Nowy numer 17/2024 Archiwum

Światy równoległe

Naiwny sądziłem, że uda się przeniknąć z przekazem ewangelii do zwykłych zadymionych knajp. Nie uda się. Nie mam już złudzeń.

Nie podobał mi się nigdy pomysł funkcjonowania w dwóch światach – świeckim i konkurencyjnej dla niego scenie CCM tworzonej przez chrześcijan. Naiwny sądziłem, że uda się przeniknąć z przekazem ewangelii do zwykłych zadymionych knajp. Nie uda się. Nie mam już złudzeń.

– Nadchodzi wiosna, renesans muzyki tworzonej przez chrześcijan. Jest coraz lepsza, bardziej profesjonalna, porywająca – opowiadał mi siedzący po uszy w temacie ks. Piotr Osiński z radia RDN Małopolska. – To dlaczego – przerwałem – nie słychać nowych debiutujących kapel? Na rynku świeckim pozostali ci, którzy i tak świetnie daliby sobie na nim radę. Luxtorpeda. Maleo – starzy wyjadacze. Nie usłyszymy w Trójce świetnej Magdy Frączek, Triquetry (a już przy Cubie de Zoo czyli „tym samym ,ale nie takim samym” dziennikarze dostają orgazmu).

– Rynek świecki – odpowiedział ks. Piotr – reaguje na tę twórczość alergicznie. Nie usłyszysz w telewizji piosenki, w której pada imię „Jezus”. Artyści skazani są na wygnanie, działanie w podziemiu. Nie mamy w Polsce swojej telewizji muzycznej – takiej jak protestancka Jesus Christ Television, w której można zobaczyć świetne teledyski wyprodukowane przez chrześcijan. Gdzie młody człowiek z gimnazjum ma posłuchać „holy rapu”? Często nawet nie ma pojęcia, że istnieje doskonały hip-hop opowiadający o doświadczeniu Bożej miłości. Pierwszoligowi muzycy nie mogą się przebić się w publicznych mediach ze swą opowieścią o Bogu bo noszą znak, „któremu sprzeciwiać się będą”. Nie liczmy na to, że świat ze swą logiką poklepie nas po plecach.

Czy jedynym rozwiązaniem jest kopia tego, co funkcjonuje w Stanach: stworzenie alternatywnego rynku muzyki? Sceny CCM? – Myślę, że tak – odpowiada ks. Osiński – Nie bójmy się tego. Nie nazywajmy „gettem”. Mamy przecież wydawnictwa książkowe świeckie i chrześcijańskie. Podobnie powinien funkcjonować prężny muzyczny rynek, scena, na której muzycy będą składali świadectwo wiary. To coś naturalnego. Nie możemy się przecież wstydzić tego, że chcemy wyśpiewać do mikrofonu imię „Jezus”. Zakochany chłopak nie musi tłumaczyć się ze swej miłości i przepraszać, że śpiewa o jednej konkretnej dziewczynie. Róbmy swoje.

Natalia Niemen. Odstawiona w kąt przez mainstreamowe media. Powód? Funkcjonuje na scenie muzyków chrześcijan. Wystarczyło jednak jedno wykonanie piosenki „Dziwny jest ten świat” na festiwalu opolskim by posypały się wywiady, propozycje koncertów. – Nie ma sprawiedliwości na tym świecie, jego ekonomia nie jest ekonomią Królestwa Niebieskiego. – gorzko uśmiecha się jej mąż Mate.O. – Ten świat jest nie tylko dziwny – jest dziki. Czesław Niemen chciał napisać utwór, że świat jest piękny, ale potem opisał go, że jest dziki. Kierują nim żądze i pieniądze. Jestem skutecznie leczony z resztki złudzeń, co do tego, że jest inaczej. Oczywiście chciałbym aby choć jeden z kilkudziesięciu redaktorów muzycznych dużych stacji radiowych do których wysłałem moją ostatnią płytę Mate.O Akustyczny „Usiądź przy mnie” cokolwiek napisał na jej temat lub puścił piosenkę w radiu. Kompletna cisza. Z jednej strony jest to potwornie przykre, a drugiej pokazuje mi, jak ten świat funkcjonuje.

– Z kolegami bardzo ucieszył nas sukces Natalii, ale też zdrowo się uśmialiśmy – dopowiada Piotr Baron, świetny saksofonista jazzowy. – Natalia śpiewała w ten sposób rok wcześniej, dwa lata wcześniej i trzy lata wcześniej. Tyle, że jak wszyscy, którzy przyznają się do Jezusa została odstawiona w kąt. Pamiętam jak po tym, gdy New Life M. nagrał płytę „Szukam domu” ich menadżer Andrzej Dubiel rzucił: „Patrz, taki świetny krążek, a nikt go nie gra”. Napisałem wówczas maila do mojego „imiennika” Piotra Barona, dziennikarza Trójki. Trochę „mniejszy kaliber” niż ja, może jeszcze urośnie (śmiech)… Napisałem: „Szanowny imienniku, spieszę donieść, że znam świetną płytę, liczę na to, że usłyszę ją w Twoich audycjach”. Od tamtej pory już nigdy nie dostałem od niego maila. Moje wracają. Tak to działa. I nagle na festiwalu opolskim odstawiona w kąt Natalia wychodzi na scenę i śpiewa tak jak zwykle (czyli przejmująco, genialnie, proroczo), a ludzie zamierają w zachwycie.

Może rzeczywiście skazani jesteśmy na funkcjonowanie w równoległych światach? Może ma rację ks. Osiński zachęcając byśmy przestali wreszcie chlipać w rękaw i zaczęli „robić swoje”? Najlepiej jak się da. Od kilku dni chodzi za mną piosenka „Oceans” Hillsong United. Marzę o takim koncercie w katowickim Spodku. Gdyby Australijczycy nie śpiewali o Duchu nie schodziliby z pierwszego miejsca listy Trójki. Ale może im na tym wcale nie zależy?

Oceans (Where Feet may fail) Live CYW13 - Hillsong UNITED
hillsongunitedTV

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza