1Przypowieść o przewrotnych robotnikach winnicy odnosi się w pierwszym rzędzie do Izraela.
Historia relacji między Bogiem a narodem wybranym nie była usłana różami. Bóg posyłał do swojego ukochanego ludu proroków, ale nie byli oni witani ani otwartymi rękami, ani otwartymi uszami czy sercami. Losem Bożych wysłańców bywało raczej odrzucenie, prześladowanie, a nawet śmierć. Ten dramat osiągnął swój zenit w historii Jezusa, Syna Bożego. Nawet On zostaje odrzucony, skazany na śmierć, ukrzyżowany. Ten zasadniczy sens przypowieści nie powinien nas uspokajać: „aha, to nie o nas”. To zdecydowanie także o nas. Na trzech poziomach. 2Poziom indywidualny, czyli działka w Bożej winnicy, za którą odpowiadam. Moje życie, powołanie, praca. Trzeba dobrze rozróżnić dwie rzeczy. To normalne, że człowiek chce widzieć plon swojego życia, miłości, cierpienia, krwawicy. Ale nie wolno mu uznać, że ta satysfakcja z owoców jest czymś, co mu się należy od życia. Ta granica jest cienka i łatwo ją przekroczyć. Jej naruszenie prowadzi do skutków opisanych w przypowieści. Kiedy moje pragnienie cieszenia się owocami mojej pracy, miłości, życia zamienia się w roszczenie, w „prawo do własnego szczęścia”, kiedy staje się celem, o który walczę do upadłego, wtedy zaczyna się równia pochyła. Końcem tej drogi jest mordowanie proroków, a nawet zamach na samego Boga, którego nie postrzegamy już jako swojego największego „Sponsora”, ale wyzyskiwacza żerującego na naszej pracy, od którego trzeba się wyzwolić. 3Kościół – druga płaszczyzna. W jego historii także odrzucano Bożych wysłańców. Potem wynoszono ich na ołtarze, ale za życia swoje wycierpieli. Bywali nierozumiani, napotykali odrzucenie, cierpienie, a czasem nawet śmierć (np. św. Joanna d’Arc). Gospodarz winnicy miewa wciąż problem z tym, by „odebrać plon jemu należny”. Ile w naszych parafiach, wspólnotach myślenia w kategoriach konkurencji, porównywania się z innymi, szukania potwierdzenia, że „my jesteśmy lepsi, u nas to kościół pęka w szwach, nie to co u was”. Na ile słuchamy ludzi posłanych do nas przez Boga? Jak traktujemy jego proroków? Czy pamiętamy, że to nie jest nasza winnica, w której wprowadzimy demokratyczne porządki i urządzimy ją po naszemu? Winnica jest Pana i dla Pana. Jemu się należy plon. My jesteśmy dzierżawcami, nie właścicielami Kościoła. Owszem, możemy się stać właścicielami Bożego dziedzictwa, ale na pewno nie jako zabójcy proroków, walczący o łupy, tylko jako Jego dzieci. 4Winnicą Boga jest ostatecznie cały świat. On go założył i oczekuje plonu. Logika naszych czasów przypomina myślenie owych przewrotnych robotników z przypowieści. Pozbądźmy się Boga, będziemy robić sami, co chcemy. Nie ma żadnych sztywnych norm, sami ustalamy reguły gry. Winnica należy do nas, będzie wesoło. Do czasu. Kiedy właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz