Rozmowa z Pawłem Musiałkiem, ekspertem ds. polityki zagranicznej Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Bartosz Bartczak: Jakie znaczenie może mieć wybór Polski na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ?
Paweł Musiałek: Trzy punkty wydają mi się najbardziej istotne. Po pierwsze, trzeba by zacząć od kwestii prestiżu. Rada Bezpieczeństwa Grupuje 15 państw, które decydują o globalnym bezpieczeństwie. Uczestnictwo w tym gronie na pewno dodaje Polsce dużego prestiżu, pozwala budować wizerunek naszego kraju jako państwa, które jest zaangażowane w sprawy globalne. Druga kwestia to jest wpływ na poszczególne decyzje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Oczywiście wpływ nie taki duży, jaki ma pięć mocarstw mających prawo veta. Ale nie powinien ten wpływ być bagatelizowany. Mniejsi członkowie Rady są w stanie przeforsować swoje pomysły, jeżeli mają dobrą strategię, jeśli odpowiednio przedstawią problem, poszukają partnerów. To jest pole do popisu dla naszej dyplomacji. Trzeci punkt, to fakt, że Rada Bezpieczeństwa jest istotnym forum dyskusyjnym dla dyplomatów. Za pomocą tego narzędzia jesteśmy w stanie stworzyć sobie nowe kanały komunikacji. Jest to szczególnie istotne w naszych relacjach z mocarstwami. Ich politycy rzadko spotykają się z polskimi przywódcami, ze względu na brak czasu. Uczestnictwo w Radzie Bezpieczeństwa pozwala polskim dyplomatom na rozmowę i możliwość sondowania dyplomatów innych, ważnych krajów.
Jakie inicjatywy może wysuwać Polska na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, jakie tematy będą istotne dla naszego kraju?
Kluczowa dla nas kwestia to uregulowanie konfliktu na Ukrainie. Doszło tam do naruszenia prawa międzynarodowego i Rada Bezpieczeństwa jest świetnym forum do tego, aby podkreślać konieczność respektowania tego prawa jest podstawą ładu międzynarodowego. Prawo to zostało naruszone w wielu punktach, bo zarówno w obszarze integralności terytorialnej, respektowania podmiotowości politycznej czy równości państw. Kwestia ukraińska będzie dla Polski najbardziej doniosła, ale też i najtrudniejsza, ze względu na to, że Rosją, członek posiadający prawo veta, nie będzie pozytywnie patrzyła na działania Polski, które nagłaśniały by konflikt w Donbasie w sposób niekorzystny dla Rosji. Różnimy się z Moskwą w interpretacji tego, co się stało na Krymie i we wschodniej Ukrainie. To jest dla nas więc duże wyzwanie. Polska od dłuższego czasu wspiera też pomysł reformy Rady Bezpieczeństwa ONZ. Oczywiście, szansa na reformę nie jest duża, gdyż musiały by ją zaakceptować wszystkie mocarstwa. Ciekawa jest propozycja reformy, którą złożyli niedawno Francuzi. Polega ona na tym, że wyeliminowana miałaby być sytuacja, że strona sporu o łamanie prawa międzynarodowego jest jednocześnie sędzią w tej sprawie. Jeśli mocarstwa, mające prawa veta, były by stroną w sporze, nie miały by prawa głosu w kwestii rezolucji poruszającą tę sprawę. Polska jakiś czas temu zdeklarowała poparcie inicjatywie francuskiej, i w interesie Polski jest to, żeby ta reforma doszła do skutku. Dlatego nasz kraj powinien udzielić poparcia dyplomacji francuskiej, w celu forsowania tej reformy. Oczywiście jest też dużo kwestii nie związanych z kontynentem europejskim, nie dotykających polskich interesów, ale w których Polska może zabierać głos. Daje nam to świetną możliwość nauki, rozeznania w sprawach globalnych, w których rzadko bierzemy udział z racji tego, że nie mamy dużych zasobów, a co za tym idzie, interesów globalnych.
Czy uczestnictwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ będzie miało jakieś przełożenie na naszą pozycję w Unii Europejskiej czy NATO?
Oczywiście jest to związek bardzo niebezpośredni. Każda z tych organizacji kieruje się własną logiką i udział w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie oznacza automatycznego przełożenia na naszą rolę w Unii czy w NATO. Ale jeżeli Polska będzie widocznym członkiem Rady, będzie wnosiła konstruktywne propozycje, to niewątpliwie będzie to dodawało wagi naszemu krajowi w relacjach z NATO czy Unią.