Zapisane na później

Pobieranie listy

Miało być dziecko, mamy aniołka

Po pierwszym poronieniu wydaje się, że świat za kilka tygodni wróci do normy – mówi Monika Nagórko. – Ale śmierć dziecka zmienia. Już zawsze będę inną mamą, kobietą, człowiekiem.

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 21/2008

dodane 28.05.2008 13:50

Gdy pod sukienką mamy zaczyna być widoczny coraz bardziej zarysowany brzuch, wszyscy zagadują, jakie dziecko będzie miało imię, kogo by wolała – chłopca czy dziewczynkę. Ale kiedy nastąpi poronienie, traktują to jako temat tabu. Milczy się o nim przy stole, czasem gwałtownie zmienia temat albo stara nie-umiejętnie pocieszać: „Nie martw się, to był tylko ósmy tydzień, nie zdążyłaś się przyzwyczaić”. – A przecież dziecka nie kocha się dopiero w 40. tygodniu ciąży, ale o wiele wcześniej, nawet przed poczęciem – przekonuje Monika. – Dlatego wolałaby usłyszeć: „Wyobrażam sobie, jakie to trudne” albo „Jestem z tobą”. Bo mieliśmy mieć dziecko, a mamy aniołka.

Piotruś na stole
Monika poznała Andrzeja na finale olimpiady matematycznej. Po maturze przyjechała na studia do Warszawy, a zaraz po studiach wzięła z nim ślub. Za jedno z trudniejszych pytań uważają to, ile mają dzieci. – Jeżeli odpowiadamy, że trójkę żyjących, a dwa aniołki, to rozmówcy zwykle ucinają temat – opowiada. – A przecież jak zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym, to nie mogę mówić, że nie miałam dziecka i liczyć kolejne urodzone z pominięciem tego, które odeszło. Pawełek, ich pierworodny, przyszedł na świat po dwóch latach, w 2002 r. – Jest żywiołowy, wszędzie go pełno, na wszystko musi się wspiąć, nie boi się ludzi – charakteryzuje go tata.

Julcia urodzona w lipcu 2005 r. to jego przeciwieństwo. – Trzy razy sprawdzi, zanim na coś wejdzie, jak jej się rączka ubrudzi, zaraz woła, żeby ją wytrzeć, umie walczyć o rodziców, jak nikt nie zwraca uwagi – ciągnie Andrzej. Najmłodszy, półroczny Piotruś, jest „made in USA”, bo kiedy się począł, wyjechali do Północnej Karoliny, gdzie Andrzej został zaproszony do pracy badawczej przez profesora – specjalistę topologii, gałęzi matematyki, w której się specjalizuje. Potem mogli go urodzić w Izraelu, gdzie przenieśli się za Andrzejem, tym razem pracującym na Uniwersytecie w Beer Szebie. Ale wybrali Polskę. Piotruś leży na stole, przy którym rozmawiamy i uśmiecha się. – Jest pogodny, najspokojniejszy ze wszystkich – cieszą się rodzice.

Słaby sygnał Ani
Między Pawełkiem i Julcią byli Ania i Kuba. – Kiedy Pawełek miał rok, zaszłam w styczniu ciążę, a poroniłam w marcu – pamięta Monika. – Potem zaszłam w ciążę w maju, a w czerwcu znów było poronienie. Dwa razy jej maleństwa odeszły w pierwszym trymestrze. Przy drugiej ciąży, tuż przed poronieniem, Monika zrobiła sobie prywatnie test krwi, który miał wykazać, jaka będzie płeć dziecka. – To dziewczynka, ale sygnał jest bardzo słaby – poinformował ich lekarz.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..