Kolarz Rafał Majka długo nie potrafił znaleźć słów, które mogłyby opisać, jak się czuje po zdobyciu brązowego medalu olimpijskiego w wyścigu ze startu wspólnego w Rio de Janeiro. "Zasłużyłem na ten sukces, przeżegnałem się przed zjazdem i to mi dużo dało" - powiedział.
To właśnie był bowiem decydujący moment. Majka oderwał się od grupy czołowej razem z Włochem Vincenzo Nibalim i Kolumbijczykiem Sergio Henao. I nagle, 11 kilometrów przed metą, dwaj rywale Polaka przewrócili się na zjeździe.
"Patrzę, leżą rowery przede mną. Szybko je minąłem i zorientowałem się, że zostałem sam. Pomyślałem: +jadę po złoto+. Ale było naprawdę ciężko. Łapały mnie skurcze, nie miałem siły na finisz. Może ktoś powie, że szkoda pierwszego miejsca, ale ja się naprawdę bardzo cieszę z brązu" - mówił mocno zmęczony Majka.
Już przed startem miał myśli, że może się udać powalczyć.
"Rano wsiadłem na rower i uwierzyłem w siebie. Czułem, jak mi się nogi kręcą i chyba było to też widać" - dodał.
Kolarz z Zegartowic debiutował w igrzyskach i od razu sięgnął po medal. Jednak jeszcze dwa kilometry przed metą był liderem. Wówczas jednak różnica między goniącymi go Belgiem Gregiem Van Avermaetem i Duńczykiem Jakobem Fuglsangem mocno malała.
"Proszę mi uwierzyć. Ja teraz jestem jeszcze w szoku, że się nie wyłożyłem na tym zjeździe. Było tak blisko i mogłem też się wywrócić. Przed tym ostatnim zjazdem przeżegnałem się i to mi chyba dużo dało. Przede wszystkim chciałbym jednak podziękować chłopakom, bo zrobili dla mnie wielką robotę. Próbowałem to wykończyć. Szedłem na złoto, ale nie miałem już siły" - tłumaczył.
Ostatni raz w kolarstwie szosowym Polacy zdobyli medal na igrzyskach w Seulu w 1988 roku.
"Ja tego nie pamiętam. Jeszcze mnie na świecie nie było, ale chyba teraz pokazałem, że trzeba za mnie trzymać kciuki. Czasami słyszę dużo krytyki, że Majka nie wygrywa wielkiego touru, ale jak widać moja kariera bardzo dobrze się rozwija. A po tym medalu mogę już zakończyć sezon" - powiedział.
Szczególne podziękowania skierował pod adresem Michała Kwiatkowskiego.
"Pokazaliśmy, że jesteśmy jedną drużyną. Michałowi pomogłem w zeszłym roku w mistrzostwach świata, a on mi się odwdzięczył dzisiaj. To jest właśnie kadra i jedziemy wszyscy na jednego" - zauważył.
Medal zadedykował żonie, rodzicom i całej rodzinie, ale nie zapomniał także o swoim pierwszym trenerze Zbigniewie Klęku.
"Dziękuję mu za to, że mnie wychował" - powiedział Majka.
To pierwszy medal wywalczony przez Polskę w rozpoczętych w piątek igrzyskach olimpijskich.