Im dłużej słucham wypowiedzi prof. Dębskiego, tym bardziej mam wrażenie, że nie tylko jest zwolennikiem aborcji, ale też człowiekiem bezgranicznie zazdrosnym o sukces Szpitala Świętej Rodziny.
04.07.2014 12:30 GOSC.PL
Trwa ogólnopolska akcja „Dokop prof. Chazanowi”, zorganizowana pod patronatem medialnym głównych mediów (w tym niezastąpionej w takiej roli „Gazety Aborczej”). Ambasadorem akcji jest sam minister zdrowia, lekarz i dyplomowany pediatra Bartosz Arłukowicz. Głównym wykonawcą: NFZ, który nałożył właśnie na szpital prowadzony przez prof. Chazana karę wysokości 70 tys. zł. za to, że prof. Chazan nie wysłał dziecka do rzeźnika.
Cała afera jest w zasadzie o to, że po wizycie u prof. Chazana żyje zarówno matka jak i dziecko, a zgodnie z wytycznymi polskiego prawa i kontraktem szpitala z NFZ jedno z nich (konkretnie dziecko) powinno już dawno nie żyć.
Kto realnie poniesie konsekwencje nałożonej na szpital kary? No oczywiście, że pacjenci, bo placówka będzie miała mniej pieniędzy na leki czy akcesoria podnoszące komfort hospitalizacji pacjentów.
Akcja „DPC” ma jednak swoje dobre strony: pokazuje jak głębokie emocje targają wydawałoby się zrównoważonymi profesorami. I nie mam wcale na myśli prof. Chazana, ale innego ginekologa, dyrektora konkurencyjnego warszawskiego szpitala, prof. Romualda Dębskiego. Znany w medycznym środowisku z tego, że chętnie wciela w życie polskie prawo do zabijania, stał się ostatnio częstym gościem mediów wszelakich, wspierających akcję „DPC”. Przy okazji każdej takiej wizyty wyraża swoje najgłębsze oburzenie tym, jak bardzo nieetyczna była decyzja Chazana, przez którego żyje dziecko, które żyć już nie powinno. Dziś rano w TVN24 powiedział np., że decyzja Chazana była „medycznie skandaliczna” i „gdyby profesor przyjechał teraz do kliniki [Dębskiego – przyp. red.] i zobaczył to życie, które uratował, to chyba miałby troszkę inne podejście". Ciekawe jest to, że z wypowiedzi prof. Dębskiego prawo do życia opiera się m. in. o kryteria estetyczne (choć rzecz jasna nie tylko). Co by nie gadać - kryteria subiektywne. No bo gdzie w takim razie leży nieprzekraczalna granica wizualnej akceptacji ze strony otoczenia, dająca człowiekowi prawo do narodzenia? I czy to, co proponuje Dębski, nie jest praktycznie prenatalną eutanazją bez zgody głównego zainteresowanego, czyli dziecka?
Im dłużej jednak obserwuję wściekłe ataki Dębskiego na Chazana, przychodzi mi na myśl jeszcze jedna refleksja. Jak to z człowieka wyłazi w odpowiednich okolicznościach chorobliwa zazdrość. Obaj profesorowie są ginekologami i dyrektorami warszawskich szpitali. Chazan jest stanowczym przeciwnikiem aborcji, Dębski jej zwolennikiem i praktykiem. Warto przy tym dodać, że Szpital Świętej Rodziny, którym kieruje prof. Chazan, ma od 2007 r. nieprzerwanie prawo do używania tytułu "Szpital przyjazny dzieciom", ilość porodów w tej placówce w czasie jego dyrektorowania trzykrotnie wzrosła, a śmiertelność okołoporodowa jest dwukrotnie niższa niż średnia krajowa. Jak tu nie wykorzystać okazji, by pozbyć się z lokalnego rynku takiego konkurenta?
Nie można przy tym wszystkim zapominać, że sprawa TEJ konkretnej ciąży, TEGO dziecka i TEJ matki jest przede wszystkim ogromnym dramatem. Niestety dramatem, na którym niektórzy chcą rozgrywać swoje interesy.
Wojciech Teister