Ktoś ma, zdaje się, kłopot: Jak rozerwać małżeństwo w taki sposób, żeby się nazywało, że jest nierozerwalne?
28.02.2014 11:20 GOSC.PL
„Módlmy się za papieża Franciszka i biskupów, żeby wiernie przekazywali naukę Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa” – to pierwsza intencja w modlitwie wiernych, jaką usłyszałem w czasie dzisiejszej Mszy św. Bo to też i temat dzisiejszego czytania z Ewangelii. Jezus, pytany podstępnie przez faryzeuszów, „czy wolno mężowi oddalić żonę” (bo przecież „Mojżesz pozwolił”), odpowiada bez patyczkowania się: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”.
Nie ma tu żadnego „ale”. Żadnego „niuansowania” – cudzołóstwo i koniec. Grzech to grzech, kropka.
Jak dowiadujemy się z informacji podanej za pośrednictwem KAI (przeczytaj tekst Kard. Kasper chce zmiany etyki seksualnej), 81-letni niemiecki kardynał Walter Kasper wygłosił dla kolegium kardynałów referat, który „wywołał burzliwą dyskusję wśród purpuratów”, pełną „słów krytyki”.
Jeśli rzeczywiście niemiecki hierarcha użył takich słów, jak podano, to trudno się tej krytyce dziwić. Bo co oznacza takie zdanie: „Czy możemy odmówić sakramentu pokuty i komunii w sytuacji, gdy osoba rozwiedziona i żyjąca w nowym związku wyrazi skruchę z powodu rozpadu swego pierwszego małżeństwa i zapewni, że uczyni wszystko, aby jej drugi związek cywilny żył wiarą?”. Odpowiedź na takie pytanie może być tylko jedna: nie „możemy” odmówić, lecz musimy. Jeśli ktoś, niezależnie od stanowiska zajmowanego w Kościele, twierdzi inaczej, staje w jawnej sprzeczności z nauką Chrystusa. O tej jednoznaczności nauki Jezusa ws. małżeństwa przypomina często prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller.
Jeśli moje dziecko zdemoluje swój pokój, a potem przeniesie się do czystego pokoju swojego brata, to nie wystarczy mi, że wyrazi skruchę i zapewni, że w tym drugim pokoju to on już będzie utrzymywał porządek. Nie, dziecko, ty masz swój pokój, a teraz jesteś w cudzym. Wracaj i posprzątaj w swoim pokoju, bo to twoje miejsce. Dopóki tego nie zrobisz, twoja deklaracja żalu nie jest skruchą – to próba taniego wykręcenia się od odpowiedzialności.
Wśród warunków dobrej spowiedzi jest mocne postanowienie poprawy, ale ono nie jest łzawym zapewnianiem „będę lepszy”, tylko – zwróćmy uwagę na to słowo – MOCNĄ decyzją. A za taką decyzją muszą iść czyny nawrócenia. Nawrócenie zaś nie jest podążaniem w tym samym kierunku, lecz ZAWRÓCENIEM. Jeśli ktoś grzeszył, musi zawrócić i przestać grzeszyć, a nie oczekiwać na zmianę definicji grzechu.
Widoczne w Niemczech tendencje do „niuansowania” nierozerwalności małżeństwa są zapewne skutkiem powszechnego lekceważenia nauki Jezusa o małżeństwie. Ale czy z faktu, że wielu katolików łamie swoje najświętsze życiowe zobowiązanie (a takim dla większości jest z pewnością ślub małżeński), wynika, że wolno zamknąć uszy na słowa Jezusa? Czy w dążeniu do „nierobienia przykrości” parom, które popełniły fatalny błąd, Kościół miałby przemianować „błąd” na „opcję”?
Jeśli na tym świecie ma coś jeszcze znaczyć dane słowo, to ostatnią rzeczą, jaką wolno w tej kwestii odpuścić, jest wierność małżonków aż do śmierci.
Katolicy w Niemczech praktycznie nie muszą pościć, w wielu miejscach praktycznie się nie spowiadają – i wciąż ich ubywa. Czy ktoś się łudzi, że oficjalna zgoda na świętokradztwo sprawi, że tendencja się odwróci? Nic podobnego – ludzie wrócą do Kościoła, gdy znajdą tam Chrystusa, a nie samych nadskakujących z „udogodnieniami”, przymilnie uśmiechniętych, i przepraszających że żyją, duchownych. Ludzie potrzebują prawdy o sobie, a więc także o swoim grzechu, inaczej nie ma mowy o nawróceniu.
Dowiadujemy się też z informacji, że papież wyraził uznanie dla „gruntownej teologii” kardynała Kaspera, ale – jak czytamy – „na prośbę Ojca Świętego autor skupił się bardziej na pilnych problemach, a mniej na ewentualnych odpowiedziach na nie”.
Cóż... zgrabnie ujęte. No właśnie – odpowiedź już dawno padła. W Ewangelii.
Franciszek Kucharczak