PiS wygrał Trybunał

Podpis prezydenta pod nowelizacją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym kończy pewien etap sporu wokół Trybunału. Najpierw PO w poprzedniej kadencji wybrało niezgodnie z konstytucją dwóch sędziów, potem PiS w tej kadencji według TK wybrał pięciu nowych sędziów też niezgodnie z konstytucją. Doszło do pata, z którego korzystne dla siebie wyjście znalazł PiS, nowelizując teraz ustawę o Trybunale w taki sposób, aby zagwarantowane były interesy tej partii.

Wbrew temu, co mówi opozycja, nowelizacja nie zablokuje prac TK, cały czas może orzekać, choć rzeczywiście będzie to wymagać zaangażowania większej liczby sędziów niż do tej pory. Orzeczenia mają być rozpatrywane w pełnym składzie, czyli co najmniej przez 13 sędziów, i zapadać większością 2/3. Siedmiu sędziów wystarczy do orzekania w sprawach skarg konstytucyjnych, pytań prawnych sądów oraz zgodności ustaw z umowami międzynarodowymi.

Druga istotna nowość to przepis mówiący o tym, że terminy rozpatrywania wniosków wyznaczane będą w TK według kolejności wpływu. W praktyce oznacza to, że każde orzeczenie TK musi mieć poparcie sędziów związanych z PiS, a do tego ustawy wprowadzane przez PiS mogą być rozpatrywane nawet za kilka lat. W ten sposób partia Jarosława Kaczyńskiego zabezpieczyła się przed blokowaniem jej inicjatyw legislacyjnych przez TK, jednak nie sparaliżowała prac Trybunału.

PiS tłumaczy swoje postępowanie uwikłaniem politycznym sędziów TK, które - według tej partii - mogło powodować blokowanie reform nowego rządu.

Przebieg sporu wokół TK potwierdza te obawy. Teraz PiS będzie mógł zmieniać prawo, aby realizować swoją wizję państwa. Problem w tym, że nie tłumaczy Polakom, na czym ta wizja polega. Obietnice z kampanii trudno nazwać spójną koncepcją. Warto, aby Jarosław Kaczyński jasno wyjaśnił, jaki ma pomysł na Polskę, i przekonał, że ten pomysł wart był walki z Trybunałem.