Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Rozpychanie łokciami, czyli witamy w UE

Najważniejsze w dzisiejszej rezolucji Parlamentu Europejskiego jest to, że nie dotyczy ona wyłącznie Polski.

Kluczowy jest jej punkt, mówiący, że PE „oczekuje od Komisji Europejskiej monitorowania wszystkich (podkr. jd) państw członkowskich w ten sam (jak Polski - przyp. jd) sposób pod kątem szacunku do demokracji, przestrzegania prawa i praw podstawowych, a tym samym unikania podwójnych standardów”.

Rzeczywistość jest taka, że w Unii Europejskiej od lat mamy do czynienia z rozpychaniem się łokciami w celu zdobycia jak największej władzy, jak najszerszych kompetencji - jak nie przez prawodawstwo, to przez swego rodzaju „zasiedzenie”. Dlatego nie są bezpodstawne obawy, że zapisane w dzisiejszej rezolucji „monitorowanie” może powoli i miękko przejść w coś zbliżonego do „kontroli” czy „nadzoru”. Polski precedens może z czasem mieć skutki także dla innych państw członkowskich. W kontekście zbliżającego się referendum w sprawie Brexitu wprowadzanie wspomnianego zapisu do rezolucji wydaje się wręcz antyunijne.

A jak rezolucja wpłynie na sytuację wewnątrz Polski?

Mówiąc w uproszczeniu, na forum UE mamy do czynienia z dwoma rodzajami podziałów. Pierwszy to podział według interesów poszczególnych państw. Drugi to podział według interesów różnych obozów ideologicznych: socjalistów, liberałów, chadeków itd. Współistnienie interesów narodowych i ideologicznych czy partyjnych jest naturalne. Ważne jednak, które interesy przyjmuje się za priorytetowe. Opcja pierwsza to pierwszeństwo dla współdziałania różnych partii z tego samego kraju w promocji i obronie jego interesów. Opcja druga to priorytet dla współdziałania zbliżonych do siebie ideologicznie partii z różnych krajów w celu przeprowadzania swoich pomysłów w całej Unii oraz zwalczania wewnętrznych przeciwników politycznych z pomocą sojuszników z innych krajów.

Obecna polska opozycja wybrała to drugie rozwiązanie. Mówił o tym sam Grzegorz Schetyna na nagraniach ujawnionych w końcu zeszłego roku. Polscy wyborcy przy urnach ocenią, czy słuszna była decyzja (nie tylko PO), by iść z innymi przeciwko rządowi własnego kraju. Jednak znajomość doświadczeń historycznych naszego narodu pozwala wątpić, by Polacy chcieli poprzeć siły usiłujące urządzać nam państwo przy pomocy z zewnątrz. Także aktualne sondaże poparcia nie są dla opozycji pomyślne.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały