Rodzicom grożą grzywny nawet do 50 tys. złotych - podaje TVP Info.
Sprawa dotyczy aż 140 rodzin z województwa pomorskiego. Część z nich odwołuje się do ministerstwa zdrowia, gdyż kary są niebagatelne - sięgają nawet 50 tys. złotych. Mogą zostać uchylone, jeżeli rodzice zaszczepią swoje dzieci - podaje TVP Info.
Jeszcze w kwietniu 2015 pojawiała się informacja, że wojewoda pomorski nałożył pierwsze takie kary na rodziców, którzy nie chcieli szczepić dzieci przeciw chorobom zakaźnym. Teraz posypały się kolejne grzywny. Rodzice co dziesiątego dziecka od razu zaszczepili maluchy. Reszta w dalszym ciągu nie zgadza się na szczepienia i odwołują się od decyzji. Jak powiedział TVP Info rzecznik wojewody pomorskiego Roman Nowak, 40 decyzji o karach już zostało uchylonych.
Z roku na rok coraz więcej jest nieszczepionych dzieci. W 2011 były ich 3 tysiące, w ubiegłym roku już 12. Rodzic, który dziecka nie zaszczepi, najpierw dostaje upomnienie i wezwanie na szczepienie. Jeśli to nie skutkuje, grozi mu grzywna - maksymalnie 10 tys. złotych. Przy opuszczeniu kilku szczepień kwota ta się pomnaża.
Rodzice boją się autyzmu i rtęci, która - jak przekonują - jest groźna dla dzieci i służy jako konserwant w niektórych szczepionkach. Większość rodziców spotkała się z nazwą tiomersal (w USA znany też jako thimerosal). Jest to organiczny związek rtęci, który przez dość długi czas był stosowany jako substancja konserwująca w niektórych szczepionkach. Związek ten w organizmie uwalnia etylortęć, która chemicznie jest podobna do metylortęci, ale w odróżnieniu od niej nie ulega bioakumulacji i jest wydalana. Obecnie tiomersal jest obecny tylko w jednym rodzaju szczepionki skojarzonej dla małych dzieci – DTP (błonica, tężec, krztusiec). Jest tam 50 mikrogramów tiomersalu, co jest równoważnikiem 25 mikrogramów etylortęci.
Więcej na ten temat:
Ale strach nie jest jedynym powodem, dla którego rodzice dzieci nie szczepią. Szczepionek zwyczajnie brakuje, szczególnie tych na tężec, błonicę i krztusiec. Najdłużej muszą czekać dzieci przedszkolne. W październiku zwrócił na to uwagę "Dziennik Gazeta Prawna". Dostawcy nie nadążają z realizacją zamówień na czas, a liczba chorujących na krztusiec podejrzanie rośnie. Rok temu było ich 1,6 tys., a teraz już 3,5 tys. - alarmowała gazeta. Szczególnie ten wzrost jest widoczny u sześciolatków, którym wstrzymane zostały szczepienia, by wystarczyło dla niemowląt.
Eksperci ostrzegają, że jeżeli tendencja do nieszczepienia dzieci się utrzyma, grozi nam powrót takich chorób jak odra czy polio. Zaniechanie szczepień jest równoznaczne z powrotem chorób zakaźnych, które dziesiątkowały ludzkość jeszcze w pierwszej połowie XX wieku – tłumaczyła dr n. med. Iwona Paradowska-Stankiewicz, konsultant krajowy ds. epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH.
Jednak powrót niektórych chorób to nie tylko kwestia nieszczepienia dzieci, ale także niedoskonałości szczepionek i mutowania bakterii, które zwyczajnie się na szczepionki uodparniają. Jeszcze dwa lata temu "New England Journal of Medicine" pisał, że wspomniany wcześniej krztusiec wraca w takich krajach jak USA, Finlandia, Francja czy Japonia, gdyż dostępna szczepionka nie w pełni chroni przed tą chorobą. W efekcie bakterie mutują i powstał nowy ich szczep. "Mutacja jest efektem powolnych zmian genetycznych, tzw. dryfu antygenowego, powstała na skutek powszechnej odporności poszczepiennej" - wyjaśniał PAP dr Paweł Grzesiowski z Instytutu Profilaktyki Zakażeń.
Więcej na ten temat:
Jak przekonuje w rozmowie z TVP Info Justyna Socha, założycielka stowarzyszenia "Stop NOP", zmuszanie rodziców do szczepienia dzieci jest niezgodne z prawem. Stowarzyszenie pisało nawet list w tej sprawie do prezydenta RP.
jad /TVP Info