Nowy numer 18/2024 Archiwum

Rozrywany

Im bardziej Go rozrywano, tym bardziej żył…

W czasie modlitwy uwielbienia w chorzowskiej parafii św. Jadwigi, do której zaglądnąłem, przyszedł mi na myśl obraz. Był niezwykły, intensywny, wyrazisty. Znam na pamięć pragnienie św. Pawła, który pisał: „Jeszcze bardziej jednak pragnąłbym, żebyście prorokowali” (1 Kor 14,5). Nie jestem zawodowym prorokiem, ani nawet raczkującym amatorem. Wiem jednak (przekonałem się o tym nieraz), że Bóg zsyła charyzmaty wówczas, gdy zaczynamy służyć.

Obraz nie znikał. Wiedziałem, że nie pochodzi ode mnie. Czułem to jakoś podskórnie. Nie wysilałem pamięci, nie gimnastykowałem wyobraźni. Nie miałem odwagi wypowiedzieć go publicznie. „Panie, jeśli to pochodzi od Ciebie, proszę, niech jakaś osoba z prowadzących modlitwę poda mi w tej chwili mikrofon” – prosiłem w ciszy o rzecz prawdziwie absurdalną. Czemu mieliby to robić? W tym momencie Leszek odsunął się na bok, zaprosił mnie gestem do przodu, a stojąca obok niego Ola… podała mi mikrofon. Opowiedziałem o tym, co ujrzałem.

Na tronie siedział jednoroczny Baranek. Drżał. Był przerażony. Panicznie się bał. Usłyszałem łagodny głos: „Nie bójcie się. Ja bałem się za Was w Ogrójcu”. Ciarki…

Zaraz potem przyszła druga „migawka”: obok tronu zaczął płonąć ogień. Potężny, języki ognia lizały niebo. Przez środek ognia szedł Baranek. Szedł i krzyczał: „Bierzcie i jedzcie”.

Trzeci obraz. Tłum podchodził do Baranka i rozrywał na kawałki Jego ciało. I paradoks: im bardziej Baranek był rozrywany… tym mocniej żył. Im bardziej był raniony, tym intensywniej tętnił życiem.

Skończyłem mówić. Byłem niezmiernie poruszony tym obrazem, ponieważ nie byłem jednak pewien, czy to, co powiedziałem, pochodziło ode mnie (naprawdę brak mi wiary!), poprosiłem: „Panie, niby wiem, że w chwili, gdy Cię poprosiłem, wręczyli mi mikrofon, ale na wszelki wypadek proszę, potwierdź ze te słowa”. I otworzyłem Biblię.  „Potem oddzielili części przeznaczone na całopalenie, wręczając je grupom utworzonym według rodów, synom ludu, aby je złożono w ofierze dla Pana, jak napisane jest w księdze Mojżesza. Upiekli następnie baranka paschalnego na ogniu” (2 Krn 35) – przeczytałem. Nie miałem więcej pytań.

Ośmielam się przytoczyć tę sytuację, bo obraz miał ogromny wpływ na to, co przeżywałem w ciągu ostatnich tygodni.

Takiego mamy Boga. Im bardziej rozrywamy Jego ciało, tym mocniej tętni w Nim życie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza