Polska zdobyła mistrzostwo świata w siatkówce mężczyzn. W katowickim Spodku wygrała z Brazylią 3:1.
Pierwszy set - pod dyktando Brazylijczyków. Wrażenie robiła ich doskonała gra blokiem i w obronie. Rozgrywający Bruno Rezende gubił polski blok. Wyróżniającym się zawodnikiem w tej partii był Lucarelli. Polacy grali nieźle, ale na tak grającą drużynę Canarinhos to nie mogło wystarczyć. Brazylijczycy utrzymywali 4-5-punktową przewagę. Ostatecznie przegraliśmy tego seta do 18.
Trener Stephane Antiga (z prawej) Bartłomiej Zborowski /PAP W drugim secie to Polacy utrzymywali paropunktowe prowadzenie. Na drugą przerwę techniczną siatkarze schodzili przy wyniku 16:11 dla Polski. Wielka w tym zasługa naszego rozgrywającego Fabiana Drzyzgi, który nękał Brazylijczyków trudną zagrywką. Wystarczyła jednak seria doskonałych serwisów jego vis-à-vis Bruno, by stan rywalizacji w tym secie się wyrównał. Nerwową końcówkę wygrali Polacy 25:22. W tej partii dobrą zmianę na pozycji rozgrywającego dał Paweł Zagumny.
Set trzeci - znów na fantastycznym poziomie. Punkt za punkt. W końcówce przewagę zyskali Polacy. I wygrali ją minimalnie do 23. Wyraźnie Zagumny jako rozgrywający "nie leżał" Brazylijczykom. Może nie rozgrywa gra on tak szybko jak młodszy Drzyzga, ale łatwiej udawało mu się mylić przeciwników. A Mateusz Mika, który w tej odsłonie odciążał ciągnącego wcześniej grę Polaków Mariusza Wlazłego, notował świetne statystyki.
MVP turnieju Mariusz Wlazły poinformował,że zakończył reprezentacyjną karierę Andrzej Grygiel /PAP Czwarty set - znów siatkówka na najwyższym światowym poziomie. Precyzja i spokój Mateusza Miki - wręcz profesorskie. To był mecz jego życia. I... zwycięstwo. Czy ktoś będzie pytał, do ilu...?
Polacy przerwali w ten sposób serię Brazylijczyków, którzy poprzednio trzykrotnie z rzędu zdobywali tytuł mistrzów świata. Nasi powtórzyli sukces, który wywalczyli ich poprzednicy w 1974 r.
Sport.pl podał, że wygranym finałem mistrzostw świata z zdobyciem tytułu najbardziej wartościowego zawodnika turnieju (MVP) 31-letni Mariusz Wlazły zakończył reprezentacyjną karierę.
Mateusz Mika (pośrodku) Bartłomiej Zborowski /PAP Tym razem zrezygnowano z wyboru jednego zawodnika na danej pozycji, ale zdecydowano się na "Drużynę Marzeń". Znalazło się w niej dwóch brazylijskich przyjmujących - Lucarelli i Murilo, dwóch środkowych Polak Karol Kłos i Niemiec Markus Boehme, libero Francuz Jenia Grebennikov, atakujący Wlazły i rozgrywający Niemiec Lukas Kampa.
Tego samego dnia po południu Niemcy pokonali Francuzów 3:0 i zdobyli brązowy medal.
Nasza sonda: Wolisz siatkówkę czy futbol?
Kapitan Michał Winiarski z pucharem Andrzej Grygiel /PAP
jdud /PAP