Zapisane na później

Pobieranie listy

Opatrznościowy arcybiskup

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy w kwietniu 2011 roku, zrobił na mnie wrażenie niemal nadprzyrodzony spokój Światosława Szewczuka.

George Weigel

|

GOSC.PL

dodane 28.05.2014 11:11
3

Był on tym bardziej uderzający, że niecały miesiąc wcześniej, na kilka tygodni przed swoimi czterdziestymi pierwszymi urodzinami, Szewczuk został wybrany na arcybiskupa większego kijowsko-halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Jest to największy z katolickich Kościołów Wschodnich, bizantyjski w liturgii i strukturze, ale pozostający w pełnej komunii z biskupem Rzymu.

Szewczuk został wyrwany z Buenos Aires, gdzie był biskupem ukraińskiej diaspory (i przyjacielem łacińskiego arcybiskupa tego miasta Jorge Mario Bergoglio). Rzucono go na stanowisko uprzednio zajmowane przez kilka najbardziej niezwykłych postaci we współczesnej historii katolicyzmu: Andrzeja Szeptyckiego – ukraińskiego katolickiego lidera, który zdziałał więcej niż ktokolwiek inny na rzecz kształtowania ukraińskiej samoświadomości kulturowej w pierwszych czterech dekadach XX-go wieku; Josyfa Slipyja, następcę Szeptyckiego i wzór dla postaci „papieża ze stepów” w filmie „Trzewiki Rybaka”, który spędził ponad dziesięć lat w obozach Gułagu; Lubomyra Husara, który stał się postacią powszechnie szanowaną w niepodległej Ukrainie po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 roku. W 2011 roku, kiedy rozmawialiśmy w Rzymie na bardzo rozległe tematy, arcybiskup Szewczuk mógł spodziewać się trzech i pół dekady pracy przy budowie swojego Kościoła na Ukrainie i umacniania więzi między ojczyzną i ukraińskimi emigrantami z całego świata. (Mógł również spodziewać się – nie bez uzasadnienia – że zostanie najmłodszym kardynałem stulecia.)

Potem bieżące wydarzenia wzięły górę, jak to zwykle w życiu bywa.

Przez ostatnich sześć miesięcy arcybiskup Szewczuk był kluczową postacią w rewolucji godności na Majdanie Jej uczestnicy najpierw zażądali powrotu do elementarnej przyzwoitości w życiu publicznym na Ukrainie, a następnie przystąpili do budowy nowego ukraińskiego porządku politycznego. Po rosyjskiej inwazji na jego kraj abp Szewczuk pracował bez wytchnienia, aby informować świat o prawdziwym losie Ukrainy oraz by utrzymać, pod ogromną presją, przywiązanie nowej Ukrainy do obywatelskich cnót, które od początku były inspiracją dla ruchu na Majdanie.

Tym bardziej byłem pod wrażeniem, gdy abp Szewczuk był tak spokojny jak zawsze, dzwoniąc do mnie w Rzymie wieczorem 30 kwietnia. Obaj byliśmy w Wiecznym Mieście na kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II i choć nasze kalendarze nie pozwoliły na kolejne spotkanie, arcybiskup chciał omówić tragiczną sytuację swojego kraju i wysłać wiadomość Rosji i Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu.

Wiadomość skierowana do Rosji była prosta:

„My na Ukrainie chcemy być dobrymi sąsiadami. Nie atakujcie nas. Nie jesteśmy waszymi wrogami i nie mamy żadnych agresywnych zamiarów”.

Wiadomość do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, którego przywódcy zbyt często milcząco lub jawnie popierali propagandę i kłamstwa rządu Putina, była podobna:

„Ukraiński Kościół Greckokatolicki nie jest wrogiem Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Jesteśmy waszymi braćmi; zostaliśmy zrodzeni z tego samego duchowego pnia. Ze świętego miasta Kijowa, gdzie zostały ochrzczone nasze narody, wysyłamy do was przesłanie pokoju. Nie pozwólcie, aby politycy wywołali nienawiść i rozlew krwi między nami”.

Abp Szewczuk nie jest naiwny. Rozumie, że propagandowa machina Putina ma ostatecznie na celu dekonstrukcję samej idei Ukrainy jako niezależnego narodu, odrębnego pod względem charakterystycznej kultury i godnego własnej państwowości. Arcybiskup lakonicznie opisywał rosyjski atak psychologiczny, którego celem było „dzielić i dezintegrować” jego kraj, a pointą jego wypowiedzi było to, że „Ukraina istnieje i będzie istniała” i jest duchowo „przygotowana”, aby przetrzymać wszystko i oprzeć się wszystkiemu, co może się wydarzyć. Ten opór duchowy jest, oczywiście, możliwy dzięki staraniom liderów. Zarówno oni sami, jak i opór narodu są wzmocnione przez silne wstawiennictwo. Cytując abpa Szewczuka: „Św. Jan Paweł II będzie nas chronić i ochroni świat przed nowymi żelaznymi kurtynami i nowymi murami berlińskimi”.

Wszystko to jest głęboko poruszające, choć wyraźnie wskazuje na nieudolność Waszyngtonu, Brukseli, Londynu, Paryża i Berlina w reagowaniu na kłamstwa, agresję i brutalność Władimira Putina.

George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..