Zapisane na później

Pobieranie listy

Pogarda bez refleksji

Prof. Pawłowicz odpowiedziała na pełne pogardy słowa prof. Bartoszewskiego również w sposób pogardliwy. Obie postawy są niedopuszczalne i obydwoje powinni za nie przeprosić.

Bogumił Łoziński

|

GOSC.PL

dodane 13.05.2014 15:44
35

Kilka lat temu prof. Władysław Bartoszewski nazwał polityków i elektorat PiS-u „bydłem”, a polityków tej partii „dyplomatołkami”. Obraźliwych epitetów wobec politycznych oponentów padło z jego ust więcej. W ten sposób człowiek o bohaterskim życiorysie i wielkich zasługach dla Polski, okazał pogardę ludziom mającym inne poglądy polityczne niż on. Obecnie prof. Krystyna Pawłowicz, poproszona o komentarz do spotu wyborczego PO, w którym występuje prof. Bartoszewski, nawiązała do jego wcześniejszych wypowiedzi i stwierdziła, m.in. że „jest to pastuch, powiedziałabym, słabej klasy”, dodała, że „osoby w starszym wieku powinny dać sobie spokój”, albo, że „siedzi w fotelu jak przed egzekucją na krześle elektrycznym i to już chyba po wykonaniu wyroku”.

Nie chcę oceniać, czyje epitety są gorsze, po prostu żadne nie powinny paść. Niezależnie od politycznych preferencji, tego typu wypowiedzi powinny zostać potępione, gdyż są wyrazem pogardy wobec innych. Tymczasem dla części prawicowych komentatorów prof. Pawłowicz jest bohaterką, wobec której prowadzona jest nagonka, a liberalno-lewicowi komentatorzy postawili prof. Bartoszewskiego na cokole i odmawiają prawa do krytykowania go. Opowiadając się w ten sposób po jednej lub po drugiej stronie, nie tylko pokazują brak wrażliwości na godność drugiego człowieka, ale dają przyzwolenie na pogardę. Falę nienawiści mogliby przerwać sami zainteresowani. Gdyby mieli klasę, po prostu by za swoje słowa przeprosili, ale na to niestety się nie zanosi, nawet nie dostrzegają naganności swojego postępowania, a poziom pogardy wzrasta.

Na koniec osobista refleksja. Prof. Bartoszewski funkcjonuje w życiu publicznym od lat, w wielu sprawach był dla mnie autorytetem, na przykład, gdy ostro krytykował książki Jana Tomasza Grossa szkalujące Polaków, dlatego jego pogardliwe słowa bardzo mnie dotknęły, i  to nie z powodu tego, że poczułem się ich adresatem, ale dlatego, że człowiek, którego postawa była dla mnie ważnym punktem odniesienia, zachował się tak niegodnie.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Bogumił Łoziński

Zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Polska”.
Pracował m.in. w Katolickiej Agencji Informacyjnej jako szef działu krajowego, oraz w „Dzienniku” jako dziennikarz i publicysta. Wyróżniony Medalem Pamiątkowym Prymasa Polski (2006) oraz tytułem Mecenas Polskiej Ekologii w X edycji Narodowego Konkursu Ekologicznego „Przyjaźni środowisku” (2009). Ma na swoim koncie dziesiątki wywiadów z polskimi hierarchami, a także z kard. Josephem Ratzingerem (2004) i prof. Leszkiem Kołakowskim (2008). Autor publikacji książkowych, m.in. bestelleru „Leksykon zakonów w Polsce”. Hobby: piłka nożna, lekkoatletyka, żeglarstwo. Jego obszar specjalizacji to tematyka religijna, światopoglądowa i historyczna, a także społeczno-polityczna i ekologiczna.

Kontakt:
bogumil.lozinski@gosc.pl
Więcej artykułów Bogumiła Łozińskiego