Polska nie powinna ratyfikować tzw. konwencji przemocowej. Wprowadziłaby ona nasz kraj na drogę rozwoju w złym kierunku, a obalenie konwencji przez polski Trybunał Konstytucyjny byłoby trudne - wynika z naszej rozmowy z byłym prezesem TK prof. Andrzejem Zollem.
Konwencją mają się dziś zająć sejmowe komisje spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości i praw człowieka. Jeśli przyjmą sprawozdanie, projekt ustawy upoważniającej prezydenta do ratyfikacji konwencji będzie można poddać głosowaniu w Sejmie. Niewykluczone, że odbędzie się ono w piątek.
Profesor Zoll uważa, że konwencja zagraża cywilizacji europejskiej, która opiera się na etyce chrześcijańskiej, prawie rzymskim i filozofii greckiej. Problem w tym, że konwencja jest tak napisana, że można ją interpretować w duchu tych trzech fundamentów kultury europejskiej, ale można także w sposób zupełnie z nimi sprzeczny. - Boję się, że ta druga interpretacja będzie obowiązująca - przyznaje wybitny prawnik.
Razi go umieszczanie tradycji i religii wśród elementów sprzyjających przemocy. Może to być wykorzystywane przez osoby kwestionujące chrześcijański model rodziny. - Takie głosy już są - zauważył profesor.
Jeszcze bardziej razi go wprowadzenie w konwencji podziału: płeć biologiczna i płeć społeczno-kulturowa. Z logicznego podziału wynika, że są to pojęcia rozłączne. Oznacza to odcięcie płci płci społeczno-kulturowej od cech biologicznych. Na tym właśnie opierają się pomysły zmierzające do zmiany obyczajów. - W niedobrym kierunku - podkreśla prof. Zoll.
Spytaliśmy go także o relację konwencji z zapisem polskiej konstytucji, według której małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Jak się okazuje, i z tym zapisem zwolennicy związków homoseksualnych próbują sobie radzić Np. w opinii profesorów Łętowskiej i Woleńskiego, skoro polska konstytucja mówi o małżeństwie jako związku kobiety i mężczyzny, to rzeczywiście jest ono zarezerwowane dla osób różnej płci. Ale już rodzina mogłaby być - ich zdaniem - homoseksualna. Jak zauważył prof. Zoll, jest to rzeczywiście rozumienie literalne, ale zupełnie sprzeczne z intencjami twórców konstytucji.
Co na to konwencja przemocowa? Zdaniem prof. Zolla można ją interpretować na różne sposoby. Dlatego trudno byłoby ją skutecznie zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego po ewentualnej ratyfikacji. Najlepiej byłoby jej w ogóle nie ratyfikować.
Oczywiście zawsze można byłoby zaskarżyć do TK niszczące rodzinę akty prawa polskiego, których wprowadzenie byłoby tłumaczone koniecznością wykonania postanowień konwencji.
jdud