła, by go ocalić. Być może niektóre wątki koncepcji Balthasara są zbyt śmiałe, ale to jest właśnie wyznanie największej chrześcijańskiej nadziei.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z ks. dr Grzegorzem Strzelczykiem