Zapisane na później

Pobieranie listy

"Jeżdżę po świecie i śpiewam obcym"

Jack Savoretti - niezwykły muzyk, mąż, ojciec, który roztańczył Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu.

Małgorzata Gajos

|

GOSC.PL

dodane 17.05.2019 08:31

Polska, Niemcy, Anglia, Włochy

Jack w trakcie koncertu okazał się świetnym gawędziarzem. Poruszony był też postawą publiczności. "You're so polite" (jesteście tacy uprzejmi) - powtarzał kilkakrotnie - i dodał ze śmiechem "I'm not used to it" (nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajony). Jak się okazało muzyk ma polskie korzenie i jest pierwszą osobą z rodziny, która po latach przyjechała do Polski. Co więcej jego dziadek był Żydem, zakochał się w Niemce, uciekli do Paryża, a następnie do Anglii. Tam urodziła się jego mama, a jego tata jest Włochem. - Jest dumny z moich polskich korzeni, niemieckich, włoskich... wiem brzmi to absurdalnie. W każdym kraju, w którym gramy, mogę powiedzieć "dobrze być w domu" - opowiadał. - Ta piosenka jest dla was - i zaczął śpiewać  "Tie me down".

Jack Savoretti - Tie Me Down
JackSavorettiVEVO


"Co robi twój tata?"

Savoretti wytłumaczył także tytuł swojej najnowszej płyty "Singing to strangers" (śpiewając obcym). Wiadomo, że jako muzyk całkiem sporo podróżuje, często nie ma go w domu, przywozi prezenty z różnych zakątków świata. Pewnego dnia u jego córki były znajome dzieciaki i jedno dziecko zapytało nagle: "Co robi twój tata?". Jack stał pod drzwiami i czekał na odpowiedź.

Moja córka ma dużą wyobraźnię, więc czekałem. Myślałem, że może powie, że tata jest agentem FBI albo że pomaga świętemu Mikołajowi w weekendy. A ona odpowiedziała: "Nie wiem. Mój tata jeździ po świecie i śpiewa obcym".

Po czym zaśpiewał tytułową piosenkę. Jednak pod koniec koncertu stwierdził, że nie śpiewa już dla obcych, ale dla przyjaciół i że od tej pory w Polsce czuje się jak w domu. 

Jack Savoretti - Singing To Strangers (Live from Annabel's)
Jack Savoretti

 

Człowiek, który roztańczył NFM

Ale żeby tego wszystkiego było mało, to muzyk tak oczarował publiczność, że zaczęła tańczyć. Ludzie wstali i na tyle ile mieli miejsca zaczęli kołysać się, klaskać, jakby byli w klubie, a nie w Narodowym Forum Muzyki. Jedna para, która była najbliżej sceny, wyszła przed scenę i zaczęła tańczyć. To było niezwykłe. Gdy opowiadałam o tym znajomym byli w szoku. Osobiście nie słyszałam, by w NFM publiczność tańczyła. I jak już wstaliśmy w pewnym momencie, tak właściwie do końca już nie usiedliśmy.

Mam nadzieję, że Jack Savoretti znowu zawita do Polski i pojawi się kolejna okazja, by go posłuchać, a może także znowu zatańczyć. 

 

 

2 / 2

Małgorzata Gajos

Redaktorka serwisu gosc.pl

Studiowała polonistykę (specjalność sztuki widowiskowe) i italianistykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Ukończyła podyplomowe studia biblijne na Papieskim Wydziale Teologicznym. Jest świecką salezjanką współpracowniczką. Jej motto to hasło św. Jana Bosko: „Odpoczniemy w niebie”. A obszar specjalizacji to film i teatr.

Kontakt:
malgorzata.gajos@gosc.pl
Więcej artykułów Małgorzaty Gajos