Nowy numer 13/2024 Archiwum

Co za średniowiecze!

Podobno kara dla człowieka za zabójstwo innego człowieka jest uprzedmiotowieniem go. Ale to właśnie przedmiotu się nie karze.

Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego chce kary od 3 miesięcy do 5 lat więzienia dla kobiet, które dopuszczą się aborcji (przeczytaj tekst Będą zmiany w prawie dot. aborcji?). Funkcjonariusze postępu wpadli w popłoch i dalejże trąbić po mediach, jaką to okropną rzecz szykują „kobietom będącym w dramatycznej sytuacji” ci straszni (albo lepiej: podli, tak podli, to lepiej działa, a też nie trzeba uzasadniać) oprawcy. Cytat z Dziennika Gazety Prawnej: „Pomysł karania matki za aborcję, choćby w najbardziej nagannych jej okolicznościach, zepchnie nas do średniowiecza, a kobietę do roli inkubatora obłożonego zakazem dysponowania własnym ciałem” – oburza się sędzia Maciej Strączyński.

Panie sędzio – znowu te ograne hasła? Co pan chce od średniowiecza? Wtedy nie działy się tak straszne rzeczy, jak niedawno. Nie było Auschwitz ani komunizmu i paru innych wynalazków masowego dręczenia ludzi. To właśnie ostatnie czasy przyniosły odczłowieczoną filozofię, wedle której wolno było zabić Żyda dlatego, że był Żydem. Dziś, wedle bardzo podobnej filozofii wolno zabić człowieka dlatego, że jeszcze nie opuścił łona matki. Pańskie porównanie kobiety do inkubatora miało pokazać, że się ją redukuje do roli przedmiotu. Ale przecież inkubator stworzono po to, aby zapewnił dzieciom (najczęściej wcześniakom) warunki zbliżone do tych, które miały w łonie matki. Inkubator jest więc kiepską imitacją łona matki, a jednak nie wolno wyrzucić z niego wcześniaka, bo to morderstwo. Bo wcześniak w inkubatorze to już – dziwna rzecz – nie płód, choć różni go od rówieśników tylko to, że go widać. Dlaczego ten martwy przedmiot, jakim jest inkubator, ma być miejscem bezpieczniejszym dla człowieka niż łono? Tak, panie sędzio – brzuch kobiety pełni między innymi tę rolę, którą nieudolnie naśladuje inkubator, ale nie to uprzedmiotawia kobietę, lecz aborcja właśnie. Bo aborcja czyni z łona kobiety nie miejsce rozwoju człowieka, lecz kosz na śmieci, który jakiś łapiduch może opróżniać wedle życzenia. Nie mówiąc już o usuwanym człowieku, którego traktuje się jak śmiecia.

To są rzeczy proste, które trzeba w kółko powtarzać tylko dlatego, że cyniczni propagatorzy aborcji wciąż zamulają propagandą najoczywistsze prawdy.

Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego, wbrew zamulaczom, nie chce zaostrzenia prawa (cóż to za zaostrzanie, gdy się zmniejsza liczbę zabójstw?), lecz właśnie złagodzenia. I zwraca uwagę na jeden ciekawy szczegół: otóż obecnie orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje, że kto zabija kobietę w zaawansowanej ciąży, odpowiada za śmierć dwóch osób. „Idąc więc tym tropem, kobieta, która pozbawiłaby życia nienarodzone dziecko, odpowiadałaby jak za zwykłe zabójstwo” – wyjaśnił Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości. A za zwykłe zabójstwo jest minimum 8 lat więzienia. Krótko mówiąc, za człowieka należy się kara jak za człowieka, ale komisja w przypadku kobiet dokonujących aborcji chce złagodzić tę karę do maksymalnie 5 lat.

Więc o co chodzi? 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka