Dzieci mają obywatele krajów, których „nie stać na dzieci”.
Najnowsze dane Banku Światowego potwierdzają utrzymywanie się w Polsce katastrofalnego wskaźnika dzietności. Nasz kraj pod tym względem zajmuje ósme miejsce od końca ze wskaźnikiem 1,3 (to liczba urodzeń na jedną kobietę w wieku rozrodczym, czyli 15-49 lat). Za nami, z podobną wartością współczynnika, są kolejno: Korea Południowa, Singapur, Hong Kong, Portugalia, Bośnia i Hercegowina, San Marino. Na końcu, z współczynnikiem 1,1, jest Makau.
Dla zachowania pełnej zastępowalności pokoleń wskaźnik dzietności musi wynosić minimum 2,10.
Dane Banku Światowego dotyczą roku 2012. Wynika z nich, że Polska już drugi rok utrzymuje się na poziomie 1,3. W latach 2009-2010 wskaźnik wynosił jeszcze 1,4.
Na początku lat 90. minionego wieku na przeciętną Polkę w wieku rozrodczym przypadało jeszcze 2,05 dzieci. Od 1992 roku zaczął się ostry spadek aż do obecnego poziomu. Gorzej było tylko w 2003 roku: 1,22.
Wśród najbardziej rozwiniętych krajów najlepiej w tej statystyce wypada Francja: wskaźnik 2,0. Komentujący to „Puls Biznesu” zauważa, że to skutek liczebności potomstwa obywateli pochodzących z byłych francuskich kolonii.
Dane Banku Światowego pokazują, że najwięcej dzieci rodzi się w Afryce Subsaharyjskiej i w Azji Południowej. Najwyższy na świecie wskaźnik dzietności mają: Niger – 7,6, Mali – 6,9, Somalia – 6,7, Czad – 6,4, Burundi – 6,1, DR Konga – 6,0, Nigeria – 6,0, Angola – 6,0, Uganda – 6,0, Gambia – 5,8.
fk /„Puls Biznesu”