Nowy numer 13/2024 Archiwum

Homeopatyczny zgryz

Kościół nie jest od oceniania skuteczności leków. To zadanie naukowców. Skoro jednak efektywność i zasady homeopatii są przedmiotem kontrowersji wśród lekarzy i farmaceutów, to nasuwają się również etyczne wątpliwości.

Sami medycy spierają się o homeopatię. Nieraz bardzo ostro. Na łamach tygodnika „Służba Zdrowia” można znaleźć skrajnie sprzeczne opinie. „Bardziej genialnego, doprowadzonego do perfekcji, a przy tym zalegalizowanego oszustwa nie było dotąd w historii ludzkości” – pisze prof. dr hab. Andrzej Gregosiewicz z AM w Lublinie. Ewa Wojciechowska, lekarz, prezes Polskiego Towarzystwa Homeopatii Klinicznej, odpowiada: „Homeopatia jest jedną z metod leczenia; nie jest alternatywą dla medycyny klasycznej, ale jej ważnym uzupełnieniem. Od początku rozwijała się na podstawie praktycznych informacji, a wskazania terapeutyczne leków homeopatycznych zostały ustalone na podstawie kryteriów przyjętych w farmakologii”. Obie strony sporu powołują się na fachową literaturę, odsyłają do autorytetów z tytułami. O homeopatię pokłócili się lekarze nawet na rekolekcjach dla służby zdrowia. Jaka jest prawda?

Woda pamięta?
Christian Hahnemann w 1810 roku opublikował dzieło „Organon”, w którym wyłożył zasady homeopatii. Do dziś jest to podstawowy podręcznik homeopatów. Istotą tej metody jest stosowanie w minimalnych dawkach takich środków, które w większym stężeniu wywołują w organizmie zdrowego człowieka objawy zwalczanej choroby. Pierwsza zasada homeopatii głosi: „podobne leczy się podobnym”. Leki homeopatyczne powstają w ten sposób, że zdrowym ludziom (często samym homeopatom) podawane są różne substancje (mineralne, roślinne, zwierzęce) i obserwuje się, jakie to wywołuje reakcje. Jeśli objawy chorobowe i objawy wywołane użyciem danej substancji są identyczne, to znak, że to odpowiedni medykament.

Druga reguła homeopatii mówi, że im bardziej rozcieńczamy dawkę substancji „leczącej” (właściwie trującej), tym bardziej zwiększa się siła lecząca leku. W procesie produkcji leku homeopatycznego wyjściowa substancja jest poddawana kolejnym rozcieńczeniom i wstrząsaniom (tzw. potencjalizacji). Z chemicznego punktu widzenia, w leku homeopatycznym na ogół nie ma nic poza rozpuszczalnikiem (wodą, alkoholem czy cukrem). Temu nie zaprzeczają sami homeopaci. Na opakowaniach leków homeopatycznych podany jest stopień rozcieńczenia za pomocą umownego kodu. Na przykład na popularnym specyfiku Oscillococcinum, produkowanym z wątroby i serca kaczki piżmowej, znajdziemy napis 200 K, co oznacza ekstremalny poziom rozcieńczenia 1 do 10 400. Aby trafić na choć jedną molekułę wyjściowej substancji, trzeba by spożyć masę tego specyfiku równą masie kilku wszechświatów! Homeopaci twierdzą, że rozpuszczalnik w jakiś sposób „pamięta”, co było w nim rozpuszczone. Żaden znany nam dzisiaj fizyczny czy chemiczny proces nie opisuje jednak takiego zjawiska.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jacek Dziedzina

Zastępca redaktora naczelnego

W „Gościu" od 2006 r. Studia z socjologii ukończył w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie. Laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka. Autor reportaży zagranicznych, m.in. z Wietnamu, Libanu, Syrii, Izraela, Kosowa, USA, Cypru, Turcji, Irlandii, Mołdawii, Białorusi i innych. Publikował w „Do Rzeczy", „Rzeczpospolitej" („Plus Minus") i portalu Onet.pl. Autor książek, m.in. „Mocowałem się z Bogiem” (wywiad rzeka z ks. Henrykiem Bolczykiem) i „Psycholog w konfesjonale” (wywiad rzeka z ks. Markiem Dziewieckim). Prowadzi również własną działalność wydawniczą. Interesuje się historią najnowszą, stosunkami międzynarodowymi, teologią, literaturą faktu, filmem i muzyką liturgiczną. Obszary specjalizacji: analizy dotyczące Bliskiego Wschodu, Bałkanów, Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, a także wywiady i publicystyka poświęcone życiu Kościoła na świecie i nowej ewangelizacji.

Kontakt:
jacek.dziedzina@gosc.pl
Więcej artykułów Jacka Dziedziny