Nowy numer 13/2024 Archiwum

NIC do powiedzenia

Debatę prezydencką wygrali: Ziemiec, Gawryluk i telewidzowie, którzy wybrali transmisję meczu Barcelony. Obaj kandydaci na prezydenta poza podium.

Podsumujmy krótko niedzielną debatę prezydencką:

Komorowski wraca do formy. W końcu był w jakimś stopniu dynamiczny. Co z tego, że paliwem napędowym było niemal uświęcone przez PO straszenie PiS-em - grunt, że prezydent przynajmniej nie spał, jak przez poprzednie miesiące kampanii. W zasadzie cały jego program najwyraźniej opiera się na tym, że od pięciu lat jest świetnie, a jak PiS dojdzie do władzy to już tak cudownie nie będzie. Jak nie wierzycie, że żyjemy w Eldorado, to znaczy, że jesteście z PiS-u i lepiej się zastanówcie, dlaczego podpalacie Polskę. Przy okazji prezydent przypisuje sobie zasługi, że mamy dotacje unijne (bo większość inwestycji jest mocno dofinansowanych ze wspólnego budżetu UE) , a PiS odpowiedzialnością za to, że Wielka Brytania otwarła w czasie ich rządów rynek pracy dla Polaków.  Zatem wraz z dynamiką, wróciła stara, znana arogancja...

Na plus u pana prezydenta - świetna praca pani Jowity, uwidoczniona głównie na próbie przekazu, że "Duda to tylko poseł PiS i niech tak pozostanie". Co ważne, tym razem pani suflerka nie była uchwytna dla kamer. To też niemały postęp. Niestety jednak Bronisław Komorowski wciąż nie jest w stanie zadać pytania bez kartki - być może pani Jowita napisała zbyt trudne pytania, albo pamięć pana prezydenta już nie pierwszej świeżości.

Kandydat Duda uśmiechnięty i pogodny - doskonale przedstawił polityczne CV swojego rywala. Mógłby być jego rzecznikiem prasowym lub szefem sztabu Komorowskiego i zrobiłby to zdecydowanie lepiej niż poseł Tyszkiewicz.

Zwycięzca pierwszej tury w swoim czasie debatowym zajęty głównie odpowiadaniem na zaczepki rywala - choć, co trzeba zaznaczyć, nie dał się wciągnąć w narrację typu "bo to wy, a nie my". Więcej z nim zatem zgody i bezpieczeństwa.

Z kolei dynamika odpowiedzi Dudy sugeruje, że kandydat pomylił debatę ze spotkaniem z wyborcami i nikt ze sztabu nie wyprowadził go z błędu. Tym niemniej jest przynajmniej zdolny do samodzielnego zadawania pytań przeciwnikowi politycznemu.

OCENA KOŃCOWA: Obaj kandydaci dużo gadali (notorycznie przeciągając odpowiedzi poza ustalony czas, a PBK na dodatek systematycznie przerywał AD), obaj też mieli NIC do powiedzenia. W sposób doskonały przekonali do siebie już przekonanych wyborców. Zwycięzcą debaty zostali: Krzysztof Ziemiec, Dorota Gawryluk i telewidzowie, którzy w niedzielny wieczór wybrali transmisję meczu FC Barcelony. Obaj kandydaci na prezydenta - niestety poza podium.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera