Zapisane na później

Pobieranie listy

Alleluja! Konwent i Emaus

Łatwość komunikacji nie zawsze sprzyja trwałości i głębi kontaktów. A miało być inaczej...

ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów

|

07.04.2010 09:38 GN 14/2010

dodane 07.04.2010 09:38

Konwent już był, Emaus będzie. To brzmi jak hasło dla wtajemniczonych. Wobec tego odsłaniam tajemnicę. Być może w różnych diecezjach i regionach Polski jest nieco inaczej. Ale z mojego okna wygląda to tak...
Dziś komunikacja jest wygodna i szybka, telefon w każdej kieszeni. Zatem i księżom łatwiej być we wzajemnym kontakcie – prywatnym, duszpasterskim, formacyjnym i każdym innym. Pamiętam z moich pierwszych lat kapłaństwa, jakim to wyczynem było odwiedzić księży w dekanacie. Autobus? Rower?

Taksówka? Kiedyś konie i bryczka. W odległych czasach powstał zwyczaj wielkanocnego spotkania wszystkich księży każdego dekanatu. Była to przede wszystkim Msza za zmarłych kapłanów dekanatu. Od kilkudziesięciu lat, gdy wrócił pradawny zwyczaj koncelebrowania Mszy przez wielu kapłanów, ta wielkanocna nabrała bardziej wspólnotowego charakteru. A przed Mszą i po niej księża mają czas na świętowanie Wielkanocy przy wspólnym stole. Ten obyczaj w naszych stronach zwie się wielkanocnym konwentem. W tych dawniejszych czasach, gdy nawet podróż w granicach powiatu bywała całą wyprawą, takie spotkanie trwało zwykle cały dzień, a co niektórzy nawet u gospodarza nocowali.

Dziś z całego dnia zostało kilka godzin. A i to pośpiech daje znać o sobie. Łatwość komunikacji nie zawsze sprzyja trwałości i głębi kontaktów. A miało być inaczej... Teraz drugi zwyczaj. Nowy. W wielu regionach księża po Wielkanocy spotykają się w szerszym gronie – diecezjalnym. U nas nazywa się to „Emaus” – od miana wioski w pobliżu Jerozolimy, dokąd w towarzystwie Jezusa wędrowali dwaj Jego uczniowie. Zwyczaj całkiem niedawny, bo dopiero współczesna komunikacja daje możliwość dojazdu na odległe nieraz miejsce spotkania. Ktoś powie: no tak, ci księża to nic, tylko jeżdżą. Po pierwsze – nie tylko księża. W wielu profesjach jeździ się więcej. A my? Cóż, pracujemy w rozproszeniu, swoich rodzin nie mamy, dlatego powinniśmy być razem – choćby przy okazji poświątecznych spotkań, skoro w same święta naszym domem jest parafia.

Jako współodpowiedzialny za sprawy formacji kapłanów swojej diecezji martwię się raczej tymi współbraćmi, których na naszych spotkaniach z reguły nie ma. A wielkanocna radość uczniów Jezusa była radością przeżywaną nie w pojedynkę, ale wspólnie. Ten szczególny rys wielkanocnej radości odnotowują Ewangeliści. Alleluja!

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej